Molby: Brakowało intensywności
Jan Molby w swojej najnowszej kolumnie na łamach Liverpool Echo podjął się refleksji na temat stylu gry Daniela Sturridge’a. Stwierdził, że Anglik najlepiej spisywał się grając drugie skrzypce u boku Luisa Suáreza i korzystając ze sposobu gry Urugwajczyka.
Poniedziałkowy wieczór był jak anty-orgazm, czyż nie?
Nigdy nie można mieć 100% pewności, że mecz będzie stał pod znakiem wysokiej jakości, ale meczowi na Anfield brakowało również nieco intensywności.
Oczywiste jest, że United spędzili przygotowania do meczu na poszukiwaniu sposobu na zatrzymanie Liverpoolu. Do wypełniania zadań defensywnych zaangażowali nawet zawodników, którzy są lepsi w wykonywaniu zadań służących osiągnięciu zwycięstwa.
Jak na dłoni było widać, jaką mają robotę do wykonania. Powstrzymanie Liverpoolu to cel, który chcieli osiągnąć. Tak naprawdę, nie byliśmy w stanie przez cały mecz wyswobodzić się z ich żelaznego uścisku.
United lepiej rozpoczęli mecz, a Liverpool miał problemy, żeby wrócić na tory swojej najlepszej gry. The Reds mieli w drugiej połowie kilka dobrych momentów, ale w ogólnym rozrachunku było to rozczarowujące spotkanie.
Powiedziałem tydzień temu, że będzie to bardzo jednostronne spotkanie, jeżeli Liverpool zagra tak, jak grał najlepiej w tym sezonie. Niestety, nie zagrał.
Zawsze będziesz rozczarowany, jeżeli nie przeskoczysz tego typu przeszkody na swojej drodze, jednak na przestrzeni lat takich pojedynków było mnóstwo. To kolejny dowód na to, jak trudne jest wygrywanie spotkań.
Nie ma co się oszukiwać, że wygrywanie jest łatwe. Jest trudne, a poniedziałek to potwierdził.
Liverpool jest w znacznie lepszej formie niż Manchester United, ale kiedy, ale i tak wszystko weryfikują wydarzenia na boisku. Moim zdaniem to moment, w którym rozgrywany był mecz, zdecydował o planie José Mourinho na ten mecz. W perspektywie sześciu miesięcy nie zdziwię się, jeżeli jego Manchester rozegra następny pojedynek z Liverpoolem w sposób otwarty i przypominający walkę jeden na jednego. Obecnie jednak nawet on zdawał sobie sprawę, że Liverpool jest w bardzo dobrej formie i może ich bardzo skrzywdzić. Priorytetem dla niego było powstrzymanie rywala i tego dokonał. W kilku sytuacjach David de Gea musiał zrobić to, co robi najlepiej. Jest świetnym golkiperem.
Możecie być tak bardzo rozczarowani, jak bardzo chcecie, ale Mourinho to nie nasz problem. Przed nami mnóstwo innych spotkań i musimy odnieść w nich sukces.
Strurridge ma trudności w ustawianiu się
Skoro Adam Lallana był wystarczająco zdrowy, żeby w poniedziałek zasiąść na ławce rezerwowych, to szczerze mówiąc, wolałbym, żeby rozpoczął mecz w wyjściowej jedenastce. Tak czy inaczej, po wejściu z ławki miał natychmiastowy wpływ na grę. Stał się kluczowym zawodnikiem. Jest bardzo, bardzo dobrym piłkarzem. Potrzebował trochę czasu w Liverpoolu, ale teraz już nic mu nie przeszkadza. To bardzo, bardzo ekscytujące.
Lallana zastąpił Daniela Sturridge’a, który z kolei nieco mnie martwi. Gdybym kilka lat temu powiedział, że Sturridge będzie miał taką bramkową posuchę, to nikt by mi nie uwierzył. Jednak tak się właśnie dzieje. Konieczność wracania do sprawności po serii kontuzji odciska swoje piętno. Moim zdaniem właśnie tego jesteśmy świadkami.
