Okiem Scousera – część LV
Od maja już trochę upłynęło. Odbył się Mundial, Luis Suarez zdążył nie tylko posmakować kolejnego przeciwnika, ale także zmienić barwy(tymczasowo na różowy trykot treningowy Barcelony). Liverpool zdążył ponownie odwiedzić USA, ojczyznę swoich właścicieli, tym razem jednak prezentując się dumnie już bez kręcenia tandetnego serialu.
To było a precyzyjniej ciągle jest pracowite, ale jednak spokojne lato. Drugie miejsce już jest historią. Zaczynamy od zera na równi z wszystkimi(chociaż w chwili pisania tekstu Liverpool już wyprzedził United w tabeli). Czas mija szybko i już Liverpool nie jest rewelacją, która była bliżej mistrzostwa niż przez ostatnie dwie dekady. Teraz to zespół jednego zawodnika, który odszedł i został zastąpiony przeciętnymi piłkarzami. Ponadto zmuszony do obniżenia lotów ze względów na bardziej napięty terminarz i udział w Lidze Mistrzów. Cała presja wywołana grą o tytuł zniknęła przez lato. Jeśli czegoś klub potrzebował to właśnie tego.
Zamykając szatnię po meczu z Newcastle na koniec zeszłej kampanii, Rodgers żegnał kilkunastu chłopaków, którzy osiągnęli znacznie więcej niż powinni. W pamięci fanów ciągle istniało brutalne wspomnienie poprzedniego wicemistrzostwa, które zakończyło erę Beniteza. W futbolu sukces rodzi więcej problemów niż powinien. Liverpool stracił Suareza w najbardziej łagodny sposób w jaki mógł. Trzeba przyznać, że strata wybitnego gracza jakim jest Luis jest ciosem dla klubu, ale to było nieuniknione. Ostatecznie lepiej stało się, że odszedł po wielkim sezonie do Hiszpanii niż miałby rok temu za połowę mniejszą sumę wzmocnić ligowego rywala. Klub zachował pełnię klasy, żegnając piłkarza, który przysparzał równie wiele radości co zmartwień. Suarezowi niech wiedzie się jak najlepiej w Barcelonie.
Celem na lato było przede wszystkim poszerzenie składu. Czy tego nie słyszymy co roku? Tym razem udało się, chociaż jeszcze nieco pracy zostało. Lovren, Manquillo, Moreno, Can, Lallana, Markovic, Lambert. Żaden z nich nie jest piłkarzem, po którego zgłosiłaby się Barcelona czy Real. Żaden z nich nie ma osiągnięć, z którymi przyszli do rywali Fabregas, Costa czy Sanchez. Dostarczają więcej pytań niż odpowiedzi. Chociaż nie zagrali oficjalnie ani minuty to właśnie ta grupa daje wiele powodów do optymizmu. Rodgers przy dużym wsparciu szefów oraz dla odmiany efektywnej pracy Iana Ayre rozbudował zespół o brakujące elementy. Wybrano graczy na pozycje wymagające wzmocnienia odmiennie niż zrobił to Tottenham po sprzedaży Bale’a. Zamiast kupować najlepszych dostępnych dla klubu piłkarzy, postanowiono zainwestować w tych, których sposób gry pokrywa się z wizją trenera.
