Trzy kropki: Mecz z FC Basel
The Reds na St. Jakob-Park po raz kolejny w tym sezonie zaprezentowali się bardzo słabo. Nie zniechęciło to nas jednak, przed zaprezentowaniem swoich spostrzeżeń w tradycyjnych „Trzech kropkach”. Zapraszamy do lektury!.
– O ogólnym przebiegu meczu… (RoyalMail)
Już w pierwszych minutach meczu strzał Raheema Sterlinga miał okazję, by przesądzić o tym, że całe nadchodzące dziewięćdziesiąt minut mogło wyglądać diametralnie inaczej. Jak się okazało, zakończona spalonym akcja była jednym z wyjątkowych wybryków the Reds, polegających na wyjściach z piłką na połowę rywala. Wydawać by się mogło, że kontuzja Behranga Safariego ułatwi przyjezdnym zadanie, jednak to właśnie Derlis González, zmiennik Szweda o egzotycznym nazwisku do spółki z Sereyem Dié wnieśli najwięcej zamętu w szeregi defensywy Liverpoolu. Ataki gospodarzy nękały bramkę Mignoleta przez całą pierwszą połowę, jednak Belg za każdym razem wychodził z kłopotów obronną ręką. W drugiej odsłonie, kiedy wrzucona przez Xhakę piłka odnalazła w polu karnym Martina Škrtela, strzał, sprezentowany Simonowi przez Słowaka do spółki z Lovrenem okazał się na niego za słaby, czego nie można już było powiedzieć o dobitce bardziej zdeterminowanego Strellera. Po stracie bramki the Reds nieco się rozbudzili, co dostrzegli jednak jedynie widzowie wyposażeni w lupy, a w samolocie powrotnym na wyspy nie było śladu po ani jednym punkcie.
– O braku pewności siebie w szeregach the Reds… (TPK)
Przy słabym starcie sezonu z pewnością ciężko o wysokie morale. Widać, że brak w drużynie zrozumienia, co specjalnie nie dziwi przy takiej liczbie nowych twarzy. Wielu z nowych graczy z pewnością ma problemy z komunikacją z resztą drużyny, nie są jeszcze przyzwyczajeni do filozofii Rodgersa. Brendan sprowadził graczy o różnym charakterze, co niestety widać na boisku. Część naszych zawodników to bardzo młodzi gracze, ambitni i utalentowani, ale wciąż nie do końca ukształtowani. Ciąży na nich ogromna presja, a presja i ambicja nie zawsze idą w parze. Wszystkie nasze problemy leżą teraz w głowach – takie jest moje zdanie. Nie brak nam umiejętności, ale uważam, że mieszanka charakterów w Liverpoolu oznacza tylko jedno – bardzo ciężko będzie wrócić na właściwe tory przy serii słabych gier, ale niemal równie ciężko powinno być z nich zboczyć gdy w końcu na nie wrócimy. I tutaj upatruję nadziei. Potrzebna nam jest jedna iskra, jeden dobry mecz.
– O szokującym występie Sterlinga… (AirCanada)
Raheem zagrał słabo, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości, ale tak na dobrą sprawę, który z zawodników z pola naszego klubu wyróżnił się pozytywnie przeciwko Bazylei? Pamiętajmy o tym, że to 19-letni facet, na którym coraz szersze grono fanów chciałoby oprzeć siłę ofensywną Liverpoolu. We wczorajszym meczu młody Anglik wyglądał momentami ślamazarnie, jakby brakowało mu pełnego skupienia na wydarzeniach boiskowych. Mógł strzelić spokojnie przynajmniej jedną bramkę, po świetnym podaniu Lallany w pole karne, lecz przekombinował. Z drugiej strony nie ma się co dziwić… Młodość niejednokrotnie niesie za sobą nieregularność w grze, a dodatkowo jeśli grasz praktycznie co trzy dni i zaliczasz 120 minut Pucharu Ligi z Boro, wnioski nasuwają się same.