Najlepiej spisywał się, grając drugie skrzypce u boku Lusia Suáreza i przy ustawianiu się wykorzystywał styl gry Urugwajczyka. W poniedziałek miałem wrażenie, że miał trochę problemów z ustawieniem się: „gdzie powinienem być?”, „ile sprintów muszę wykonać, żeby zgubić obrońców?”, ale również: „Chcę grać na środku ataku, żeby być do dyspozycji, kiedy zostanie stworzona sytuacja”. Trochę nie radzi sobie obecnie ze swoją grą, a jedynym lekarstwem na tę przypadłość będą gole. Dla napastników są one niczym woda i powietrze.
Musi przełamać się psychicznie i strzelić bramkę. Musi zdjąć z siebie presję, ponieważ na ten moment ludzie, wyobrażając sobie najlepszą jedenastkę Liverpoolu, nie widzą w niej Sturridge’a.
Pierwsze czyste konto w tym sezonie Premier League cieszy. Zlatan Ibrahimović wprawdzie posiada w sobie mnóstwo jakości, to jednak nie potrafi stwarzać zagrożenia wybiegając za plecy obrońców, więc obrońcy mogą sobie pozwolić na bardziej agresywną grę przeciwko niemu. Joël Matip i Dejan Lovren zrobili, co mieli zrobić.
Klopp wykazał się odwagą stawiając na Kariusa – powinien pozostawić go w składzie.
Praktycznie niemożliwe jest, żeby go oceniać. Nie widzieliśmy jeszcze wystarczająco dużo w jego wykonaniu. W tej chwili swoją grą nie da ci TEGO WŁAŚNIE uczucia, ale nawet De Gea nie dawał go kibicom United po kilku meczach. Krytykowano go po meczu. Ludzie już myślą, że ma skłonność do popełniania błędów, ale moim zdaniem to cecha każdego bramkarza. Zanim wszyscy na niego wskoczymy, niech najpierw popełni błąd, który będzie coś kosztował. Potrzebuje czasu. Przenosiny do Premier League to dla człowieka ogromny szok kulturowy. Klopp, dając mu szansę, wykazał się odwagą i uważam, że powinien utrzymać go w składzie. My z kolei powinniśmy się modlić, żeby okazał się właściwym wyborem. Jest dobrym bramkarzem, ale gra w Premier League to zupełnie inne doświadczenie.
Zapytajcie o to pewnego chłopaka z Chelsea - Thibaut Courtois. W trakcie wypożyczenia do Atlético Madryt został okrzyknięty jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Teraz jest cieniem tego zawodnika.
Musimy zgarnąć trzy punkty z WBA.
Dobrą rzeczą w meczu z WBA jest to, że każdy z was widział już w tym sezonie wystarczająco wiele, żeby móc pomyśleć, że Liverpool jest w stanie po prostu zdmuchnąć z murawy takiego przeciwnika. W porządku, ale zaczynamy wszystko od nowa, a oni będą dobrze zorganizowani i będą stwarzali ogromne zagrożenie po stałych fragmentach gry, o czym przekonaliśmy się już w minionym sezonie, kiedy w polu bramkowym ustawiali pięciu lub sześciu swoich piłkarzy. Rondon i Nacer Chadli są dla nich ważnymi wzmocnieniami. Obecnie to lepszy zespół, ale jeśli rozkręcimy swój sposób gry, to zwycięstwo jest nasze.
Jeśli miałbym wskazać jedną rzecz, którą Tony Pulis opanował do perfekcji, to byłoby nią utrudnianie życia przeciwnikowi. Nie wszystkim się to podoba, ale uczynił z tego swój znak rozpoznawczy. WBA włożą masę wysiłku w wywalczenie chociaż jednego punktu, dlatego mam nadzieję, że poniedziałek nie zasiał wątpliwości w głowach piłkarzy Liverpoolu oraz że rozpoczną mecz swobodnie i w ostatecznym rozrachunku zgarną za to pełną pulę nagród.
Jednak nic nie jest łatwe i nie ma nic za darmo – na wszystko trzeba zapracować.
Jan Molby
Komentarze (0)