Chociaż nie każdemu może podobać się rozbiór Southampton to właśnie to dzieje się z klubami nieprzygotowanymi na sukces. Liverpool okazał się bezwzględny, ale w zamian zostawił Świętym kilka walizek z pieniędzmi. Dejan Lovren to wyśmienity wybór, chociaż o rok spóźniony. Nie tylko może dowodzić obroną, ale chętnie się do tego zabiera. O poziomie jego gry wypowiadali się bardzo pozytywnie Jamie Carragher i Gary Neville. Nie śmiałbym podważać opinii takich ekspertów. Rodgersowi mocno zależało na znalezieniu generała defensywy, która cierpiała głównie na brak przywództwa. Chorwat spełnia wszystkie kryteria i teraz pozostaje kwestia dobrania właściwego partnera. Skrtel z Sakho powinni stoczyć równy bój, co tylko może pozytywnie wpłynąć na zespół. Nieznana jest przyszłość Aggera, ale razem z Toure, Coatesem i Ilorim brani są pod uwagę jako czwarta, rezerwowa opcja. To ważne by ten z pozoru mało znaczący wybór nie był chybiony. Różnie układa się sezon i czasem może zdarzyć się, że ten czwarty zostaje tymczasowo pierwszym i nie można wówczas powierzać losów defensywy graczowi odstającemu poziomowi.
Jeżeli założymy już, że środek obrony został ulepszony a bramkarz się nie zmieni(Mignolet oczywiście mógłby zacząć wykazywać się czymś więcej niż grą na linii) przechodzimy na boki obrony. Flanagan i Johnson będą ścierać się teraz z Morero i Manquillo o miejsce. Po niemal rocznej nieobecności pojawił się Enrique, który nie wiadomo czy leczył tajemniczą kontuzję kolana tak długo czy nie mógł oderwać się od konsoli. Niemniej angielsko-hiszpańska walka o dwa miejsca na bokach rozpoczęta. Długo ignorowane pozycje wreszcie doczekały się reakcji w czasie okna transferowego. Uzupełnianie braków wypożyczeniem Cissokho czy wychowankami miało tylko jeden plus: Jona Flanagana i to raczej przez przypadek. Mało zrozumiałe jest czemu tak długo zwlekano z inwestycją w dwie strefy, które biorą znaczny udział w grze. Ofensywne wejścia bocznych obrońców są przecież mile widziane u Rodgersa. Moreno to jest to istotne wzmocnienie, o które walczono bardzo długo z Sevillą. Kiedy ostatni raz tak uparcie Liverpool negocjował z hiszpańskim klubem o bocznego obrońcę zakończono rozmowy bez porozumienia, po czym Dani Alves zasilił Barcelonę a reszta jest już historią. Na szczęście z Alberto się udało. Postawiliśmy na wielki potencjał. To nie odrębny przypadek, gdy klub sięgnął po piłkarza, którego cechuje duża szybkość. Natomiast Manquillo to zagadka. Sama umowa wypożyczenia wydaje się skomplikowana i nie do końca wiadomo czy korzystna mocniej dla Liverpoolu czy Atletico. Rok, dwa czy więcej Rodgers będzie starał się z tego młodzika zrobić prawego obrońcę jakim nie potrafi być Johnson.
Formacja defensywna to był problem poprzedniego sezonu. Nie tyle przez jakość poszczególnych graczy, ale ich brak koncentracji czy komunikacji. Oddawanie piłki przeciwnikowi czy samobóje nie przynoszą chwały defensorom. Potrzebne będzie jednak coś więcej niż zaufanie Lovrenowi i powierzenie mu roli lidera. Mignolet powinien rozwinąć swoją grę o szersze spektrum specjalności niż tylko wykazywanie się refleksem. Topowy klub potrzebuje bramkarza szybkiego na linii, silnego przy dośrodkowaniach, zdecydowanego i pewnego siebie. Pole karne to jego strefa i tam wręcz musi zacząć dominować. To jest odpowiedni moment by wyjść z cienia dla Sakho. Francuz ma wszystko by dominować nad przeciwnikiem. Kiedy już defensywa dojrzeje klub ponownie będzie mógł myśleć o mistrzostwie. Rodgers nie porzuci ofensywnego nastawienia, ponieważ ciągle zachowuje w zespole odpowiedni balans. Sposób bronienia jako zespół sprawdzał się przeciwko najsilniejszym a wysoko zakładany pressing pozwala często na odzyskiwanie piłki zanim rywal zbliży się do bramki Mignoleta. Jeśli uda się zredukować liczbę niepotrzebnych wpadek z tyłu to drużyna może osiągnąć poziom straconych goli zbliżony do czołówki ligi.
