LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1102

Trzy kropki: Mecz z Crystal Palace


Zapraszamy Państwa na dzisiejsze Trzy kropki po meczu z Crystal Palace. A w nich m.in. red. Vituu i jego spojrzenie na „klątwę Selhurst Park” czy red. Licznerek i jego wspomnienia związane z TYM meczem z Beşiktaşem.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Arvedui)

Po wylosowaniu londyńczyków można było mieć uzasadnione obawy co do końcowego rezultatu. Obawy te tylko podsyciła bramka z 15. minuty, kiedy to niezdecydowanie Cana i nienajlepsze zachowanie Škrtela wykorzystali do spółki Gayle i Campbell. Liverpool cierpliwie starał się odrobić straty – strzelali m.in. Henderson i Coutinho, kilka dalszych okazji zmarnował Sturridge. Zmiana w przerwie szybko przyniosła efekty, bo po kwadransie i trafieniach Sturridge’a i Lallany Liverpool wyszedł na prowadzenie. Jednak zamiast kolejnych ataków Czerwoni oddali pole gospodarzom i tylko dobra postawa Simona Mignoleta wespół z reakcją sztabu szkoleniowego pozwoliły utrzymać korzystny wynik do końca spotkania. W ćwierćfinale Liverpool trafić może zarówno na Bradford City z League One, jak i Arsenal. Odrobina szczęścia w losowaniu by nie zaszkodziła, prawda?

– O przełamaniu „klątwy Selhurst Park”… (Vituu)

Wiadomym było od jakiegoś czasu, że drużyna Crystal Palace ewidentnie nam „nie leży”. Dlatego byłem mocno zaniepokojony o przebieg tego spotkania, mając na uwadze ostatnie dwie potyczki z Orłami. Jak się okazało, początek spotkania po raz kolejny pokazał, że nie będzie to łatwa rywalizacja. Przypuszczam, że pomimo kilku sytuacji, zawodnicy the Reds woleliby zapomnieć o pierwszej połowie, natomiast po fantastycznej drugiej części spotkania ręce same składały się do oklasków. Liverpool pokazał niesamowity charakter i wolę walki, by raz na zawsze przełamać klątwę tego jakże trudnego terenu. Nie czekali do ostatni chwil na wyrównanie, tylko od początku ruszyli do ataku, by potem spokojnie móc kontrolować przebieg spotkania. Porównując oba spotkania w tym sezonie z Crystal Palace, widzieliśmy zupełnie dwie różne drużyny Liverpoolu. Jeśli przełamywać klątwę stadionu i mścić się za przegrane to dokładnie w taki sposób, jak to zrobili podopieczni Brendana Rodgersa.

– O nerwowości wkradającej się w poczynania linii pomocy… (Arvedui)

Wspomnianą nerwowość najwyraźniej można było zauważyć w ciągu pierwszych 10–15 minut po wyjściu na prowadzenie. Dominujący dotąd Liverpool zupełnie niepotrzebnie cofnął się, przyjmując Palace na własnej połowie. Ten fragment niebezpiecznie przypominał początek tego sezonu, czy choćby panikę z meczu na Selhurst Park w maju ubiegłego roku. Wszystkie te trzy przypadki łączy jeden fakt – brak Lucasa, typowego defensywnego pomocnika. W sobotnim meczu niewiele można zarzucić Joemu Allenowi – to prawda. Jednak przez tych kilkanaście minut można było odnieść wrażenie, że wyrównanie wisi w powietrzu. Liverpool zamiast spokojnie rozegrać piłkę na własnej połowie, wystrzeliwał piłkę mniej więcej w kierunku napastników. Jeśli tylko „podanie” było niedokładne, trzy sekundy później ponownie trzeba było się bronić. Na szczęście Czerwoni byli w stanie się otrząsnąć, a w końcówce wyraźnie decyzjami personalnymi dopomógł menedżer.

– O taktycznych roszadach Rodgersa… (Licznerek)

