Rodgers po meczu z Bułgarami
Brendan Rodgers był bardzo zadowolony z uporu, dzięki któremu Liverpool zrobił to, co menedżer uważał za najważniejszą rzecz we wczorajszym meczu Ligi Mistrzów z Łudogorcem Razgrad. Chodziło o zwycięstwo i trzy punkty.
Po długo wyczekiwanym objęciu prowadzenia dzięki bramce Mario Balotellego, Anfield zamilkło, kiedy w doliczonym czasie gry Dani Abalo wyrównał stan spotkania.
Nie był to bynajmniej koniec emocji. Javier Manquillo pobiegł za bezpańską piłką w pole karne przeciwników i został sfaulowany przez bramkarza rywali. Steven Gerrard podszedł do jedenastki, nie pomylił się i zwycięstwo zostało wydarte.
Rodgers wypowiedział się o woli walki zespołu po końcowym gwizdku i wyjaśnił, dlaczego zebranie pełnej puli z meczu inaugurującego rywalizację w grupie B było najważniejsze.
- Pokazaliśmy wielką determinację - powiedział boss. - Zdarzały się momenty, że graliśmy bardzo dobrze, ale nie mogliśmy wykonać ostatniego podania.
- Dzisiaj chodziło o upór i tym wykazał się zespół. Jest to cecha potrzebna na wysokim poziomie. Naciskaliśmy cały czas. Widać było, że kibice to doceniali.
- W tych zawodach chodzi tylko o wygrywanie. Grając ładnie można nie osiągać wymarzonych rezultatów. Nie uważaliśmy, że to będzie łatwy mecz. To mistrzowie swojego kraju, a zresztą na tym etapie nie ma słabych zespołów.
- Byli bardzo dobrzy. Musieliśmy pokazać cierpliwość i zmienić ustawienie z 4-3-3 w diament, żeby uzyskać więcej miejsca.
- Mario strzelił bramkę, ale jestem rozczarowany z powodu straconego gola. Nasz zespół musi sobie radzić w takich sytuacjach.
- Gdybyśmy tak zagrali w czasie moich pierwszych sześciu miesięcy, zremisowalibyśmy, albo nawet przegrali, ale pokazaliśmy upór i charakter, którego mamy pełno.
- Poniósł nas doping, wspaniała sprawa. Młody Manquillo pobiegł w pole karne chcąc coś uzyskać i wywalczył karnego.
- To zwycięstwo dobrze wpłynie na zespół. Tu chodzi o wygrywanie spotkań i swoje pierwsze już wygraliśmy.
Mimo że było to pierwsze spotkanie Liverpoolu w Lidze Mistrzów od grudnia 2009 roku, podopieczni Rodgersa byli stawiani w roli zdecydowanych faworytów w starciu z mistrzami Bułgarii.
Goście jednak nie czuli się onieśmieleni na Merseyside. Spokojnie utrzymywali się przy piłce i płynnie przechodzili z obrony do ataku, żeby niepokoić defensywę the Reds.
- Będzie się z nimi ciężko grało - zanalizował Rodgers. - Już teraz jestem w stanie powiedzieć, że stworzą wiele problemów. Mają kilku piłkarzy uzdolnionych technicznie z przodu i są szybcy.
- W Sofii gra się przed 60 tysiącami kibiców. To nie będą łatwe mecze. Ważne w tej rywalizacji jest wygrywanie u siebie i zbieranie punktów na wyjazdach. Wtedy można liczyć na awans.
- Więcej już nie zrobimy, bo wygraliśmy. Nie osiągnęliśmy jeszcze standardu z zeszłego sezonu, bo kilku nowych piłkarzy musi się zaadaptować. Nawet jeśli wiedzą już jak pracujemy, to trzeba pamiętać, że to ciągle nowa drużyna.
- Nadal pracujemy nad postępem, ale w tym samym czasie dobrze jest wygrywać. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów smakuje już w ogóle świetnie.
Niewielu zaskoczył poziom decybeli, kiedy to wypełnione Anfield oczekiwało pierwszego gwizdka. Atmosfera dorównała wielkim meczom w europejskich rozgrywkach z przeszłości.
Hałas utrzymywał się przez 90 minut i oczywiście doszło do crescendo, kiedy Gerrard wykorzystywał rzut karny w ostatnich sekundach.
- Jeśli chodzi o hałas, to nie ma porównania - dodał Rodgers. - Cieszę się, że kibice mogą oglądać mecze w rozgrywkach, z którymi tak się utożsamiają.
- Mecz na tym poziomie to wspaniałe święto. Wspaniale jest znowu tu być i dobrze, że każdy się z tym tak czuje. Teraz mamy trzy punkty i musimy wrócić głową do Premier League.
Komentarze (9)
Myśle, że oba ostatnie mecze źle wypadły po części z powodu zlekceważenia przeciwnika. Taką samą padakę odstawialiśmy w FA cup, czy COC z drużynami z niższych lig.
A początek sezonu zawsze mamy marny. Rok temu było trochę szczęścia i genialny Sturridge, potem reszta zespołu zaczęła ogarniać.
Dlaczego zawsze chwali? . Nie mówię by publicznie ich linczował.
Ale czy BR kiedyś powiedział ,że zagraliśmy do dupy bez poloty ,że cała drużyna nie zrealizowała jego założeń taktycznych itp itd? Nie nigdy... Czy wygrywamy czy przegrywamy on zawsze tylko stara się chwalić..... Żałosne.. "
Zapewne nie masz pojęcia co dzieje się za zamkniętymi drzwiami i jakie słowa padają z ust trenera w stronę zawodników. W jakim niby celu Rodgers miałby oczerniać własny zespół przed jakimiś dziennikarzynami? Po to, abyś mógł bić kapucyna na cześć charakteru Brendana i nie pisać "zawiodłem się na Panu". Tylko i wyłącznie. Zawiodłeś się? To wyjdź proszę i nie wracaj.