Wsparcie the Reds z całego świata
W ramach 125-lecia Liverpoolu, kilku cenionych dziennikarzy zostało poproszonych o przedstawienie swojej wizji tego, co sprawia, że klub jest wyjątkowy. Dziś przedstawiamy Państwu przemyślenia korespondentki Melissy Reddy.
27 maja, 15 minut po północy, Hamir Singh będzie odbywał codzienną rutynę w swoim domu w Radżastanie na północy Indii jednak teraz wszystko będzie inne. Niecałe 13 tysięcy kilometrów dalej wzejdzie słońce, niedaleko niespokojnego Campbella Rapleya w Auckland w Nowej Zelandii, gdzie będzie odliczał niecierpliwie czas do godziny 6:45.
Cztery godziny dalej, w Singapurze, głos Davida Lima umilknie po ciągłym śpiewaniu z przyjaciółmi, którzy stali się rodziną w lokalnym pubie. W San Francisco nadal będzie sobota, a gdy zbliży się południe, popularne kielichy Kezara, Deveresa i O'Flaherty'ego będą tłem dla Michaela Wooda i jego towarzyszy, którzy energicznie będą wprawiali swoje szaliki w ruch, wirując nad ich głowami. Kiedy zegar uderzy w Kapsztadzie godzinę 20:45, Shaistah Kader i jej ukochani będą zbierać się tłumnie wokół telewizora uzbrojeni w wiarę, a jednocześnie na północnym wschodzie, fala oczekiwania i dumy ogarnie cały Egipt.
Ludzie z zupełnie różnych środowisk z obcymi dla siebie kulturami będą stali obok siebie połączeni potężnym, wspólnym mianownikiem, Liverpoolem. To nie będzie dla nich zwyczajny dzień, bowiem the Reds zagrają w finale Ligi Mistrzów w Kijowie.
Wybierz dowolny kontynent, jakikolwiek kraj, dowolne miasto, a i tak spotkasz tam miliony zwykłych ludzi połączonych niezwykłym klubem z Merseyside, którzy żyją golami, zawodnikami i momentami, w których the Reds wychodzą na boisko.
Nie ma żadnego nadrzędnego "jak?" lub "dlaczego?", aby wytłumaczyć to powszechne przyciąganie, aby wskazać powód, dla którego tak wielu ludzi z tak zróżnicowanych kultur w dniu dzisiejszym będzie kierować się stresem spowodowanym przez Liverpool. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o coś znacznie więcej niż tylko wspieranie zespołu, ma to związek z niewątpliwym poczuciem przynależności, poszerzeniem twojego kręgu i rozszerzeniem twojego świata. Jest to zdolność do wiązania się z kimś zupełnie innym od ciebie we wszystkich aspektach. Te różnice w piłce nożnej nie mają znaczenia, ci ludzie z pewnością podzielą twoje nadzieje na sukces the Reds, przeżyją z tobą te same rozczarowania i udręki.
Jest to doskonała forma ekspresji i komunikacji bez względu na język ojczysty lub akcent. Jest częścią ciebie, wszyty w samą istotę tego, kim jesteś.
"To na całe życie", jak podkreślił Xabi Alonso. "Nie chodzi tylko o klub piłkarski, chodzi o rodzinę, o sposób życia".
Każda historia miłosna jest spersonalizowana. Weźmy na przykład opowieść o Sudarshan Sampath. 30-latek mieszka w Seattle, ale spędził lata w Bury, gdzie jego ojciec kończył medycynę pracując dla NHS.
Przed narodzinami swojego syna, Sampath Senior rozważał spakowania wszystkiego i powrót do Indii z powodu nasilających się napięć. Później ujawnił swojemu małemu chłopcu, że znalazł siłę, by zostać i stworzyć lepsze życie dla swojej rodziny po obejrzeniu mistrzowskiej klasy Johna Barnesa w Liverpoolu w późnych latach 80-tych.
Był świadkiem popisów skrzydłowego, który pomimo dyskryminacji pokazywał swoje umiejętności w sposób tak majestatyczny, że inspirował tym innych. Gdy Sudarshan był już stary, regularnie podróżowali razem na Anfield, aż przenieśli się do Stanów, gdzie ich wsparcie zostało zahartowane.
W międzyczasie Marque Pierre Sondergaard dorastał w Danii, gdzie odbywały się liczne walki z przyjaciółmi, po których miało się wyłonić kto będzie grał jako Liverpool na osiedlowym boisku. Przypomina sobie teraz dzieciństwo podczas oczekiwania przed telewizorem na jeden mecz zespołu z Anglii. Był na MCG w 2013 roku, jego głos wraz z innymi 95 tysiącami gardeł wykrzykiwał słowa pieśni You'll Never Walk Alone.
Około 15 tysięcy kilometrów i 10 godzin dalej, w regionie lasów deszczowych Ghany w Kumasi, związek Osei Ankrah z Liverpoolem rozpoczął się od aktu miłosierdzia. Stare koszulki zostały podarowane jego drużynie ulicznej, gdy miał osiem lat. Zdobył koszulkę, na której widniał kolor biały, zielony i czarny. Była to koszulka Robbiego Fowlera, pierwsza koszulka Oseia, która dla niego nie była tylko ubraniem, był to dla niego symbol optymizmu i aspiracji.
Tran Thi Mai Le z Hanoi była w szpitalu, kiedy przeglądając strony książki, na których widniała przeszłość klubu odciągająca ją od poważnych bólów w klatce piersiowej. Zgłębianie wiedzy o the Reds zapewniła ucieczkę i pocieszenie, zanim stała się nałogiem. Teraz wydaje swoje ciężko zarobione oszczędności na coroczną wizytę na Anfield.
Istnieje wiele niezliczonych relacji, wszystkie są unikalne, ale zawsze niosą to samo przesłanie. Wsparcie nie jest ściśle związane z geografią lub logiką, skupia się na emocjonalnym przywiązaniu, które przecina dystans, nie dba o bariery językowe i niszczy konwencję.
Kiedy twoje tętno nasila się z szybkością Mohameda Salaha, gdy Liverpool bierze udział w meczu z Realem Madryt na Stadionie Olimpijskim NSC Olimpiyskiy Stadium, gdy twoje wnętrza skręcają się i obracają, wybierz dowolny kontynent, jakikolwiek kraj, dowolne miasto i wiedz, że na świecie są miliony ludzi, którzy doświadczają tych samych wrażeń, którzy śnią tak samo żywo i mają nadzieję na sukces równie mocno jak ty.
To jest moc. To jest źródło naszej dumy. To wspaniały pokaz siły the Reds. Klub podbił całą Europę, ale odchodząc od tego, oni są częścią ciebie, ciebie i ciebie, na całym świecie.
Jesteśmy Liverpoolem.
Melissa Reddy
Komentarze (3)