Wywiad z Kloppem przed finałem
Zapraszamy do lektury wywiadu z Jürgenem Kloppem. Menadżer opowiada w nim o wrażeniach z dotychczasowej kampanii Ligi Mistrzów, pieśniach kibicowskich oraz więzi łączącej wszystkich związanych z Liverpoolem.
Są wyjątkowi. Niewiarygodni, pełni mocy…
Jürgen Klopp wzdął swoje policzki, dobierając starannie słowa, chcąc oddać dokładnie to, co ma namyśli.
- To był najmocniejszy futbol jaki kiedykolwiek widziałem.
Menadżer nie mówi o pojedynczych zawodnikach.
Nie mówi o umiejętnościach drużyny.
Opisuje kolektywną siłę piłkarzy i kibiców Liverpoolu, jaką wytworzyli na Anfield podczas ekscytujących występów prowadzących do finału Ligi Mistrzów.
- Jako całość, z naszymi kibicami, byliśmy nie do zatrzymania. Cały stadion był nie do zatrzymania.
Te pokazy siły nigdy nie były tak wyraźne jak podczas wieczorów, gdy Manchester City i AS Roma przekonały się o mocy czerwonej armii na własnej skórze.
- Te wieczory w Europie, a dużo o nich słyszałem zanim przyszedłem do Liverpoolu, są wyjątkowe – wyjaśnił Klopp podczas rozmowy z oficjalną stroną.
- Naprawdę myślę, że pierwsza połowa meczu z City i może pierwszych 50/60 minut przeciwko Romie, to był najmocniejszy futbol w jakim kiedykolwiek brałem udział. To było niewiarygodne.
- To miłe, ponieważ w dzisiejszych czasach większość ludzi widziało już wiele i szybko się przyzwyczajamy, postrzegając ich jako normalnych piłkarzy, ale oni za każdym razem sprawiali wrażenie wyjątkowych.
- Nie mam właściwych słów, by móc to opisać, ale to było fantastyczne doświadczenie.
Droga Liverpoolu do Kijowa była pełna wrażeń.
Zaczęła się w Hoffenheim dwumeczem kwalifikacji, a potem przyszedł Maribor, Moskwa, Sevilla, a następnie wyjazd do Porto.
Podróż do Manchesteru i Rzymu stanowiły dwa ostatnie kroki do Stadionu Olimpijskiego, gdzie na the Reds czeka Real Madryt.
W związku z tym, dla kogoś, kto skutecznie kierował Liverpoolem w drodze do Kijowa, jakie były najważniejsze momenty tych rozgrywek?
- Ogólnie, to jak chłopcy do tego podeszli, jak sobie z tym poradzili – odpowiedział Niemiec. – Może najtrudniejsze były kwalifikacje przeciwko Hoffenheim. Nikt zbytnio o nich nie słyszał wcześniej, ale 2:1 na wyjeździe to świetny wynik, po bardzo dobrym meczu.
- Potem, grając u siebie, ciągle do przodu, dobry ofensywny futbol i tak dalej, a nie obrona wyniku. Graliśmy całą Ligę Mistrzów po swojemu i przyjemnie to było oglądać.
- Jeśli nie wygramy, będą musiały być inne rzeczy, które zapamiętamy po zakończeniu tych rozgrywek. Daliśmy wszystkim wiele wspomnień.
- Jeśli, podkreślam jeśli, wygramy całe rozgrywki, wtedy droga do Kijowa i finał będą jednymi z najfantastyczniejszych podróży w historii, z tyloma strzelonymi golami, z pobitymi rekordami i tak dalej.
- Do tego momentu, byliśmy po prostu wybitni.
To była kampania, która przyniosła własną ścieżkę dźwiękową. Piosenka, która niemal stała się krzykiem nieposłuszeństwa. Na Anfield. Na Estadio do Dragao. Na Etihad. W Rzymie.
Lojalni kibice, którzy nigdy nie przestaną wspierać.
- ‘Allez, allez, allez’ jest nowe? – zapytał Klopp. – Myślałem, że już ma trochę lat, ale to chyba przez to, że tyle razy słyszałem ją w tym roku. To świetnia, naprawdę świetna pieśń.
- Kibice są tak kreatywni, to niewiarygodne. Piosenka o Mo Salahu jest fantastyczna. Czy mamy coś o Bobbym Firmino? Tak? A o Sadio? Też? Ktokolwiek je tworzy, zarządzam piosenkę o Bobbym!
- Będąc w 100% szczerym, wszyscy wiedzą, że nie czytam angielskiej prasy, ale za to oglądam dużo nagrań z kibicami w roli głównej, ponieważ nigdy wcześniej nie byłem zaangażowany w coś takiego.
- Gdybym nie był menadżerem albo profesjonalnym piłkarzem, pewnie siedziałbym w tym po uszy. Całym sobą. Tęsknię trochę za tym od czasu do czasu, szczególnie jak rodzina mi opowiada co się działo na stadionie, jakie pieśni śpiewano. Uwielbiam to i oglądam często w Internecie filmiki z fanami..
