Ostrzeżenie dla fanów Liverpoolu
Fan Liverpoolu, który został zaatakowany metalowym prętem w Rzymie, ostrzegł kibiców przyjeżdżających na rewanżowy mecz w półfinale Ligi Mistrzów i prosi o zachowanie ostrożności oraz o trzymanie się w grupkach jeśli to tylko możliwe.
Carl Johnson z Prescot, jest jednym z co najmniej pięciu tysięcy fanów Liverpoolu, którzy mają przybyć do stolicy Włoch przed meczem z Romą. 27-latek twierdzi, że został zaatakowany metalowym prętem podczas powrotu do hotelu ze swoim przyjacielem, Peterem Saundersem około godziny 10:30 ubiegłej nocy, zaraz po opuszczeniu knajpy Drunken Ship.
Jak do tej pory wydaje się to być odosobnionym incydentem, zwłaszcza, ze fani znajdujący się w Rzymie donosili o wspaniałej atmosferze bez aktów przemocy.
Ani Peter, ani Carl nie mieli ze sobą czegokolwiek, co mogłoby zidentyfikować ich jako kibiców Liverpoolu i w tym momencie nie jest jasne, czy atak był związany z piłką nożną.
Carl wyznał - wyszliśmy z pubu około 10:30. Na zewnątrz znajdowało się kilku fanów Liverpoolu, oboje byliśmy w drodze powrotnej do hotelu. Mamy kilkaset metrów do hotelu, który znajduje się na Violo Del Gallo. W pewnym momencie pojawiły się dwa skutery znikąd. Dwaj pasażerowie ruszyli w naszym kierunku i zaatakowali nas, jeden miał mały metalowy pręt. Próbowaliśmy walczyć, ale ostatecznie uciekliśmy.
Na szczęście dla Carla po tym ataku pozostały mu jedynie niewielkie siniaki, jednak skontaktował się z Liverpool Echo w nadziei, że ostrzeże innych fanów, aby byli ostrożni i trzymali się w dużych grupach.
- Nie mieliśmy na sobie koszulek ani niczego związanego z Liverpoolem. Oboje mieliśmy dżinsy i ciemne kurtki. Chciałbym tylko ostrzec ludzi, aby trzymali się w grupach. Wygląda na to, że jedyny sposób, który zniechęca tych tchórzy.
Pomimo tego incydentu, Carl i Peter powiedzieli, że w Rzymie panuje wspaniała atmosfera, a większość fanów była dla nich uprzejma i przyjazna.
Rozmawiając z fanami w pobliżu Fontanny di Trevi można było się spotkać z dobrymi opiniami na temat atmosfery w Rzymie.
- Jesteśmy teraz przy Fontannie di Trevi, setki fanów Liverpoolu śpiewają pieśni. Wszyscy tutejsi mieszkańcy byli przyjaźnie nastawieni starając się rozmawiać z sympatykami the Reds. Do tej pory wszystko było w porządku z tego, co widziałem.
Komentarze (4)
Zadziorni Ci rzymianie, pewnie boją się brytyjskich barbarzyńców.