Wywiad z Johnem Henrym
Przepełniony dumą i niepokojem perspektywy oglądania Liverpoolu w największym meczu klubowej piłki nożnej, John Henry postanowił przebyć ponownie często brzemienną w skutkach ośmioletnią podróż w roli właściciela klubu.
Trudna sytuacja klubu, którą odziedziczył. Wczesne błędy gdy grupa właścicieli Boston Red Sox stawiała pierwsze kroki w piłce nożnej. Wyzwanie przywrócenia zespołu do elity europejskich klubów. I najtrudniejsze ze wszystkich: niechętna sprzedaż piłkarzy uwielbianych przez fanów.
- Może to dlatego, że jestem Amerykaninem, ale trudno mi zrozumieć czemu ktokolwiek mógłby chcieć opuścić Liverpool – stwierdził Henry podczas rozbudowanej korespondencji mailowej z Associated Press. – Klub ma bogatą historię i tradycję, wspierają go miliony na całym świecie, dosłownie w każdym państwie.
Pozycja na świecie nie była jednak wystarczająca, by w ostatnich czterech latach dwukrotnie powstrzymać Barcelonę od skuszenia największej gwiazdy Liverpoolu. Ostatecznie Duma Katalonii zapłaciła około 240 milionów Euro (280 milionów dolarów) za Luisa Suareza i Philippe Coutinho.
- Nie chcesz znaleźć się w sytuacji, kiedy piłkarze chcą odchodzić gdzie indziej, nawet do tak wielkiego klubu jak Barcelona – powiedział Henry. – Trudno zrozumieć czemu zawodnicy chcieliby iść do ligi, gdzie rywale są tak słabi. Muszą rozegrać około 30 bezsensownych meczów w roku, czekając na spotkania w Lidze Mistrzów.
Gdy w sobotę nadejdzie finał Ligi Mistrzów, zagrają w nim Liverpool i Real Madryt. Dla Coutinho i Suareza, te rozgrywki zakończyły się już w ćwierćfinale.
- W ten weekend będą widzami, a mogli grać – stwierdził. – Jednak Mike Gordon, Michael Edward i wszyscy z naszego działu skautingu odwalili kawał fantastycznej roboty, wyciągając najwięcej ile się da z obu sytuacji.
PRZEJĘCIE W 2010 ROKU
Spory i finansowe starcia poprzednich Amerykańskich właścicieli, Toma Hicksa i George’a Gilletta Jr, nie tylko doprowadziły Liverpool do widma spadku z Premier League, ale również bankructwa. Potrzebna była batalia sądowa, zapoczątkowana przez Royal Bank of Scotland, by w okresie szalejącego światowego kryzysu finansowego kierowana przez Henry’ego Fenway Sports Group mogła przejąć kontrolę nad zadłużonym klubem.
W październiku 2010 roku, w pierwszym meczu Henry’ego w roli właściciela, Liverpool przegrał derby Merseyside. Stan krytyczny jego nowego nabytku się pogłębiał. Klub stał się pośmiewiskiem ze strony kibiców rywali. Po porażce 2:0 widmo spadku było realne, a Liverpool nie był na dnie tylko dzięki różnicy bramek.
- Fani Evertonu śpiewali ‘Idziecie na dno’ – wspomina Henry. – Byliśmy na 19. miejscu w tabeli, lecz udało się nam utrzymać mimo początkowych błędów.
Jednym z nich było zmarnowanie przez Damiena Comolliego 50 milionów funtów ze sprzedaży Fernando Torresa do Chelsea w 2011 roku, między innymi na 35 milionowy transfer niesprawdzonego, nękanego kontuzjami Andy’ego Carrolla.
- Futbol nie jest łatwy. Budowanie na podstawie tamtego składu, jeśli go pamiętacie, musiało zająć dużo czasu.
PRZEMIANA KLUBU
Po zatrudnieniu Kenny’ego Dalglisha w roli menadżera niepokój fanów zmalał, lecz powrót legendy Anfield był jedynie krótkotrwałym rozwiązaniem. Jedność została przywrócona, ale dopiero Brendan Rodgers zbliżył się do wygrania Premier League w 2014 roku.
Irlandczyk z północy został zwolniony w 2015 roku. FSG ciężko pracowało za kulisami, chcąc stworzyć Jurgenowi Kloppowi zachęcające warunki do zatrudnienia. Należący do nowej generacji supertrenerów Niemiec wygrał dwukrotnie Bundesligę z Borussią Dortmund.
- Michael Edwards musiał wygrać wiele, wiele bitew, byśmy mogli dotrzeć do miejsca, gdzie po spotkaniu z Jurgenem powiedziałby ‘Bardzo chcę trenować tę grupę. Będzie super’ – wspomina Henry.