Najmniej zmian zaszło w środkowej formacji. Mniej ofensywne pozycje wzmocniono jednym, ale bardzo interesującym Canem. Jeśli Lovren uzupełnia braki przywództwa, Moreno zwiększa siłę ofensywną tak Can wzmacnia stronę fizyczną w pomocy. Przy ograniczeniach Lucasa, Gerrarda i Allena Emre uzupełni niedobór energii czy pozwoli na równą walkę z silniejszymi rywalami. Można krytykować siłowe zespoły w lidze, ale z takimi też trzeba grać a nie zawsze technika czy doświadczenie wystarczają na surową brutalność. Chociaż pewnie Can nie będzie zaczynał wszystkich spotkań to stanowić może ważne ogniwo zespołu i pozwoli Rodgersowi na lepsze dobieranie składu pod konkretnego przeciwnika. Przy tym to piłkarz dający znacznie więcej niż tylko mięśnie.
Całe szczęście Steven Gerrard postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Ledwo radził sobie z łączeniem obowiązków w poprzednim sezonie a teraz grając w LM i będąc rok starszym nie miałby szans zachować formy na dłużej. Jednak ciągle Liverpool nie może sobie pozwolić na odsunięcie kapitana. Chociaż jego rola powinna w naturalny sposób być ograniczana. Już ostatnio liderem był kto inny i teraz powinny tylko to się wzmacniać. Absolutnie kluczowym graczem w środku powinien być Henderson. Jego szalony rozwój ma szanse być kontynuowany i w kolejnej kampanii oczekiwać można od niego więcej bramek i asyst. Formacja środkowa zawiera obecnie pięciu dorosłych piłkarzy, każdy o odmiennej charakterystyce. Rodgers z ich pomocą ma szansę wykazać się taktycznym instynktem i rotować tak by nie tracić kontroli nad meczem bez względu na rywala.
W ofensywie dokonano znaczącego zakupu. Lazar Markovic to elektryzujący talent. Liverpool ewidentnie wierzy w młodzież. Jeżeli wydaje się tyle pieniędzy to nie na rezerwowego. Jeśli planem było zestawienie go z Coutinho i Sterlingiem możliwe będziemy obserwować najmłodszą ofensywę pośród europejskiej czołówki! Nie jestem fanem wyciągania wielu wniosków z przedsezonowych sparingów, ale nie sposób zignorować w walce o miejsce Jordona Ibego. Idący śladami Sterlinga, młody Anglik już udowodnił, że może już grać na wyższym poziomie. Gdzieś pomiędzy tymi dzieciakami pojawi się także Adam Lallana. To wzmocnienie doraźne i z pewnością istotne. Anglik, który wcale nie gra jak Anglik. Uniwersalny, ale nie w znaczeniu Milner. Czarujący piłkarz, który wie, że głowa w futbolu niekoniecznie służy do odbijania piłki. To kolejny piłkarz w kolekcji, który potrafi stwarzać okazję kolegom. Rodgers dorobił się niezwykle kreatywnej grupy piłkarzy. Dzięki nim zespół ma szansę łagodnie znieść utratę Suareza. Potrzebne będzie jednak równomierne rozłożenie odpowiedzialności za strzelanie bramek. Komunikat od trenera jest jasny: nie ma już Luisa, teraz każdy z osobna musi poprawić skuteczność. Jeżeli nadal nie będzie problemu z tworzeniem okazji Liverpool może być jeszcze groźniejszy w ataku niż ostatnio, jeśli zagrożenie będzie płynąć z każdego kierunku.
