Lambert: Nie czas na sentymenty
Rickie Lambert, fan Liverpoolu z liverbirdem wytatuowanym na ramieniu, wraca do klubu 17 lat po tym, gdy jego marzenia zostały rozwiane przez ówczesnego dyrektora Akademii, Steve’a Heighwaya. Jednakże dla 32-latka z Kirkby nie ma już miejsca na sentyment.
Lambert jest w pełni skupiony na pracy podczas bostońskiego obozu treningowego. Ma zamiar pokazać, że jest wart 4 milionów funtów, które Brendan Rodgers przekazał Southampton za jego usługi.
Reprezentant Anglii nie został sprowadzony na Anfield ze względu na emocjonalne więzi łączące go z tym miejscem, ale wyłącznie dlatego, że menedżer widzi w tym wysokim napastniku ważną część swojej formacji ofensywnej.
– To ciekawa historia i lubię o tym rozmawiać, jednak sądzę, że minęło już wystarczająco dużo czasu od tych wydarzeń – powiedział Lambert.
– Każdy wie, jak wiele to dla mnie znaczy. Również kibicom będzie podobać się idea zakontraktowania Scousera. Jednakże jedynym powodem, dzięki któremu dołączyłem do klubu jest fakt, że Rodgers uważa, że jestem wystarczająco dobry, aby tak się stało.
– Nie ma w tym żadnych sentymentów. W piłce nożnej nie ma na nie miejsca.
– Ważne jest to, co pokazuję na boisku. To bardzo proste i jestem z tego zadowolony.
– Pierwszy mecz sezonu nadchodzi i wierzcie mi, to jedyna rzecz, na której jestem w tym momencie skupiony.
– Staram się osiągnąć najwyższą możliwą formę. Wiem, że gdy jestem w pełni sił, to mogę zaprezentować się z najlepszej strony.
– Nadchodzą kolejne transfery, co jest świetną rzeczą dla klubu, jednak skład jest silny już w chwili obecnej. Widać głębię i jakość w grze zespołu, kolejni zawodnicy uczynią nas jeszcze silniejszymi.
Luis Suárez odszedł do Barcelony, jednak do klubu ma zostać sprowadzony Loïc Rémy z QPR za kwotę 8,5 miliona funtów. Oznacza to, że konkurencja w linii ataku o miejsce w pierwszym składzie wcale się nie zmniejszy.
Niezależnie od tego jaką rolę w zespole otrzyma od trenera Lambert, nie usłyszymy od niego narzekań. Jego jedyne życzenie pozostaje niezmienne od zawsze – zobaczyć Liverpool odnoszący sukcesy.
– Wiem, że nadchodzi długi sezon, pełen ciężkich meczów. Będę zadowolony z każdej roli, którą trener dla mnie wybierze. Czy będzie to pozycja w wyjściowej jedenastce, czy wchodzącego z ławki, będę na nią przygotowany.
– Mam 32 lata, więc czasy czerpania przyjemności z samej gry w piłkę przeminęły. Staram się patrzeć z szerszej perspektywy.
– Gdy byłem w Southampton ludzie mówili, że nie jestem szczęśliwy, bo nie podoba mi się rola rezerwowego. Nie mieli racji.
– Wychodziłem w pierwszym składzie w 32 meczach i być może byłoby lepiej, gdyby ta liczba była mniejsza, a moje miejsce zajmował inny napastnik. Zawsze najważniejsze jest dobro drużyny.
– Oczywiście, nie chcę siedzieć na ławce i nie rozgrywać żadnych spotkań, jednak dopóki menedżer będzie doceniał mnie i moje umiejętności, dopóty będę szczęśliwy, niezależnie od roli, którą będę pełnił.
Uznanie dla Lamberta ze strony Rodgersa zostało już wyrażone 13 sierpnia zeszłego roku, kiedy to menedżer Liverpoolu przesłał Anglikowi faksem gratulacje po jego debiutanckim meczu w kadrze narodowej przeciwko Szkocji.
