Hendo: Opaska dodaje presji
Anglik przyznał, że funkcja kapitana the Reds nakłada na niego dodatkową presję jednak nie ma wątpliwości, iż jest na nią przygotowany przed zbliżającym się wielkimi krokami finałem na Wembley.
Jordan cieszy się sytuacją, w której się znajduje. Po odejściu Stevena Gerrarda to jemu został powierzony przywilej bycia kapitanem drużyny z Anfield.
Piłkarz jest gotowy, aby poprowadzić swoich kolegów do pierwszego trofeum od 2012 roku.
- Oczywiście przejęcie funkcji kapitana w tak dużym klubie wiążę się z wielkimi oczekiwaniami ale z drugiej strony ta presja spoczywa na każdym piłkarzu.
- Chcesz tego, żeby się motywować i napędzać do lepszej gry nie tylko dla zespołu ale również dla fanów.
- Moim zdaniem media pompują balon nieco zbyt mocno. Nie mam z tym jednak problemu i jeżeli tak ma być jestem na to przygotowany.
- Głównym celem jest zdobycie pucharu i myślę o tym co zrobić, żeby pomóc drużynie go wygrać.
Henderson stoi przed szansą dołączenia do zacnego grona kapitanów, którzy w ubiegłych latach zdobywali trofea z the Reds.
- Staram się o tym nie myśleć. Chcę dobrze wypełnić swoją rolę. Nie ma dla mnie znaczenia który gracz uniesie puchar, najważniejsze jest aby go zdobyć!
- Jeżeli uda nam się zwyciężyć ludzie wokół mogą mówić co chcą, ponieważ efektem naszej pracy będzie sukces.
Jordan spędził już na Anfield pięć lat, w których odegrał ważną rolę pod wodzą Brendana Rodgersa. Steven Gerrard poniekąd mianował Anglika na swojego zastępcę.
Piłkarz pokochał miasto, a miasto pokochało jego. Dzieci Hendersona urodziły się w Liverpoolu i zaczynają czuć się Scouserami.
- To miasto bardzo mnie fascynuje, szczególnie pod względem futbolu. Dorastając w Sunderlandzie czułem się podobnie. Kibice pasjonują się tym sportem jak nigdzie indziej i są bardzo blisko z piłkarzami.
- Liverpool jest pod tym względem taki sam choć na większą skalę. To wiele znaczy dla lokalnych kibiców.
- Moje dzieci się tu urodziły i czują się jak w domu. Z każdym dniem to miasto jest bliższe mojemu sercu, szczególnie patrząc jak wychowują się tu moje dzieci.
- Gra dla Liverpoolu jest ogromnym przywilejem i mam nadzieję, że będzie trwała jeszcze wiele lat.
- Jestem bardzo podekscytowany nadchodzącym finałem, z resztą jak każdy. Adrenalina to nic złego i może okazać się przydatna w pierwszej fazie meczu kiedy sprawy będą nieco chaotyczne.
- Grając w finale emocje sięgają zenitu więc trzeba nauczyć się je kontrolować najlepiej jak jest to możliwe. Moim sposobem jest podejście jak do normalnego spotkania z tym że czuję dodatkową porcję adrenaliny we krwi.
- Niedzielne starcie rozstrzygnie komu przypadnie zaszczyt podniesienia pucharu. Trzeba zrobić wszystko, żeby dobrze wejść w mecz i na dzień przed upewnić się, że sprawy idą normalnym rytmem.
- Będę cieszył się każdą chwilą związaną z finałem i postaram się przełożyć tą radość na boisko.
Komentarze (8)