Niemniej dalej wielką rolę w zespole ma do odegrania Daniel Sturridge. Ustępował Urugwajczykowi umiejętnościami, ale górował nad nim odpowiedzialnością. Anglik nie tylko sprawiał mniej kłopotów, ale gdy zespół potrzebował jego bramek to głównie nie zawodził. Kto strzelał na starcie poprzedniego sezonu, kiedy jego kolega odsiadywał kolejne zawieszenie? Przychodził do klubu jako niespełniona nadzieja, mająca coś do udowodnienia. Rozkwitł. Teraz jednak został pozbawiony partnera, który sprawiał, że wszystkim wokół było łatwiej. Teraz będzie tym bezwzględnie pierwszym i wymagania się zmienią. Lambert to ciekawa opcja, ale jedynie szansa na odpoczynek dla Sturridge’a. Znając historię kontuzji Daniela można oczekiwać transferu kolejnego napastnika, o czym wspomina Rodgers. Wycofano transfer Remy’ego, co pokazuje jakiego typu napastnika szuka klub. To, że chciano kupić Francuza świadczy też o tym, że to nie jest dobry okres na kupowanie snajpera i na rynku brakuje odpowiednich graczy. Niewykluczone, że gdy nie znajdzie się właściwy napastnik to Liverpool zdecyduje się na opcję tymczasową, ponieważ za rok z wypożyczenia przyjdzie kolejny letni nabytek, Origi. Młody Belg był jednym z większych zaskoczeń obecnego okienka, ale na boiskach w Brazylii wszyscy mogli przekonać się o skali jego talentu. Potrafił posadzić na ławce Lukaku, na punkcie którego oszalał Everton.
Liverpool jest silniejszy kadrowo niż przed rokiem, ale nie tylko dzięki transferom. Ostatni sezon to była świetna lekcja dla piłkarzy takich jak Sterling, Coutinho czy Henderson. Spora część grupy jest lepsza niż na starcie poprzedniej kampanii. Jedynym starzejącym się piłkarzem w kadrze jest Gerrard, ale on zacznie ligę znacznie lepiej przygotowany taktycznie do gry w roli cofniętego pomocnika. Problemem Rodgersa była zbyt mała liczba opcji. W decydujących meczach przeciwko Chelsea z ławki wchodzili młody Smith czy Aspas. W drużynie nie powinno być piłkarzy, którzy nie mogą nic wnieść do gry. Dlatego do odejścia szykowani są także Assaidi czy Borini, którzy mogą grać na poziomie Premier League, ale dla the Reds są zbędni. Nie każdy z nowych przyjmie się od razu jak Coutinho czy Sturridge. Z transferami wiąże się ryzyko, ale wyselekcjonowano piłkarzy, którzy mają pasować pod względem taktycznym i mentalnym do zespołu, który już przed kilkoma miesiąca wyglądał świetnie.
Znowu nie udało się ściągnąć wielkiego nazwiska. Obsesja z jaką Liverpool ściga takich graczy jest widoczna co roku. Tym razem jako cel wybrano Alexisa Sancheza, który wolał blask Londynu niż Liverpool. Nie można go o to winić. Falcao, Cavani czy Reus to kolejne absurdalne nazwiska, które ktoś łączy z Liverpoolem. Jednak nie da się zaprzeczyć temu, że FSG chce podkreślić wielkość the Reds takim właśnie ruchem. Jednocześnie próbują dokonać tego w rozsądny sposób a dzisiejszy rynek transferowy nie działa w ten sposób. To są próby nie tyle ulepszania drużyny co głównie wizerunku klubu. Takiego kroku oraz większego stadionu brakuje Liverpoolowi do konkurencji. Właściciele wykazali duże wsparcia Rodgersowi i w zgodzie budują razem silniejszy klub. Tym razem niewiele można zarzucić Ianowi Ayre, który obwiniany był o zbyt powolne i nieefektywne negocjowanie w poprzednich okienkach. Udało się ściągnąć większość priorytetowych celów jak Lallana, Lovren, Markovic, Can, Moreno. Od strony zarządzania klub wyglądał w to lato równie dobrze jak zespół na boisku. To cieszy, bo nie ma nic lepszego niż stabilizacja i jedność dla klubu piłkarskiego. Burzliwe czasy Hicksa i Gilleta tworzą silny kontrast a przecież minęło kilka lat od tamtego mrocznego okresu.
