Pascoe: Mario pokonał swoje obawy
Colin Pascoe wyjawił, że Mario Balotelli pokonał swoje przedmeczowe obawy, iż mógł złapać kontuzję, by następnie pomóc Liverpoolowi dostać się do ćwierćfinału Capital One Cup po dramatycznym zwycięstwie 2:1 nad Swansea City.
The Reds w drugiej połowie przegrywali 0:1 po ładnym uderzeniu Marvina Emnesa, zanim Włoch wszedł na boisko z ławki rezerwowych i strzelił bramkę zaledwie cztery minuty przed końcem spotkania.
Było to uderzenie, które okazało się kluczowe w kontekście nadania rozpędu grze Liverpoolu, który spektakularnie wygrał i w doliczonym czasie gry zdobył gola dzięki główce Dejana Lovrena.
– Mario bardzo ciężko pracuje na treningach i dostał za to nagrodę w postaci bramki – powiedział Pascoe na pomeczowej konferencji.
– Oczywiście będzie mógł na tym budować swoją formę. Pracuje ciężko i cieszę się, że zdobył gola.
– Chce cały czas pracować. Jest wciąż młodym chłopakiem, posiada wielki talent i chce pracować nad swoim poruszaniem się i wykańczaniem akcji. Po każdej sesji treningowej pragnie trenować te aspekty. Dobrze dla niego, że zdobył tego gola.
Pascoe przyznał, że Balotelli mógł nie przyczynić się do takiego powrotu Liverpoolu po tym, jak podkręcił lekko kolano w przedmeczowej rozgrzewce.
Jednakże sztab medyczny the Reds ocenił, że 24-latek może wziąć udział w meczu.
– Podczas rozgrzewki skręcił nogę i wysłaliśmy go do fizjoterapeuty, żeby zobaczył czy wszystko z nim w porządku. Poczuł coś w kolanie, ale jak sami widzieliście, wszedł na boisko i wydaje się, że z jego kolanem było wszystko w porządku.
– Musieliśmy ocenić jego stan zdrowia, ale wszystko jest w porządku. To były po prostu środki ostrożności. Dowiedziałem się o tym dopiero na koniec meczu, ale patrząc na to, w jaki sposób się poruszał, sądzę, że jego kolano jest w dobrym stanie.
Zapytany o sam turniej, Pascoe powiedział, że nie martwił się o to, że Liverpool może wcześniej z niego odpaść, pomimo tego, że Swansea wciąż było na prowadzeniu w końcówce spotkania.
– Widząc jak gramy, byłem przekonany, że stworzymy sobie okazje do strzelenia bramki – powiedział asystent menedżera Liverpoolu.
– Sądzę, że mieliśmy pecha, tracąc gola, gdyż prawdopodobnie był to pierwszy mecz od początku sezonu, w którym zagraliśmy tak dobrze, a chłopaki pokazali swój upór i chęć wygrania.
– Zwycięstwo to zwycięstwo, nawet jeżeli wydarliśmy je pod sam koniec meczu. To wspaniałe uczucie.
Komentarze (1)