Johnson: Możemy być groźni
Zdaniem Glena Johnsona Liverpool posiada wystarczająco silną wyjściową jedenastkę, by z powodzeniem rywalizować w lidze o najwyższe cele. Według Anglika najważniejsza jest bowiem aktualna forma, a nie wysokość klubowego budżetu.
- Do każdego meczu podchodzimy indywidualnie, ale z drugiej strony jeśli spojrzymy na to, co zrobiliśmy na White Hart Lane... Dlaczego nie mielibyśmy dalej wygrywać takich spotkań?
- Nasza wyjściowa jedenastka może z powodzeniem rywalizować z innymi. Trzeba po prostu w danym momencie pokazać się z jak najlepszej strony. Jeżeli nam się to uda, pozostałe drużyny będą miały z nami problem - bez względu na to, ile wydadzą pieniędzy.
Zmartwieniem menedżera the Reds jest dość wąska kadra i problemy ze znalezieniem następców w przypadku kontuzji podstawowych graczy. Johnson również jest tego świadom, jednakże wierzy, że w małej grupie panuje silny duch.
- Wiemy, że nasz wyjściowy skład to za mało. Mamy kilku świetnych piłkarzy, którzy również zdają sobie z tego sprawę. W pewnych klubach bywa tak, że zawodnik znajdujący się poza pierwszym składem może się porządnie wkurzyć i w konsekwencji odpuścić na treningach.
- U nas grają jednak prawdziwi profesjonaliści, którzy wiedzą, że muszą po prostu poczekać na swoją kolej.
- Często gramy różnymi formacjami, co umożliwia pozostałym więcej szans gry. Poza tym fakt, że każdy jest blisko znalezienia się w składzie pozytywnie wpływa na atmosferę. To o wiele lepsze, niż wystawianie co tydzień tych samych zawodników.
Wspaniała forma Liverpoolu jest zaskoczeniem dla wielu obserwatorów, którzy często wątpią, czy the Reds będą w stanie utrzymać tę dyspozycję do końca sezonu. Zespół powoli zbiera owoce pracy, jaką od lata 2012 wykonuje w klubie Brendan Rodgers. W ostatnim czasie menedżera zmieniały również Chelsea, Everton, oba kluby z Manchesteru, teraz Tottenham i zdaniem Johnsona the Reds mają nad tymi drużynami pewną przewagę.
- Przeważnie jest tak, że w pierwszym sezonie pod wodzą nowego menedżera nie wszystko układa się tak, jak każdy by chciał. W drugim sezonie zazwyczaj już lepiej to wygląda.
- Wiele drużyn przechodzi obecnie przez okres przejściowy. My zmieniliśmy menedżera rok temu i być może właśnie ten czas jest naszą przewagą. Jeżeli zdołamy utrzymać obecny stan rzeczy, powinniśmy być dla rywali poważnym zagrożeniem.
Komentarze (0)