Historia Rickiego Lamberta
Potężny napastnik Rickie Lambert stał się bardzo szczęśliwym człowiekiem, kiedy to podpisał się u dołu kartki papieru i został pierwszym zawodnikiem pozyskanym przez Liverpool w letnim okienku transferowym 2014.
Na kilka dni przed wyjazdem na brazylijskie mistrzostwa świata z reprezentacją Anglii u boku pięciu nowych kolegów z Anfield, 32-latek przeniósł się z Southampton na Merseyside i można powiedzieć, że cały czas piął się w górę sportowej drabiny.
Urodził się w Kirkby, 16 lutego 1982 roku i został wychowany na wielkiego fana the Reds, z czym nigdy się nie krył. Pierwsze kroki w piłce nożnej stawiał jako zawodnik klubowej akademii.
W wieku 15 lat został z niej zwolniony.
– Myślałem, że to koniec świata. Teraz jednak mówię ludziom, którzy znajdują się w podobnej sytuacji, że to powinno ich napędzać jeszcze bardziej.
Zanim osiągał osobiste sukcesy, kilka nieszczęść musiało dotknąć scousera na drodze zawodowej. W Blackpool nie zaoferowano mu kontraktu. Będący bez klubu Rickie podjął się pracy w zakładzie produkującym buraki ćwikłowe. Zarabiał 20 funtów dziennie i przykręcał wieczka do słoików.
Zdeterminowany, żeby nie porzucać marzeń, Lambert podróżował, żeby trenować z zespołem Macclesfield Town, gdzie w końcu dostał umowę. Wtedy zaczęła kształtować się jego niebywała potęga w polach karnych drużyn przeciwnych.
Posiadając wzrost, siłę i odpowiedni wyskok, żeby stanowić zagrożenie w powietrzu, Anglik imponuje też w innych sferach gry. Świetnie kontroluje piłkę, ma wspaniałą wizję i za wszelką cenę pragnie umieszczać piłkę w bramce.
Zdobył w pierwszym klubie kilka goli. Potem przeniósł się do Stockport County i poprawił swoje statystyki. Jako gracz Rochdale zanotował dalszy postęp. Do roku 2006, jego imię budziło postrach w niższych ligach i dokonał się kolejny transfer, do Bristol Rovers.
W debiutanckim sezonie, Rickie walnie przyczynił się do gry Rovers w finale fazy play-off w League Two, gdzie po meczu na Wembley, świętował awans z zespołem.
Wszechobecny w League One w kampanii 2007/08, na listę strzelców wpisał się 13 razy. W następnym sezonie ten wynik poszedł w zapomnienie, bowiem Lambert bramkarzy rywali pokonywał 29 razy.
To przykuło uwagę Southampton. Święci, chcąc rozpocząć renesans, wskutek którego klub z południa przeszedł z League One do Premier Leauge, zapłacili za atakującego milion funtów (okazja, jak się później okazało), żeby zasilił ich szeregi w sierpniu 2009 roku.
Jego strzeleckie statystyki budzą podziw. 36 bramek we wszystkich rozgrywkach w pierwszej kampanii na St. Mary’s, potem 21 trafień w lidze, dzięki czemu jego pracodawcy dostali się do Championship.
Będąc na najwyższym szczeblu w swojej karierze w tamtym czasie, Lambert postanowił korzystać ze sprawdzonej metody: zdobywania bramek. 27 goli Anglika w ligowych rozgrywkach w sezonie 2011/2012 było kluczowych dla drugiego z rzędu bezpośredniego awansu Świętych i zapewniło Lambertowi tytuł gracza roku w Championship.
Przejście Rickiego na jeszcze jeden poziom wyżej znowu wydawało się bardzo łatwe. Zagrał w każdym meczu Premier League i zdobył 15 goli. Dowodził ofensywą Southampton i znakomicie odnalazł się wśród energicznie podających młodych zawodników grających za nim.
Znalazł drogę do bramki w meczu z Liverpoolem w marcu 2013. Eksperci, fani i obserwatorzy coraz baczniej obserwowali niesamowite umiejętności napastnika, a Roy Hodgson nagrodził go powołaniem 5 miesięcy później. Oczywiście strzelił po wejściu z ławki i zapewnił wygraną w towarzyskim meczu ze Szkocją.
13 goli w Premier League w sezonie 2013/2014 podtrzymało tendencję zwyżkową, którą można zaobserwować w karierze Lamberta i niewielką niespodzianką było ujrzenie jego nazwiska pośród 23 reprezentantów Trzech Lwów, którzy wybiorą się w podróż do Brazylii.
Ale do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden zwrot akcji. Klub z dzieciństwa Lamberta wysłał doń zaproszenie. Kontrakt szybko uzgodniono i nowy piłkarz Rodgersa jedzie do Ameryki Południowej z najszerszym z szerokich uśmiechów.
Komentarze (0)