Trzy kropki: Mecz z Rubinem
Gorąco zapraszamy do lektury najnowszych „Trzech kropek”, w których Kinio25LFC, Raf i Ziaja wyrażają swoją opinię na temat wczorajszego meczu z Rubinem. W kolumnie znajdziecie Państwo m.in. akapity na temat wracającego do życia Lovrena, nowego-starego Ibe’a i ofensywnie usposobionych obrońców.
– O ogólnym przebiegu meczu… (Ziaja)
Liverpool zdominował całkowicie ekipę z Rosji, od pierwszej minuty ekipa Jürgena Kloppa przejęła inicjatywę grając wysokim pressingiem ustawiając sobie rywala do gry pozycyjnej. Wspomagani przez Firmino Allen z Canem zapewnili kontrolę w środku pola – blisko 70-procentowe posiadanie piłki i dziewięć okazji bramkowych w pierwszych 30 minutach mówią same za siebie. Niestety gracze byli bardzo nieskuteczni, a bramkarz rywali wielokrotnie ratował ich od wyższego wymiaru porażki. Firmino tworzył wiele sytuacji bramkowych, szczególnie w drugiej połowie: uruchomił Jordona Ibe’a który wykorzystał korytarz i posłał piłkę w długi róg. Po zdobyciu gola zmniejszyła się intensywność gry, gdzie gracze z każdą minutą oddawali co raz to więcej inicjatywy rywalom. Szczególnie widoczne to było od 85. Minuty, kiedy to rywale napierali na bramkę z miernym skutkiem, aczkolwiek potrafili trochę zagrozić nawet nie tyle Mignoletowi, co obrońcom. Liverpool powinien wygrać ten mecz 5 – 6:0 patrząc na przebieg i liczbę stworzonych sytuacji, ale nadal pozostajemy nieskuteczni.
– O chorwacko-słowackiej rywalizacji o miejsce w składzie… (Raf)
Coraz trudniej przychodzi mi mówienie o „rywalizacji”, ponieważ Słowak wyraźnie zaczyna odstawać poziomem od reszty graczy z defensywy. Ustabilizowanie gry obronnej i genialna forma Sakho to dobry moment, żeby wskoczyć na stałe jako jego partner po prawej stronie. Szczególnie, że Lovren w starciu z Rubinem wykorzystał swoją szansę. Świetnie uzupełniał grę Francuza, grając na drugim planie i porzucając ambicje lidera na rzecz bardziej zadaniowego charakteru. Był w czołówce w każdym defensywnym aspekcie – najwięcej przechwytów, niezły w odbiorach, wybiciach itd. Podawał mniej od kolegi, ale celniej i przede wszystkim nareszcie skupił się na prostych środkach, nie popełniając karygodnych błędów. Jeśli zdoła przelać to na grunt Premier League, Škrtel stanie się graczem, na którego na ten moment nadaje się najbardziej – do wchodzenia w późniejszej fazie meczu i czyszczenia w nerwowych momentach wślizgami i wybiciami pola karnego.
– O de facto formacji 2-5-2-1… (Ziaja)
Wysoko grający obrońcy to coś, co cechuje drużyny ze światowego topu i tak chce grać Niemiec. Moreno, jak i Clyne często ustawiali się na pozycji skrzydłowych co jest szczególnie ważne, gdy nie ma się nominalnych skrzydłowych na boisku. Moreno nierzadko ustawiał się na linii z obrońcami drużyny przeciwnej. Zauważalną rolą w formacji Jürgena jest dwójka defensywnych pomocników. W tym meczu był to Emre Can i Joe Allen, którzy mieli za zadanie asekurowanie boków obrony w przypadku kontr, które były kasowane już w strefie środkowej. Ibe, który grał na pozycji skrzydłowego, często schodził do środka robiąc miejsce Clyne’owi i dając możliwość wejścia Firmino w linię z Benteke.
– O „drugiej młodości” Jordona Ibe’a… (Kinio25LFC)
Nie powiem, w ostatnich dwóch miesiącach, gdy Liverpool Rodgersa jeszcze podrygiwał, gra Ibe’a była zazwyczaj byle jaka, nudna i chaotyczna. Upraszczając: aż odechciewało się na nią patrzeć. Milion zwodów, garść niecelnych podań i brak współpracy z kolegami. We wczorajszym meczu jego postawa zasadniczo rzecz ujmując, mogła się podobać. Poza paroma przebłyskami „Starego Jordona Ibe’a”, szukał gry i zdawał się dostrzegać lepiej ustawionych kolegów. Zdobył gola, dwa razy był bliski dostarczenia idealnej piłki na głowę Benteke, popełnił kilka głupich kiksów, ale sprawiał wrażenie zawodnika z którego ktoś zdjął wielką, ciążącą na nim presję aby za wszelką cenę stał się naturalnym spadkobiercą dorobku Sterlinga w Liverpoolu. I mimo że cały czas mam pewne obawy co do osoby młodego Jordona, że w ważnym momencie znowu włączy mu się tryb egoisty i faceta, który robi co może, aby nie dostrzegać lepiej ustawionych kolegów, z wielką niecierpliwością czekam na jego kolejne potyczki z rywalami.
– O tuzinie zbędnych fauli w ostatnim kwadransie… (Kinio25LFC)
O ile większa część spotkania mogła się podobać, o tyle ostatnie kilkanaście minut pachniało doskonale znanym kibicom Liverpoolu chaosem i „obroną Częstochowy”. Fakt, graliśmy na wyjeździe, mając przeciwko sobie nie tylko dobrze poukładany zespół Rubina, ale i gorąco reagującą publiczność, jednak w takich sytuacjach potrzeba więcej zimnej krwi aby nie generować dodatkowego niebezpieczeństwa na bronionej przez the Reds połowie. Wejście Lucasa wlało w serca naszych graczy nieco spokoju, jednak piłkarskie wyrachowanie i kontrola nad przebiegiem spotkania aż do ostatniego gwizdka to coś, co Jürgen Klopp musi na stałe zaszczepić w serca liverpoolczyków. Może – i musi – być o wiele lepiej.
– O niedzielnym spotkaniu z Orłami… (Raf)
Nadchodzi małymi krokami moment, który może zdefiniować nasze dalsze poczynania w lidze. Warto by było już teraz zmienić status „drużyny w dalszej budowie” na „ekipę rozpędzającą się z meczu na mecz”. Szczególnie, że podopieczni Alana Pardew ostatnio nie zachwycają. Może i zremisowali ostatnio z bezpłciowym United, ale dostali pięciobramkowy łomot od City w Capital One Cup oraz ponieśli dwie porażki z Leicester i West Hamem w Premier League. Z punktu widzenia mściwego kibica warto by było się odegrać za zepsucie pożegnania ze Steviem G. Z punktu widzenia oderwanego od rzeczywistości dziennikarza warto by było udowodnić, że nie zwalniamy tempa w naszym „biegu po mistrzostwo”. Z punktu widzenia Kloppa – powinniśmy wyśmiać tego dziennikarza i po prostu sięgnąć po pełną pulę.
Komentarze (0)