Trzy kropki: Mecz z Chelsea
W niedzielne popołudnie Czerwoni musieli pokonać Niebieskich, by wciąż śnić sen o Lidze Mistrzów. Chelsea w półrezerwowym składzie spokojnie ugrała jeden punkt, zaś kapitan Gerrard zagrał w ostatnim Dużym Meczu z liverbirdem na piersi.
– O ogólnym przebiegu meczu… (AirCanada)
Liverpool zagrał na Stamford Bridge naprawdę przyzwoite zawody, stwarzając sobie sytuacje bramkowe. Brakowało jednak dokładności i chirurgicznej precyzji pod bramką the Blues, by spróbować wywieźć komplet oczek z Londynu. Należy jednak sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, czy Chelsea mając zapewnione mistrzostwo Anglii, włożyła cały wysiłek, by zgarnąć trzy punkty w tym spotkaniu? Wydaje się to raczej wątpliwe, zwłaszcza, gdy szanse gry w pierwszym składzie otrzymał od Mourinho, Loftus-Cheek. Podsumowując remis wydaje mi się sprawiedliwym rezultatem, który nie skrzywdził żadnej ze stron.
– O definitywnym końcu choćby definitywnych szans na LM… (PiotrekB)
The Reds nieodwracalnie stracili szansę na kwalifikację do przyszłorocznej Ligi Mistrzów. Nawet jeśli United przegra dwie następne kolejki, a Liverpool je wygra, to od rywala zza miedzy nadal będzie nas dzielił dwucyfrowy bilans bramkowy. Smutna prawda jest taka, że zespół Rodgersa zwyczajnie nie zasłużył na uczestnictwo w europejskiej elicie. Mimo wczorajszego remisu z mistrzowską Chelsea, czy niezłej serii meczów na początku roku the Reds zaprezentowali się o wiele gorzej od czołowej czwórki. W grze Liverpoolu kompletnie nie było widać myśli przewodniej, tożsamości, którą szczycą się wielkie zespoły. Zarówno ofensywę jak i defensywę Rodgers w znacznej mierze oparł się na przypadku, schematy z zeszłego sezonu jakby rozpłynęły się w powietrzu. Z jednej strony jest mi żal utraconej Ligi Mistrzów, ale z drugiej wiem, że w gruncie rzeczy tak będzie lepiej. Gdyby obecny zespół jakimś cudem zdobył czwarte miejsce (a przecież po drodze było wiele zbiegów okoliczności, które pozwoliły kibicom marzyć do końca) to czekałaby go jeszcze większa kompromitacja niż w tegorocznej edycji Champions League. Drużyna Rodgersa wymaga ogromnej przebudowy, wyrzucenia zbutwiałych elementów i zastąpienia ich świeżymi. Tylko to pozwoli the Reds stworzyć się na nowo oraz podjąć prawdziwą walkę o trofea.
– O meczu de facto bez większej stawki… (AirCanada)
Po sobotnim zwycięstwie United w Premier League, wiadomym było, że nasze nadzieje na przyszłoroczną Ligę Mistrzów zostały zredukowane o kolejnych kilkanaście procent. Po Chelsea nie spodziewałem się jakiegoś nieziemskiego zaangażowania, wobec wcześniejszego triumfu w lidze i… nie zawiodłem się. Liverpool grał, jak było widać w zapisie telewizyjnym. Starał się, próbował, ale brakowało w tym pewnej ikry. Myślę, że sami piłkarze mają już dość tego frustrującego sezonu. Wszyscy wypowiadają się, że będą walczyć do samego końca o ligowe punkty, jednak gdzieś w głowach mają już chyba zakodowany sierpień i nowe otwarcie w historii Premier League.
– O godnym zapamiętania występie Gerrarda… (Vituu)
To, że wszyscy zapamiętają Stevena Gerrarda z samych dobrych chwil na przestrzeni jego całej kariery Liverpoolu, jest wręcz bardziej niż pewne, jednak widać, że kapitan chciałby również w jakiś sposób zamazać dość kiepski sezon w wykonaniu LFC i w ostatnich swoich spotkaniach pokazuje, że będzie w stanie jeszcze dać nam chwile radości do końca swojego kontraktu w Liverpoolu. Gerrard był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym zawodnikiem the Reds w tym meczu i jednocześnie jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem w obecnym sezonie w ekipie Brendana Rodgersa. Ja jeszcze do końca nie potrafię uwierzyć, że zostały zaledwie dwa spotkania i przygoda Gerrarda jako piłkarza w klubie z Anfield dobiegnie końca. Jednakże, meczem z Chelsea, Steven pokazał, że wciąż jest bardzo wartościowym zawodnikiem i czeka go jeszcze ładnych parę lat gry w piłkę.
– O pierwszym w tym sezonie ligowym debiucie… (Vituu)
Chyba każdy z nas mógł zauważyć, że ranga przeciwnika z pewnością nie pomogła młodemu zawodnikowi the Reds w debiucie w Premier League. Jednak mimo to, nie można skreślać Sinclaira z listy tych zawodników, którzy mogą mieć swój wkład w dobrą grę Liverpoolu. Myślę, że potrzebuje on występu w takim spotkaniu, w którym nie będzie takiej presji wyniku i rezultat będzie poniekąd przesądzony. Wtedy Sinclair mógłby spróbować dać z siebie nieco więcej, a wczoraj jak wiemy musiał stawić czoła od razu jednej z najlepszych defensyw w Premier League. Każdy kto śledzi chociaż trochę poczynania młodych zawodników the Reds do lat 21, zdaje sobie sprawę, że w tamtych spotkaniach Jerome Sinclair jest jedną z ważniejszych postaci, często decydując do wyniku końcowym poszczególnym meczów i przy odpowiednim wprowadzeniu go, tym razem do pierwszej drużyny, Liverpool będzie mógł mieć dużo pociechy z tego zawodnika.
– O oczekiwaniach wobec meczu z Orłami… (PiotrekB)
W następną sobotę Liverpool zmierzy się na Anfield z Crystal Palace. To przedostatni mecz sezonu ogromnych rozczarowań dla the Reds, jednak nie zwalnia to Rodgersa i jego drużyny z obowiązku potraktowania go poważnie. Kibice są mocno zawiedzeni postawą swojego zespołu, dlatego ważne jest, żeby dał z siebie wszystko – nawet jeśli najwyższe, co może osiągnąć to miejsce gwarantujące udział w fazie grupowej Ligi Europy. Menedżer może sobie pozwolić na pewną swobodę taktyczną, testowanie nowych rozwiązań, czy nieogranych zawodników, być może zaprocentuje to w przyszłych rozgrywkach Premier League. Orły, które plasują się obecnie na 12. miejscu ligowej tabeli, tradycyjnie nie są dla Liverpoolu łatwym przeciwnikiem. Choć Palace przegrało ostatnie cztery mecze, to w dwóch poprzednich kolejkach z Chelsea i Manchesterem United zaprezentowało się z dobrej strony. Miejmy nadzieję, że pozytywna końcówka sezonu choć trochę osłodzi nam ten gorzki sezon.
Komentarze (0)