Rodgers uspokaja kibiców
Brendan Rodgers poprosił kibiców o cierpliwość, by jego ciągle kształtująca się drużyna mogła nabrać rozpędu po niepewnym starcie w rozgrywkach ligowych, jak i tych na arenie europejskiej.
Zwiastun silnego Liverpoolu, jaki został zaserwowany kibicom w meczu z Tottenhamem poprzedzającym przerwę na reprezentacje, kompletnie nie pokrył się z przebiegiem dwóch kolejnych spotkań, kiedy to po porażce z Aston Villą ekipa the Reds z trudem pokonała Łudogorec. Oba mecze rozgrywane były na Anfield.
Według menedżera jest to naturalny efekt gruntownej przebudowy drużyny, do której wprowadzono wielu nowych zawodników. Z Villą zagrało sześć świeżych nazwisk, natomiast w pierwszym po pięciu latach meczu Ligi Mistrzów tylko o jednego mniej.
- Jest to duże wyzwanie. Każdy, kto ma do czynienia z futbolem, to zrozumie - powiedział Brendan w rozmowie z Echo.
- Musieliśmy sprowadzić piłkarzy w hurtowej ilości przez wzgląd na to, iż gramy na wielu frontach. Piłkarze dopiero wdrażają się w nową drużynę i poznają miasto i kraj.
- Proszę zauważyć, że spośród defensywnej piątki aż trzech zawodników gra u nas od tego lata. Boczni obrońcy to chłopcy mający 20 czy 22 lata, a środkowi są niewiele starsi, gdyż jeden skończył 24, a drugi 25 wiosen.
- Musimy pracować nad ich rozwojem na każdym treningu. Jestem zadowolony z ich postawy i moje doświadczenie mówi mi, że będą tylko lepsi.
- Kluczem jest zachowanie spokoju, nie można przeskoczyć tego procesu. Jest potencjał, mamy co ulepszać.
- Sezon nie wszedł jeszcze w decydującą fazę, moja drużyna ma za sobą pięć meczów we wszystkich rozgrywkach, z czego trzy wygrała. Dostrzegłem w nich wiele pozytywów, które mogą napawać entuzjazmem. Wraz z upływem czasu staniemy się silniejsi.
Nie dość, że wielu piłkarzy ciągle nie zaadaptowało się do końca w nowym miejscu, to zabrakło kontuzjowanych zawodników z długim stażem - poza grą są Daniel Sturridge i Joe Allen.
Liverpool nie podniósł jeszcze poprzeczki zawieszonej sobie w ubiegłym sezonie, ale wszystko przed nimi, jak twierdzi boss. Dodać należy, że mimo dwóch ligowych porażek the Reds mają tylko o punkt mniej od aktualnego mistrza Anglii Manchesteru City, a rok temu po czterech kolejkach zgromadzili o dwa punkty mniej.
- Rozmawiałem o tym z chłopakami kilka dni temu. Zeszły wrzesień nie zwiastował wcale potężnego Liverpoolu.
- Po trzech jednobramkowych zwycięstwach pytano mnie, czy jesteśmy w stanie w ogóle strzelać więcej. Przypomnę tylko, że po ostatnim meczu w maju mieliśmy ich 101.
- W meczu z Aston Villą wyglądaliśmy marnie, ale przerwa reprezentacyjna okazała się dla nas zgubna w skutkach. W wyniku urazów straciliśmy wielu zawodników, co wybiło nas z rytmu i narzuciło wykorzystanie awaryjnych rozwiązań. Mimo to wygraliśmy pierwszy mecz w LM.
- Drużyna, którą pokonaliśmy, odniosła wyjazdowe zwycięstwa z Lazio i PSV Eindhoven. Jeśli to którąś z wymienionych ekip pokonalibyśmy 2:1, okrzyknięto by to świetnym rezultatem.
- Jako że niewielu fanów słyszało w ogóle o Łudogorcu, spodziewali się łatwego zwycięstwa. Ale na tym poziomie w Lidzie Mistrzów ciężko o takowe. Charakteru w tym meczu nie można nam odmówić, zawsze należy grać do końca, postaramy się przełożyć to na ligę.
Rodgers nie krył zachwytu nad Javierem Manquillo i Alberto Moreno, dwójką bocznych obrońców. Obaj odegrali znaczącą rolę w europejskim dreszczowcu.
- Obaj są świetni, obu obserwowaliśmy od jakiegoś czasu - utrzymuje trener.
- Alberto znaliśmy jako jednego z lepszych lewych obrońców w Hiszpanii, Javiego obserwowaliśmy w młodzieżowej reprezentacji. Nasi skauci w zeszłym roku poświęcili mu dużo czasu.
- W Atlético nie grał za dużo, bo Juanfran nie dawał powodów, by go zastępować. Jednak my wiedzieliśmy, że to nieoszlifowany diament, aczkolwiek nie na tyle, by już teraz nie mógł pozytywnie wpłynąć na grę defensywy Liverpoolu.
Obaj piłkarze pasują do filozofii ich nowej drużny, ale ciągle uczą się nowych obowiązków.
- Są aspekty, które muszą poprawić. W meczu z Łudogorcem naiwnie otworzyliśmy się po zdobyciu gola. Tak to jest z młodymi piłkarzami, za kilka lat będą już wiedzieli, żeby w takich sytuacjach nie zostawiać zbyt dużo wolnego miejsca. Nauczą się tego.
- Boczni obrońcy w nowoczesnym futbolu muszą mieć ofensywne ciągoty, ale - jak sama nazwa wskazuje - obrońca musi przede wszystkim bronić.
- Młody Javi ma to wszystko. Przylepia się do rywala, naciska na niego i ciężko go ominąć.
- Ma parcie na atak, chyba był zawiedziony, że wtorkowej nocy nie udało mu się zdobyć bramki.
- Alberto przejawia niesamowity głód gry, dobrze podaje. Obaj są w nowym kraju, z nowym stylem gry, nowymi zadaniami.
Pozostając w temacie obrońców, Martin Škrtel powinien wrócić do składu na mecz na Upton Park po kontuzji kolana. Być może zastąpi on Mamadou Sakho, a Dejan Lovren wróci na swoją ulubioną lewą stronę, jeśli chodzi o środek defensywy.
Komentarze (3)
Szkoda tylko że Skrtel za Sakho, wolałbym ujrzeć go dziś zamiast Lovrena, może taki wariant byłby pewniejszy. No ale cóż, poczekajmy do meczu :)