Keegan: Klopp to idealna osoba
Legenda the Kop, Kevin Keegan, określił Jürgena Kloppa, jako "idealnego menadżera" dla Liverpoolu. Były napastnik the Reds, który powrócił do miasta na piątkową kolację upamiętniającą finał FA Cup z 1974 roku, wielce podziwia niemieckiego trenera.
- Uważam że Jürgen Klopp to idealny człowiek dla tego klubu - powiedział Keegan.
- Z niecierpliwością czekam na jego letnie transfery.
- Już zakontraktowaliśmy chłopaka z Schalke, Joela Matipa, za darmo i jestem pewien, że to nie będzie ostatni człowiek, który zmieni Bundesligę na Merseyside.
- Lubię w Kloppie to, że widać jego emocje.
- Uczestniczy w każdej akcji ze swoim zespołem. Właśnie dzięki tej pasji, ludzie go kochają. Mam nadzieję, że przywróci ten klub na należne mu miejsce.
Keegan, zdobywca 100 goli dla Liverpoolu w 323 występach, zebrał ogromną owację od 300 gości z okazji swojego powrotu.
Kolację w hotelu Hilton zorganizowała agencja Lunch with Legends.
Poza Keeganem gościli tam David Fairclough, Roy Evans, David Johnson, Chris Lawler, Peter Cormack, Tommy Smith, Ray Clemence, Alan Kennedy, Terry McDermott, Ian Callaghan i Phil Neal.
Liverpool spokojnie rozprawił się z Newcastle w tamtym finale 3:0, a Keegan zdobył dwa gole. Był to ostatni mecz Billa Shankly'ego, jako menadżera Liverpoolu.
Przed pierwszym gwizdkiem, napastnik Srok, Malcolm MacDonald, mówił jak to samodzielnie nie rozmontuje the Reds.
- Jako dzieci słuchaliśmy finałów w radio. To była zawsze specjalna okazja - dodał Keegan.
- Mój tata był Geordie z Hetton-le-Hole. Tam też urodził się Bob Paisley. Grałem wiec przeciwko drużynie ojca w tamtym finale.
- W hotelu przed meczem nie mieliśmy zwykłej narady. Shanks po prostu powiedział "Przeczytajcie to". Malcolm MacDonald mówił w prasie, że nasza drużyna nie ma wystarczającej jakości i że pójdziemy na dno. Obudziło w nas to sportową złość.
- Nigdy nie poznałem nikogo takiego jak Bill Shankly i chyba nigdy nie poznam. Ten człowiek nas inspirował. Byłem zrozpaczony, gdy dowiedziałem się o jego rezygnacji.
McDermott i Kennedy byli zawodnikami Newcastle tamtego dnia. Potem dołączyli do the Reds.
- Liverpool był wtedy świetnym zespołem - powiedział McDermott.
- Wróciliśmy do Newcastle pociągiem, a w mieście mieliśmy autobus z otwartym dachem.
- Tysiące ludzi czekało na nas na ulicach, a St. James' Park było pełne. To niespotykane, bo przegraliśmy przecież 3:0.
Komentarze (0)