Zapowiedź meczu
Już jutro, we środę, 1 października o godzinie 20.45, w drugim spotkaniu bieżącej edycji Ligi Mistrzów nasi zawodnicy będą rywalizować o kolejne, jakże cenne punkty w tegorocznych rozgrywkach. Przeciwnik z całą pewnością niebanalny, do pewnego stopnia nieszablonowy, bowiem trudno jednoznacznie nakreślić filozofię, jaką kierują się mocodawcy ze Szwajcarii.
Faktem jest jednak to, że ich filozofia sprawdza się całkiem nieźle, czego dowodzą kolejne kwalifikacje do tych elitarnych rozgrywek.
Obydwa zespoły zaledwie zremisowały swoje ostatnie ligowe mecze. Everton w ostatnich sekundach meczu wyrwał The Reds komplet punktów w prestiżowych derbach Merseyside, zaś zawodnicy Basel, mimo wsparcia swojej publiczności, nie dali rady przełamać defensywy Thun. Ich spotkanie również zakończyło się remisem jeden do jednego. Jeśli spojrzeć szerzej, to sytuacja naszych przeciwników, nie rysuje się jednak fatalnie. Po dziesięciu kolejkach, z zapasem dwóch punktów są oni liderem ligi szwajcarskiej, podczas gdy nasz Liverpool niechlubnie plasuje się dopiero na trzynastym miejscu – choć trzeba tu dopowiedzieć, że od czwartej pozycji w tabeli dzielą nas ledwie trzy punkty.
No, ale rozgrywki krajowe odłóżmy na bok. Jak zaprezentowały się obydwa zespoły w pierwszej rundzie eliminacji grupowych? Nieciekawie, choć wynik osiągnięty przez Liverpool nie odzwierciedla dramaturgii spotkania z Bułgarami. O ile The Reds wyszarpali na Anfield zwycięstwo 2:1, o tyle Szwajcarzy zostali rozniesieni w pył przez Real Madryt. Ich spotkanie zakończyło się wynikiem 5:1 dla Królewskich (aż 4:1 do przerwy) a jedyną, honorową bramkę zdobył w 38. minucie meczu Derlis González.
Spotkanie, mimo że mogące sprawiać wrażenie niezbyt ciekawego dla postronnego obserwatora, będzie jednak miało wielkie następstwa dla układu całej tabeli eliminacji. Jeśli Basel chce zachować cień szans na awans, musi wygrać. Nawet remis nie daje im wiele. Osłabiony, ciągle szukający swojej formy z minionego sezonu, Liverpool, na dodatek przetrzebiony kontuzjami Allena, Sturridge’a i niepewną sytuacją Mamadou Sakho, również musi postawić wszystko na jedną kartę, szukając rozstrzygnięcia na swoją korzyść. Przed nami mecz z Realem Madryt, który bez dwóch zdań będzie faworytem. Potknięcie The Reds na pewno chętnie wykorzystają pozostałe drużyny, które mogą niebezpiecznie zbliżyć się do nas, szachując poczynania podopiecznych Rodgersa aż do ostatniego spotkania rundy eliminacji.
Bez dwóch zdań, przed nami ciekawy, jakże ważny dla tabeli, spektakl. Po serii trzech spotkań bez zwycięstwa w lidze, Brendan Rodgers nie mógłby sobie wymarzyć lepszego momentu na come-back, od którego zacznie się nasz marsz w górę tabeli i tej ligowej i tej w grupie B Ligi Mistrzów.
Komentarze (2)