Zmiany dokonane przez Rodgersa przyczyniły się do przechylenia szali na korzyść Liverpoolu w niedawno rozegranym spotkaniu z Tottenhamem. W meczu przeciwko Crystal Palace szkoleniowiec z Irlandii Północnej po raz kolejny potwierdził, że potrafi odpowiednio reagować na wydarzenia boiskowe, czym imponował zwłaszcza w pierwszym sezonie pracy na Anfield. Rodgers nie zwlekał długo, bo już w przerwie przy niekorzystnym wyniku wprowadził Balotellego za Markovicia, przechodząc tym samym na grę dwójką napastników. Na efekty tej roszady nie trzeba było wiele czekać, bo już po niespełna kwadransie the Reds odwrócili losy spotkania, w czym swój udział miał wprowadzony na boisko Włoch. Na niespełna kwadrans przed końcem trener zdecydował się jeszcze na podwójną zmianę. Zmęczonego Sturridge’a zastąpił Lambert, który świetnie się spisał w roli przetrzymującego piłkę – każde z jego czternastu podań było celne, zaś w miejsce Coutinho pojawił się Lovren, który zajął miejsce na środku obrony, przesuwając na prawe wahadło Cana, który zaryglował tę strefę boiska, co pozwoliło Lallanie na grę bliżej bramki rywala i większą swobodę.

– O cudownej przemianie Simona Mignoleta… (Vituu)

Chyba niewielu z nas sądziło, że Simon Mignolet w ciągu paru tygodni stanie jedną z najważniejszych postaci drużyny. Belg ponownie jest ostoją bramki Liverpoolu i co ważne, nie opiera się to ponownie tylko na grze na linii. Gołym okiem widać jak ciężko pracuje na treningach nad aspektami, które nie są jego najmocniejszymi stronami jak na przykład gra na przedpolu czy ocena lotu górnych piłek. Widać niesamowity postęp w tym, z jaką pewnością Mignolet wychodzi do dośrodkowań z rzutów rożnych. Czasami kluczowa może okazać się nawet kilkumeczowa przerwa, by móc zobaczyć z boku, co jest nie tak i mieć czas na przemyślenie tego dlaczego, zostaje się wysłanym na ławkę rezerwowych. Simon Mignolet perfekcyjnie odrobił zadanie domowe i wykorzystał swoją przerwę, by wzmocnić się zarówno psychicznie jak i fizycznie, co sprawia, że niezmiennie od paru spotkań prezentuje się bardzo dobrze, stanowiąc ważny punkt bloku defensywnego Liverpoolu.

– O pierwszej odsłonie starcia z Beşiktaşem… (Licznerek)

Ilekroć pomyślę o nadchodzącym starciu z Beşiktaşem, za każdym razem wracają wspomnienia z pamiętnej potyczki obu drużyn z 2007 roku, gdy podopieczni Rafy Beníteza w spektakularny sposób rozprawili się z Turkami, wbijając im aż osiem goli. W czwartek tak łatwo nie będzie, bowiem obecny Beşiktaş dowodzony przez Slavena Bilicia to lider ligi tureckiej, który w tym sezonie sprawił już sporo kłopotów Arsenalowi w eliminacjach do Ligi Mistrzów, a także zremisował i wygrał z Tottenhamem w fazie grupowej Ligi Europy. Rodgers dobierając skład na ten mecz, będzie musiał się zastanowić, czy nie warto byłoby oszczędzić siły kilku piłkarzy na bardzo ważne spotkanie w Southampton, które zostanie rozegrane trzy dni później. Sądząc jednak po ostatnich ruchach szkoleniowca, możemy spodziewać się możliwie najsilniejszej jedenastki na konfrontację z Turkami. Zachęcony zwyżkującą formą the Reds liczę, że ci osiągną przynajmniej dwubramkową zaliczkę, która pozwoliłaby ze względnym spokojem udać się na rewanż do Stambułu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

Asahi 16.02.2015 16:37 #
Arvedui chyba inny mecz oglądał, no ale spoko. Ja tam nie widziałem żadnego zagrożenia ze strony Orłów, tylko pojedyncze, przypadkowe akcje.
KrzysieG 16.02.2015 17:13 #
Dobrze, że Gerro nie będzie grał, bo w Besiktasie występuje Dembe Ba :v
Co do naszego składu to widze to tak: Mignolet-Toure,Skrtél,Sakhô- Ibe,Can,Allen,Moreno-Sterling,Lallana-Sturridge. Hendo z Cou niech odpoczywają na Świętych, a Balo tak w 60 min za Stu :-)
Arvedui 16.02.2015 21:23 #
@Asahi – na tym polega całe piękno kibicowania. Można oglądać to samo spotkanie, a widzieć je zupełnie inaczej. Mnie nawet nie chodziło o niezwykle groźne sytuacje Palace, a raczej o to, że brakowało spokoju, rozegrania, co w efekcie dawało inicjatywę i pewność siebie gospodarzom. Pozdrawiam.

Pozostałe aktualności

Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, skysports.com
Klopp: Mogą mnie skreślić z listy abonentów  (2)
04.05.2024 14:36, B9K, thetimes.co.uk
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com