Tak więc postawiono na młodość, głód zwyciężania, szybkość, odwagę i kreatywność. Jeśli fantazja Coutinho komuś nie wystarczała to teraz Lallana jeszcze ją zwiększy. Jak jeden szybki i przebojowy Sterling to było za mało to Markovic powinien zadowolić największe marudy. Jeśli ktoś cierpi za każdym faulem Lucasa to dostał Cana na pocieszenie. Jeśli brakowało komuś generała w defensywie to otrzymał Lovrena. Na bokach obrony zwiększono szybkość i technikę za sprawą młodych Hiszpanów. O więcej prosić nie wypada? Jednak tak. Bramkarz i napastnik to dwa brakujące elementy i klub poświęci ostatnie dwa tygodnie na te braki. Wydano ponad 100mln funtów, nawet przy sprzedaży piłkarzy to ciągle robi wrażenie a to przecież nie koniec. Świetnie, że klub nie ma problemów z wydawaniem zarobionych pieniędzy na wzmocnienia a sposób w jaki to rozegrano nie wprowadził zamieszania ani chaosu. Szybkie rozstanie z Suarezem i sprawne działania na rynku pozwalają Rodgersowi wejść w sezon w silnym zestawieniu. Plan został zrealizowany, przynajmniej w 90%.
Czego można oczekiwać po the Reds? Jeśli pamiętacie jeszcze futbol sprzed kilku miesięcy to teraz nie powinno być zaskoczenia. Zabraknie magii Suareza, który dodawał dużo od siebie, ale wbrew opinii ekspertów nie był on tak decydującą postacią. Rodgers nie jest głupi i wie, że piłkarze prędzej czy później zapragną słońca Hiszpanii. Tak jest i nie ma co z tym walczyć. Dlatego siłę trzeba opierać na kolektywie, nie jednostkach. Wypracowano styl gry, który sprawia, że długo po meczu tętno nie spada. Teraz można liczyć na to, że tempo jeszcze wzrośnie. Ciągle jest taka możliwość, jeśli uda się piłkarzom częściej podawać przy pierwszym kontakcie i zachować obecną precyzję. Technicznie jesteśmy na to gotowi, ale to trzeba połączyć z inteligentnym poruszaniem się po boisku i stwarzaniem koledze okazji do podania. Test generalny przeciwko BVB wypadł więcej niż dobrze. To Dortmundczycy słyną z szalonego tempa i nawet jeśli Klopp nie przyjechał na poważnie na Anfield to ten mecz bardzo pozytywnie wpłynął na naszą pewność siebie. Niemiecki zespół od początku był punktem odniesienia dla Brendana a teraz nie możemy już patrzeć na nich z dołu. Niedługo może spotkamy się już bez uśmiechów i żartów w Lidze Mistrzów. To byłaby świetna próba.
Za dużo optymizmu? Absolutnie nie. To pierwszy okres przygotowawczy, w którym nie można wyczuć nerwowości. Nie ma strachu, że kluczowi gracze odejdą. Z zawieszonym Urugwajczykiem rozstano się tak dawno, że wszyscy już to przegryźli. Skład jest nie tylko wzmocniony, ale dobrze przygotowany o czym świadczy w pewnym stopniu ostatni mecz towarzyski. Nic tylko zasiąść wygodnie w fotelu i podziwiać. Już dziś kończy się wróżenie z fusów, ustalanie układu sił jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, przewidywanie spadków, mistrzów, objawień i rozczarowań. Teraz przemówi futbol a ten czerwony potrafi być niezwykle hałaśliwy.
Komentarze (8)
Świetnie się czytało tekst, dzięki Hulus ;)