- Lubię tę emocjonalną część piłki, a kiedy widzisz jak szaleją w swoim salonie, to jest fantastyczne.
Tysiące fanów Liverpoolu będzie w Kijowie w sobotni wieczór, dając nieocenione wsparcie swojej drużynie.
Dla Kloppa i jego piłkarzy, teraz przyszedł czas na koncentrację i ostatnie szlify taktycznych i fizycznych przygotowań na Real.
- Dlatego pojechaliśmy do Marbelli – wyjaśnił. - Oczywiście, cokolwiek robimy w tym momencie, chodzi o finał.
- Nie mam problemu z takimi rozmowami jak ta, ale nadal musimy przygotować się do meczu i to właśnie robimy.
- Musimy spotykać się mediami, ale tylko we właściwym momencie, nie pięć minut przed treningiem lub trzy minuty po. Wszystko da się pogodzić, możemy robić co trzeba, nie zaniedbując innych obowiązków.
Jak tylko przygotowania się skończą, a wszystkie zobowiązania wobec mediów wypełnione, nadejdzie ten czas. Decydująca chwila o tym, kto zostanie najlepszą drużyną Europy sezonu 2017/2018.
Na drodze Liverpoolu stoi Real, klub, który wygrał te rozgrywki więcej, niż ktokolwiek inny. Klub, który wzniósł to trofeum w trzech z ostatnich czterech sezonów.
Można stwierdzić, iż the Reds nie mogli trafić na trudniejszego rywala.
- Chcemy grać z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, chcemy mierzyć się z Realem Madryt, Bayernem Monachium, Barceloną, PSG, Juventusem, Atletico Madryt – to nie są łatwi przeciwnicy, zawsze sprawiają trudności – powiedział Klopp. – Finał powinien być trudny, tak to już jest.
- Czy Real teraz siedzi w Madrycie i myśli sobie ‘dzięki Bogu, że to Liverpool’? Nie wyobrażam sobie tego, to będzie nie lada wyzwanie dla obu zespołów.
- Są mocni i doświadczeni, sprawiają wrażenie jakby byli ze sobą od zawsze. Wygrali dwa ostatnie finały, grając taką samą lub niemal taką samą jedenastką.
- Są świetni, wielcy, europejski top. Już teraz to brzmi fantastycznie. To miłe, iż jesteśmy znów w tej grupie z tymi wybitnymi drużynami i że udało nam się dotrzeć do finału w tak niebywały sposób.
- Nigdy nie awansowaliśmy grając pasywny futbol, licząc na błędy przeciwnika. Zawsze parliśmy do przodu, zawsze chcieliśmy grać ofensywną piłkę, a taki futbol naszym zdaniem powinno się grać.
- Lubię naszą podróż i mam nadzieję, że uda nam się postawić ten ostatni krok.
Ten ostatni krok jest decydujący. Może zapisać się w historii jednego, bądź drugiego klubu.
Numer 6 dla Liverpoolu lub numer 13 dla Realu Madryt.
- Jeśli jesteś Realem Madryt, jeśli jesteś Barceloną, dochodząc do tego etapu może być inaczej, ale dla pozostałych to wygląda tak samo: to jeden z najważniejszych meczów w życiu.
- Nie sądzę, by był to dla nas ostatni finał, jeśli mam być w pełni szczery. Myślę, że czeka nas całkiem dobra przyszłość. Jednak to pierwszy raz w finale dla większości z nas i dlatego czujemy się wyjątkowo.
- Doświadczenie w życiu jest ważne, ale to nie jedyny czynnik decydujący o sukcesie. Bez wątpienia będziemy w sobotę przygotowani, ale ostatecznie, jeśli chcesz mieć coś zagwarantowane, nie powinieneś grać w piłkę.
- Nie ma nic pewnego, są tylko okazje, a właśnie na nie tak ciężko pracujemy.
- Mam nadzieję, że uda nam się to wspólnie zrobić. Dotychczas szło nam fantastycznie. Wiara ludzi nam pomaga, w 100%.
- Myślę, że wiele się zmieniło, ponieważ poczuliśmy, że wszyscy kochają tę drużynę, nie tylko dlatego, że noszą te same koszulki co ich ojcowie i dziadkowie.
- Nie, szczególnie ta drużyna – oni dają wiele.
Allez, allez, allez.
Komentarze (2)
Myślę, żę chłopaki przygotowani są do tego finału jak i mentalnie taki i fizycznie jeszcze lepiej.
Obawy są, to jasne ale z drugiej strony jest wiara i miłość a te są silniejsze.
Wierzę w nasz sukces.
Wydaję mi się, że mecz będzie wyglądał podobnie do tego z City na Anfield, będziemy przeć od początku i nie damy Realowi na chwilę wytchnienia.
Wynik?
Real 2:3 Liverpool