Podsumowanie meczu
Liverpool może się cieszyć wysokim zwycięstwem wywalczonym w starciu z Tottenhamem Hotspur w niedzielne popołudnie. The Reds wygrali 3:0, a Brendan Rodgers zaliczył tym samym swoje pierwsze 100 spotkań w roli menedżera zespołu z Merseyside.
Raheem Sterling otworzył wynik spotkania w 8. minucie starcia na White Hart Lane, zamieniając piękne zagranie Jordana Hendersona, który wraz z Danielem Sturridge’em rozpracował obronę gospodarzy.
Steven Gerrard podwyższył prowadzenie do 2:0 krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu, pewnie uderzając z jedenastki podyktowanej po faulu w polu karnym na Allenie. Kapitan the Reds został tym samym najlepszym egzekutorem rzutów karnych w Liverpoolu, zamieniając łącznie 43 jedenastki na bramki.
Alberto Moreno przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny wyśmienitą akcją indywidualną w okolicach 60. minuty. Hiszpański piłkarz pomknął po skrzydle, po czym fantastycznie uderzył z lewej strony w kierunku dalszego słupka bramki gospodarzy.
Zespół Brendana Rodgersa miał kilka okazji do podwyższenia wyniku. Chociażby w sytuacji, gdy Raheem Sterling samodzielnie oszukał trzech rywali w polu karnym Tottenhamu, lecz uderzył za lekko, by pokonać bramkarza gospodarzy. The Reds nie mają jednak czego żałować po takim zwycięstwie przed przerwą na zgrupowania narodowe.
Jeszcze przed samym spotkaniem wiadomo było, iż mecz z Tottenhamem będzie debiutem Mario Balotelliego, który wystąpił w ataku u boku Sturridge’a i Sterlinga.
Kontuzje Glena Johnsona i Martina Škrtela oznaczały także okazję dla Javiera Manquillo i Mamadou Sakho do pokazania swojej wartości w obronie.
Rozpoczęcie spotkania oznaczało również, iż Brendan Rodgers zaliczył swoją pierwszą setkę meczów jako menedżer Liverpoolu.
W ubiegłym sezonie Liverpool pokonał Tottenham 5:0, a the Reds potrzebowali wówczas jedynie dwóch minut by już poważnie zagrozić bramce rywali.
Sturridge popisał się świetnym zagraniem z lewej strony boiska, po którym Balotelli uderzał potężnie głową. Jednakże Hugo Lloris spokojnie oddalił zagrożenie.
The Reds nie musieli długo czekać na pierwszego gola, albowiem chwilę później Sturridge wypuścił Hendersona na wolne pole, a Jordan dostarczył fantastyczną piłkę Sterlingowi, który z bliska pokonał bramkarza gospodarzy.
Dzięki tej bramce the Reds wyrównali swój rekord z okresu między majem 1987 roku a marcem 1988 roku w największej liczbie meczów wyjazdowych z rzędu, w których drużynie udało się strzelić bramkę. Rekord ten wynosi 16 spotkań.
Liverpool wyglądał naprawdę groźnie i nie ustępował w atakach. Daniel raz jeszcze próbował zagrozić Kogutom po przedostaniu się w ich pole karne.
Następnie Gerrard był bliski sukcesu po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jednak strzał głową Balotelliego minął się z bramką.
Koguty także miały swoje okazje. Świetna reakcja Dejana Lovrena zatrzymała rozpędzonego Emmanuela Adebayora przed atakiem na bramkę Simona. Cała sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby Sakho nie stracił piłki na własnej połowie.
The Reds znów próbowali swych szans. Sturridge sprawdzał Llorisa uderzając z daleka, a piłka po wybiciu bramkarza gospodarzy trafiła do Balotellego. Mario próbował uderzać z ponad 40 metrów na pustą bramkę, jednak nieszczęśliwie chybił.
Trzy minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania Mignolet uratował Liverpool przed nerwową połową. Simon poradził sobie ze strzałem z daleka Nacera Chadliego, który znalazł się w dobrej pozycji strzeleckiej po długim podaniu.
Chwilę po wznowieniu gry drużyna Rodgersa dostała szansę na podwyższenie wyniku, gdy Joe Allen został sfaulowany w polu karnym Tottenhamu przez Erica Diera.
Gerrard pewnie podszedł do rzutu karnego i pewnie zamienił jedenastkę na gola, podwyższając prowadzenie do 2:0. Tym samym Kapitan stał się najlepszym egzekutorem jedenastek w historii Liverpoolu, pobijając ustanowiony rekord Jana Mølby’ego wynoszący 42 gole.
Steven Gerrard jest też pierwszym zawodnikiem w historii the Reds, któremu udało się strzelić w 16 sezonach z rzędu.
Goście wciąż szukali kolejnych okazji do podwyższenia wyniku. Moreno także wpisał się na listę strzelców w 60. minucie po przebiegnięciu skrzydłem i pięknym uderzeniu z lewej strony boiska. Alberto nie pozostawił Llorisowi żadnych szans przy tym strzale w stronę dalszego słupka.
Sturridge i Lovren próbowali znów szczęścia, lecz nieudanie. Sterling także był naprawdę blisko sukcesu po pokonaniu trzy zawodników Tottenhamu w jedenastce gospodarzy, jednak jego strzał był zbyt słaby.
Nie udało się zdobyć czwartej bramki, jednak trzy gole, trzy punkty i fantastyczny popis ofensywy Liverpoolu zdecydowanie uszczęśliwił kibiców the Reds tego popołudnia.
Komentarze (0)