Hamann: Trzeba wspierać Mario
Mario Balotelli przeżywa ostatnio ciężkie chwile. Ze wszystkich stron spadają na Włocha gromy. W jego obronie postanowił stanąć były piłkarz Liverpoolu, Dietmar Hamann, którego zdaniem napastnikowi potrzebne jest teraz wsparcie.
„Dlaczego zawsze ja?” – to pytanie często zadawał sobie Mario Balotelli gdy był jeszcze piłkarzem Manchesteru City. Po przejściu do Liverpoolu kibice tego klubu zadają sobie jednak skróconą wersję tego pytania – „Dlaczego?”. Trwająca od tygodni debata na temat przydatności Włocha do drużyny stała się bardziej intensywna po porażce w Lidze Mistrzów z Realem Madryt.
Balotelli został uznany jednym z winowajców wysokiej porażki. Zresztą sam Brendan Rodgers zauważył brak przydatności napastnika w tym spotkaniu, ponieważ ściągnął go już w przerwie. Zarówno Phil Thompson, Jamie Carragher i Graeme Souness wypowiadali się po tym spotkaniu o Włochu w samych złych słowach.
Nieco innego zdania jest inna legenda Liverpoolu, Dietmar Hamann. Były reprezentant Niemiec nie sądzi by krytykowanie Balotellego przyniosło jakiekolwiek pozytywne skutki. Jego zdaniem takie zachowanie może tylko pogrążyć będącego w i tak nie najlepszej sytuacji Włocha.
– Jest mi trochę przykro gdy na niego patrzę. Myślę, że się pogubił. Jest zagubiony jako człowiek – uważa Hamman.
– Potrzebuje pomocy od otaczających go ludzi, powinniśmy go wspierać. Jeśli kibice pójdą inną drogą, to może to jedynie pogrążyć Mario.
– Wymiana koszulek z Pepe nie miała wpływu na wynik meczu z Realem. Oczywiście Balotelli nie zachował się odpowiednio, ale oburzanie się o tą sytuację moim zdaniem nie jest dobrym podejściem.
– Rozumiem, że fanom trudno zaakceptować sytuację, gdy widzą taką grę chłopaka, za którego klub płaci miliony. To oczywiste, że wymagają od niego więcej i chcą by zapewnił im sukcesy.
– Spójrzmy jednak w przeszłość. Mario zawsze miał jakieś problemy. Potrzebna mu jest pomoc i wsparcie.
– Krytyka powinna dotyczyć tego, że źle gra, a nie tego, że wymienił się koszulkami. Musi to być jednak ostrożna krytyka. Im bardziej Balotelli jest krytykowany, tym bardziej zamyka się w sobie.
Brak gola z Realem oznacza, że w dotychczasowych 10 występach w barwach the Reds włoski napastnik zdobył zaledwie jedną bramkę. Wydaje się jednak, że gorsze jest to, iż ma duży wpływ na swoich nowych kolegów, którzy są coraz bardziej sfrustrowani postawą ściągniętego z Milanu zawodnika.
– Liverpool w tym momencie nie wygląda jak zespół i niestety myślę, że spory jest w tym udział Balotellego.
– Jeśli strzelałby gola w każdym meczu, to z pewnością nie wymachiwałby tak rękami co spotkanie i jego współpraca z kolegami wyglądałaby o wiele lepiej.
– Nie chcę do końca usprawiedliwiać Mario. On sam musi uświadomić sobie pewne rzeczy, musi się zmienić.
– Do Bożego Narodzenia musi się przełamać. Jeśli jest naprawdę dobrym piłkarzem, to przyszedł czas, by to pokazać.
– On zupełnie nie rozwija się jako zawodnik. Chłopak o jego potencjale powinien być liderem zespołu, powinien walczyć o zwycięstwa w różnych klasyfikacjach.
– Nie jest takim geniuszem, jakim widzą go niektórzy, ale wciąż jest bardzo dobrym piłkarzem. Jego dwa gole w starciu z Niemcami podczas półfinału Euro 2012 pokazały, że ma wiele do zaoferowania.
– To jego ostatnia szansa. Musi to wykorzystać. Musi przekonać kolegów z drużyny, że można na niego liczyć. Ma obowiązek odwdzięczyć się menedżerowi za otrzymywane szanse.
– Jeśli chcesz zostać prawdziwie wybitnym piłkarzem, to zrób to w Liverpoolu. Mówię tak, ponieważ widzę ścieżkę obraną przez klub i świetnego menedżera, który pomaga rozwijać się zawodnikom.
– Spójrzmy na włoską piłkę. Roma traci siedem goli, Juventus jest ogrywany przez Olympiakos. Włoski futbol upada. Dla mnie w tym momencie nie istnieje.
– Mario może obudzić się za 12 miesięcy i grać we Włoszech w Chievo czy Palermo. To nie są zespoły Ligi Mistrzów.
Na temat sytuacji Włocha wypowiedział się również Carragher, który starał się zestawić go z Robbie Keanem, którego przygoda z the Reds była nieudana.
– Sytuacja z Robbiem Keane’em była jednak trochę inna. Wtedy mieliśmy w składzie Fernando Torresa, Dirka Kuyta. Również Steven Gerrard grał na najwyższym poziomie. Ciężko było więc się przebić. Gdy Keane grał w lepszym zespole, nie był sobą. Strzelał gole w trochę słabszych klubach, ale dla Interu i Liverpoolu nie był wzmocnieniem.
– Balotelli z pewnością ma talent. Wiem, że ludziom może się to nie podobać, ale Liverpool go teraz potrzebuje. Musi pokazać, co potrafi.
Komentarze (18)
Jamie nigdy złego słowa na Gerrarda nie powie, według niego to, że po jego poślizgnięciu straciliśmy bramkę to wina Mignoleta, bo nie wyjął 1 na 1. (sic!)
I Sakho bo go nie było wtedy w okolicach pola karnego. W pewien sposób jest to właściwe zachowanie dobrze, że nie wypowiada się źle na temat lidera drużyny. Ale zwalanie winy za wyniki na jednego gościa w momencie kiedy pół drużyny gra poniżej oczekiwań i możliwości jest nie fair.
Masakra co się dzieje na tej stronie.