Porywczy przy linii bocznej Klopp dawał swojej drużynie podobną energię na boisku, zachęcając ich do energetycznego, ofensywnego futbolu.
Zdarzyły się też trudne momenty: ósme miejsce w lidze i przegrany finał Ligi Europy oznaczał, że Liverpool nie wróci do Ligi Mistrzów w 2016 roku. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że Liverpool od dekady nie zakwalifikował się do najważniejszych rozgrywek w Europie dwa razy pod rząd oznaczał, oznaczałoby to wyjątkowy progres.
- Wykonał ogrom pracy doprowadzając nas do tego miejsca. – Bardzo skutecznie natchnął nie tylko piłkarzy, ale wszystkich związanych z klubem. To inspirujący naturalny lider, wrażliwy na szczegóły zdaniem innych nieistotne, lecz w dłuższej perspektywie kluczowe.
Niewielu oczekiwało, że Klopp znajdzie sposób na przejście Manchesteru City w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jednak the Reds wygrali u siebie (3:0) i na wyjeździe (2:1) z potężną drużyną City, która potem wygrała Premier League z przewagą 19 punktów.
- Podczas europejskich wieczorów, czułem jak fani na Anfield popychali swoich zawodników do takiego stanu, że byliśmy po prostu nie do pokonania. Na wyjazdach, to energia i wysiłek tej grupy niesamowicie utalentowanych piłkarzy dały nam finał.
- Obecność w finale to odzwierciedlenie niewiarygodnego wsparcia, jakie ten klub otrzymuje na Anfield, co w połączeniu ze zdolnościami Jurgena i jego sztabu daje nam szansę na sukces. Można zrobić wiele, ale to piłkarze muszą dać z siebie wszystko. I dali.
NIESPODZIEWANY SALAH
Mimo wszystkich błędów, które Henry przyznał, że zostały popełnione, niektóre decyzje mogą mieć nieoczekiwanie pozytywne skutki. Niewiele będzie lepszych przykładów niż zakontraktowanie Mohameda Salaha z Romy w zeszłym roku. Po trudnościach z przebiciem się w Chelsea, swoim pierwszym klubie w Premier League, skrzydłowy Egiptu stał się rewelacją sezonu, strzelając 44 gole w 51 występach dla Liverpoolu, zgarniając przy tym wiele nagród indywidualnych.
- Jego rekordy strzeleckie stały się jedną z najważniejszych historii w Anglii w tym roku. Moje ulubione piosenki z Anfield to te dotyczące właśnie Mo. Jesteśmy dumni nie tylko z powodu tego, co nam daje na boisku. Dla klubu uznanego na świecie, z tak dokładnie określonymi wartościami, bardzo istotne jest aby wielka gwiazda była uosobieniem sukcesu osiąganego przez zjednoczenie, a nie tworzenie podziałów. W dzisiejszych czasach często jest odwrotnie.
BRAK TROFEÓW
O ile Liverpool ma więcej trofeów na arenie międzynarodowej niż jakikolwiek inny klub Premier League, ostatni z osiemnastu tytułów ligowych wygrał w 1990 roku, a od tego czasu został prześcignięty pod względem liczby krajowych zwycięstw przez Manchester United (20 wygranych mistrzostw).
- Ten klub ma bogatą historię w europejskich rozgrywkach i dla wielu może to być bardziej istotne. Czy trofeum międzynarodowe jest ważniejsze niż mistrzostwo Anglii? Dużo osób powie, że tak. Jednak pod wieloma względami, Premier League to najlepsza ekstraklasa świata, nie ma drugiej takiej.
- Oglądalność miażdży inne ligi. Zainteresowanie jest znacznie większe niż Ligą Mistrzów, aż do ostatniego miesiąca sezonu. Prawdopodobnie to przez fakt, że większość meczów w początkowych fazach Ligi Mistrzów nie jest zniewalająca.
Nie ma wątpliwości, że finał, gdy zawodnicy Liverpoolu spróbują zdetronizować Real Madryt, który wygrał dwa ostatnie tytuły Ligi Mistrzów, będzie wciągający.
- Mają misję. Spodziewam się, że będzie ona kontynuowana w ten weekend w Kijowie – zakończył.
Komentarze (5)
Też słyszałem o odpuszczeniu Jorginho. Myślę, że na chwilę obecną to Fekir jest na 1 miejscu jeśli chodzi o pomocników. A co doo postu: ,,Trudno zrozumieć czemu zawodnicy chcieliby iść do ligi, gdzie rywale są tak słabi. Muszą rozegrać około 30 bezsensownych meczów w roku, czekając na spotkania w Lidze Mistrzów. " ha ha najlepsze podsumowanie odejścia do Hiszpanii naszych graczy