– O piątym już występie Lazara w koszulce z liverbirdem… (TPK)
Nie ma co owijać w bawełnę, był to kolejny bardzo słaby występ. Wyglądał nieco lepiej niż z Evertonem, ale marne to pocieszenie – sztuką byłoby zagrać gorzej niż Marković z Tofikami. Z pewnością nie mam jednak zamiaru Lazara skreślać – to bardzo młody chłopak, w nowym środowisku. Ma już doświadczenie w europejskich pucharach, jednak liga angielska to zdecydowanie inna bajka niż portugalska; inaczej gra się w Lidze Mistrzów w Liverpoolu, a inaczej w Benfice. Lazar ma ogromne umiejętności i potencjał, co zdążył już pokazać występami z ławki. Sterling w zeszłym sezonie musiał spędzić niemal pół sezonu na ławce by pokazać pełnię swych umiejętności i dla mnie oczywistym było, że Marković powinien do zespołu być wprowadzany powoli. Rodgers postanowił zaryzykować i niestety na ten moment Lazar jeszcze nie wypalił. Liczę tylko, że zaciśnie zęby i podniesie się po fali krytyki – jeśli tak się stanie, to oprócz niesamowitych umiejętności udowodni, że ma mocny charakter, a właśnie takiego piłkarza w ofensywie nam brakuje.
– O mizernym tempie wyprowadzania akcji… (RoyalMail)
Tajemnicą pozostanie to, co wciągali piłkarze the Reds przed wyjściem z szatni stadionu św. Jakuba, ale jesteśmy pewni, że oficjele klubu jak najszybciej powinni wydać dilera policji. Od pierwszych minut nogi płatały figle przyjezdnym, co powodowało, że zgubne były próby budowania zwięzłych akcji. Piłkarze FC Basel z kolei spokojnie rozgrywali piłkę, raz po raz kłując atakami z flanek, podczas gdy liverpoolczycy przyczajeni na swojej połowie uważnie obserwowali każdy ruch podającego sobie futbolówkę przeciwnika. Kilkukrotnie udawało się wprowadzać piłkę na drugą stronę boiska, jednak błąd jednego z uczestniczących w akcji piłkarzy niechybnie sprowadzał ofensywę na manowce. Obowiązkowej kreski przed meczem najwidoczniej uniknął Adam Lallana, który wchodząc z ławki zdołał współtworzyć z Mariem Balotellim jedyną w tym meczu szybką, kombinacyjną akcję, którą niewyjątkowo spartaczył Sterling, trzymany przez działanie złowrogiego specyfiku wyraźnie dłużej.
– O sobotnim meczu z WBA… (AirCanada)
Kalendarz jest teraz dla zespołu Liverpoolu sprzyjający. Ligowe mecze z WBA, QPR i Hull, gdzie musimy punktować, by piąć się w górę tabeli. Najpierw jednak przed nami niełatwa konfrontacja z ekipą, którą prowadzi Alan Irvine. The Baggies mają za sobą świetny mecz z Burnley, gdzie wpakowali beniaminkowi cztery bramki. Mam ogromną nadzieję, że w tym spotkaniu do dyspozycji menadżera będzie Sturridge, który powinien rozbujać ofensywną machinę Liverpoolu. Im szybciej strzelimy gola w tym spotkaniu, tym lepiej i bezpieczniej dla końcowego rezultatu. Wygrajmy to, bez żadnych kontuzji i oczekujmy powrotu kontuzjowanych zawodników. Przy okazji warto odmówić „zdrowaśkę” za tych, którzy pojadą na zgrupowania reprezentacyjne.
Komentarze (1)
Mamy takich piłkarzyków a nie Piłkarzy ! Liżą sie po dupie zamiast grać !
Nie sądziłem ze to powiem ale boje sie o to ze dzieje sie z nami to samo co z Tottenhamem ale nic nie mowie, bo trzeba poczekac do konca sezonu noo i cóż juz tęsknie za Luisem !