Pomimo tego faktu, w momencie gdy Lambert podniósł słuchawkę i usłyszał od swojego agenta, że Liverpool FC jest nim zainteresowany, pomyślał, że to żart.
– Wysłanie faksu z gratulacjami było wspaniałym gestem ze strony Brendana, bardzo to doceniłem – mówi Lambert.
– Wydawało mi się, że Rodgers dostrzegał fakt, iż Liverpool wciąż był bardzo bliski mojemu sercu.
– Nigdy jednak nie przyszło mi na myśl że Brendan chce mnie sprowadzić na Anfield. Potraktowałem to tylko jako miły gest z jego strony.
– Po raz pierwszy dowiedziałem się o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu pięć dni przed podpisaniem kontraktu. Żona obudziła mnie mówiąc, że dzwoni mój agent.
– Moją pierwszą reakcją były słowa w stylu „powiedz im, żeby spadali”. Na początku nie wierzyłem, myślałem, że to żarty. Dopiero gdy wstałem z łóżka i dokładnie posłuchałem jego słów, zdałem sobie sprawę, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Powrót do Melwood był niezwykłym przeżyciem dla Lamberta, który nie widział tego miejsca od 15 roku życia.
– Stwierdzenie, że to miejsce jest całkowicie inne niż wcześniej, byłoby niewystarczające. Cały budynek jest po przeciwnej stronie Melwood – powiedział.
– Obiekty stoją na najwyższym poziomie, odpowiednio do rangi klubu jakim jest Liverpool FC. Od samego początku wszyscy byli wspaniali dla mnie i mojej rodziny.
Lambert, który był w tej samej grupie wiekowej co Kevin Nolan i Stephen Warnock, nigdy nie spodziewał się, że będzie mu dane powrócić do klubu.
Jego nadzieje na reprezentowanie klubu legły w gruzach, gdy był nastolatkiem, rozpoczął wtedy podróż po zespołach z niższych lig, na którą składały się występy w Blackpool, Macclesfield, Stockport, Rochdale, Bristol Rovers i Southampton.
– Pamiętam, gdy Steve Heighway wezwał mnie i mojego tatę do swojego biura, by przekazać nam informację, że nie ma dla mnie przyszłości w Liverpoolu – mówi Lambert.
– To nie był szok. Wiedziałem, że nie należałem do najlepszych z mojej grupy. Przez wcześniejsze sześć miesięcy byłem tylko sztucznie utrzymywany w klubie.
– Gdy patrzę na to z perspektywy czasu, wiem, że głupio zachowywałem się, rozpaczając po tym fakcie, byłem jednak całkowicie załamany. Miałem 15 lat i czułem jakby był to koniec świata.
– Nigdy nie żywiłem urazy w stosunku do klubu. Darzyłem Steve’a Heighwaya ogromnym szacunkiem i jest tak do tej pory. To była jego decyzja. Jednakże od tej pory zawsze starałem się udowodnić ludziom, którzy pozwalali mi odejść, że byli w błędzie. To nakręcało mnie do dalszej pracy.
Telefon, który Lambert wykonał do swojej mamy, żeby poinformować ją o swoim powrocie do Liverpoolu, jest czymś, co zapamięta na zawsze.
– Moja mama zawsze uważała, że byłem najlepszym graczem i nie mogła zrozumieć dlaczego nie było dla mnie miejsca w drużynie Liverpoolu.
– Zawsze we mnie wierzyła i sądziła, że mogę grać w Premier League. Przekazanie jej wieści o moim powrocie było dla mnie szczególne, ponieważ wiedziałem, jak wiele to dla niej znaczy.
– Pokonałem sporą drogę w trakcie mojej kariery, lecz teraz liczy się tylko moje obecne położenie. Muszę robić postępy razem z klubem i starać się wywrzeć dobre wrażenie na trenerze. To wszystko, co teraz się liczy.
Komentarze (4)
Ja mam nadzieję, że pokaże, iż gdyby nie wiek, byłby wart kilkukrotnie więcej.
Myślę,że zostanie niesamowicie przywitany przez The Kop.