Riise: Niepowtarzalna atmosfera
Każdy fan Liverpoolu słyszał opowieści o niesamowitych europejskich wieczorach na Anfield. Wieczory te były okraszone atmosferą, która inspirowała piłkarzy Liverpoolu do realizacji zadań niemożliwych.
Saint-Etienne ’77, Chelsea ’05, Borussia Dortmund ’16 – fani, którzy byli świadkami tych słynnych zwycięstw, wspominają, że zadrżały fundamenty stadionu, topowi rywale topnieli, a Czerwoni rośli w siłę.
Oczywiście niewielu ludzi miało to szczęście, by doświadczyć tych wydarzeń bezpośrednio. Jednym z nich jest były piłkarz Liverpoolu - John Arne Riise.
Norweg, który był członkiem zwycięskiej drużyny Rafaela Beniteza, doskonale pamięta, jak wielki wpływ na przebieg spotkania może mieć atmosfera na Anfield.
W przededniu kolejnego, wielkiego wyzwania dla Liverpoolu, jakim będzie najbliższy pojedynek z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, Riise opowiedział dla liverpoolfc.com o tym, jakie uczucia towarzyszą uczestnictwu w tego typu spotkaniu.
- Wszystko zaczyna się o poranku dnia meczowego. Od razu to czujesz.
- Kiedy wychodzisz z autobusu i stawiasz pierwsze kroki na ziemi, czujesz obecność fanów. Następnie w trakcie rozgrzewki coś zaczyna się dziać w twoim ciele. Adrenalina, energia i atmosfera zaczynają działać.
- Stoisz w tunelu, dotykasz znaku „This is Anfield”, a później wychodzisz na boisko i słyszysz „You’ll Never Walk Alone”. Czujesz, że jest jakby głośniej niż zwykle, jakby energia została bardziej skondensowana. Jest ciemno, a wszystko oświetlają reflektory.
- Pamiętam do dzisiaj drugi mecz z Chelsea z 2005 r. Pamiętam, że arbiter techniczny pokazał sześć minut doliczonego czasu gry. Byłem tak zmęczony, że ledwo mogłem chodzić. Pomyślałem sobie: „To się nigdy nie skończy”.
Odnośnie wtorkowego spotkania Riise potwierdza, że z uwagi na swoją świetną formę w Premier League w tym sezonie, City mogą traktować siebie jako faworytów. Dodaje jednak, że dla Liverpoolu kluczowa może okazać się magia Anfield.
- City w tym sezonie grało momentami taką piłkę nożną, jakiej jeszcze w swoim życiu nie widziałem. Wyglądają na naprawdę mocny zespół!
- Jednocześnie Liverpool to drużyna, która może sprawić im problemy. Już to udowodnili. Ponadto to wieczór w Lidze Mistrzów, a te wieczory dla Liverpoolu to coś zupełnie innego, zwłaszcza na Anfield.
- Wiem, że piłkarze City są tego świadomi i że Guardiola też ma tego świadomość. Fani i zawodnicy Liverpoolu wiedzą, że to będzie coś wyjątkowego, więc pojawi się ta dodatkowa energia.
- Powiem tak, City są faworytem, ale byliby większym faworytem, gdyby był to mecz Premier League.
- Z niecierpliwością wyczekuję tego dwumeczu. Jeżeli chcesz wygrać Ligę Mistrzów, to musisz pokonać najlepsze zespoły, a moim zdaniem City to najmocniejsza z drużyn, które zostały w tym turnieju.
Riise także wyraził swoją wiarę w to, że drużyna Kloppa ma bardzo duże szanse awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Wiara ta oparta jest na ofensywnym trio the Reds, które potrafi zrobić różnicę w każdym meczu.
- Kiedy wygrywaliśmy w 2005 r., na papierze dużo brakowało nam do najlepszych drużyn, patrząc po poszczególnych zawodnikach. Jednak tworzyliśmy drużynę.
- Ciężko pracowaliśmy dla siebie nawzajem, byliśmy zgrani, mieliśmy Rafę, który był wybitnym taktykiem. Ustawiał nas w odpowiednim miejscu w odpowiedniej chwili w zależności od meczu.
- Ludzie mogli sobie myśleć: „Dlaczego on go wystawia?”. Menadżer miał jednak swoje powody.
- Teraz dysponujemy większą ilością piłkarzy, którzy potrafią zmieniać oblicze spotkań – Salah, Firmino, Mané. Udowodniliśmy, że grając swój najlepszy futbol, możemy pokonać każdego.
- Styl, jaki ostatnio prezentujemy, jest świetny i nie mogę się już doczekać dwumeczu z City.
Komentarze (2)
Na zawsze czerwony Riise ;)
Miałem napisać to samo gdy czytałem artykuł :) też tak mówię o ,,nas” gdy z kimś rozmawiam, w końcu Liverpool to nasza Czerwona rodzina :)