Sezon 2017/18: Loris Karius
Loris Karius ma za sobą sezon wzlotów i upadków, który ostatecznie spełznął na niczym w najważniejszym meczu w dotychczasowej karierze bramkarza the Reds, stawiając jego przyszłość w Liverpoolu pod wielkim znakiem zapytania.
The Reds nie mogą znaleźć bramkarza klasy światowej od czasu spadku formy Pepe Reiny i coraz częściej metody rekrutacji zawodników na kluczową pozycję w drużynie stosowane w klubie są stawiane pod znakiem zapytania.
Simon Mignolet grał niestabilnie odkąd w 2013 roku przejął rolę Reiny. Brendan Rodgers i Jürgen Klopp wysyłali Belgowi sygnały ostrzegawcze wystawiając w jego miejsce - z kiepskim skutkiem - Brada Jonesa i Ádáma Bogdána. Transfer Kariusa z Mainz w 2016 roku miał rozwiązać problemy Kloppa - rodak menedżera the Reds sezon wcześniej został drugim najlepszym bramkarzem Bundesligi.
W sezonie 2016/17 nie spełnił oczekiwań, ale menedżer Liverpoolu udowodnił, że wierzy w Kariusa - w styczniu odsunął Mignoleta od pierwszej drużyny, a w nagrodę dostał od Kariusa lepszą grę między słupkami. Sytuacja odwróciła się o 180 stopni w Kijowie, gdzie występ Niemca zniweczył postępy poprzednich pięciu miesięcy.
Loris Karius - 2017/18
W wyjściowym składzie: 33 (we wszystkich rozgrywkach)
Z ławki rezerwowych: 0
Niewykorzystany rezerwowy: 22
Czyste konta: 16
Stracone gole: 31
Średnia ocena wg. TIA: 6,54 (9. miejsce)
Następnca Mignoleta
Wraz z powrotem Danny'ego Warda z udanego wypożyczenia do Huddersfield, z którym Walijczyk wywalczył awans, Klopp miał przed sezonem kłopot bogactwa.
- Mamy trzech bramkarzy i wszyscy będą mogli pokazać na co ich stać, a potem zobaczymy kto będzie pierwszym wyborem - zapewniał w czerwcu, zachęcając całą trójkę do rywalizacji. W przypadku Warda wypowiedź ta okazała się być gołosłowna - zagrał tylko w jednym meczu, z Atlético Madryt, ale już Karius i Mignolet dostali po cztery szanse.
Na otwarcie sezonu Liverpool zremisował w Premier League 3:3 z Watfordem, a Klopp zdecydował się wystawić w pierwszym składzie Mignoleta, Kariusa odważnie posyłając do boju w pucharach europejskich. Przed końcem roku Karius wystąpił w lidze zaledwie trzy razy, w tym w wygranym 4:0 meczu z Arsenalem na Anfield, ale w zamian mógł pracować nad swoją grą w Lidze Mistrzów, gdzie the Reds dostali wygodnych rywali w grupie - Sevillę, Spartak Moskwa i Maribor.
Taka kolej rzeczy okazała się ciężkim testem dla Kariusa, który został bramkarzem w dominującej drużynie - mając mało okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, jego koncentracja została poddana próbie, a Niemiec pozytywnie zaskoczył. Granie raz na dwa tygodnie nie było jednak najlepszym wyjściem dla jego rozwoju i wraz z nowym rokiem Klopp zmienił swoje podejście.
Od sukcesu do tragedii
Od połowy listopada do początku stycznia Liverpool rozegrał 14 spotkań w 49 dni - średnio co 3,5 dnia. Rotacja była dla Kloppa niezwykle ważna, ale po przetrwaniu tego absurdalnego okresu z dziewięcioma wygranymi i pięcioma remisami, menedżer the Reds podjął odważną decyzję o przywróceniu Kariusa do pierwszej drużyny na mecze ligowe.
Wrócił na bardzo ważne spotkanie z Man City na Anfield, gdzie Liverpool chciał zrewanżować się za blamaż 5:0 na Etihad. Karius zagrał przyzwoicie, jednak Leroy Sané strzelił wyrównującego gola uderzając na krótki słupek golkipera the Reds. Świetna gra Liverpoolu w drugiej połowie pozwoliła zapomnieć o tej sytuacji, a Czerwoni wygrali 4:3.
- Jest numerem jeden, może popełniać błędy, ale takie jet życie - mówił po tym meczu Klopp. - Nie będziemy nic zmieniać. W przypadku bramkarzy należy podjąć decyzję i pozostać konsekwentnym.
Karius otrzymał wsparcie jakiego potrzebował po ciężkim pierwszym sezonie na Merseyside - w trakcie przygotowań do kampanii złamał rękę, często był także pod ostrzałem krytyków. Z pewnością się rozwinął, a jego ofensywne nastawienie, szybkie i zdecydowanie podania oraz rosnąca pewność siebie w dyrygowaniu obroną okazały się zdecydowanie korzystniejsze dla drużyny niż bojaźliwa gra jego poprzednika.
W Kijowie doszło jednak do tragedii, a Karius zawiódł w najważniejszym meczu swojej kariery. Przed meczem z Realem Madryt miał najwięcej czystych kont spośród bramkarzy w Lidze Mistrzów (sześć), o jedno więcej niż łączony z Liverpoolem Alisson.
Bramkarz Realu, Keylor Navas, mając o jeden mecz mniej na koncie nie wpuścił gola w zaledwie dwóch z nich, a przed wyjazdem do Ukrainy Klopp zapewniał się, że Karius "jeszcze wiele pokaże". Niestety po udanej pierwszej połowie, gdzie świetnie wybronił strzał Cristiano Ronaldo z kilu metrów, Karius popełnił dwa kuriozalne błędy, które kosztowały Liverpool ich szósty Puchar Europy.
Przy pierwszym z nich wyrzucił piłkę prosto pod nogi Karima Benzemy, który blokując wznowienie gry Niemca trafił do siatki i otworzył wynik spotkania, a później nie złapał piłki po strzale z dystansu Garetha Bale'a przy golu na 3:1. Po meczu Karius ze łzami w oczach do podróżujących Kopites, osamotniony w swojej agonii. I chociaż usłyszał podbudowującą wersję You'll Never Walk Alone, opinie z zewnątrz były zgoła inne.
Karius przystąpi do przygotowań do sezonu niepewny swojej przyszłości. Klopp zdecydowanie podkreślał swoją wiarę w Niemca przed meczem w Kijowie, ale wciąż nie wiadomo czy tak pozostanie.
Przyszłość Kariusa
Znalazłszy się poza kadrą Niemiec na Mistrzostwa Świata, pomimo opinii trenera bramkarzy reprezentacji, Andreasa Köpke, który przyznał, że Karius "jest na ich liście", golkiper Liverpoolu staje przed olbrzymim wyzwaniem psychologicznym.
Jego kolejny występ będzie prawdopodobnie miał miejsce w trakcie przygotowań do sezonu, o ile Klopp nie zdecyduje się na drastyczną zmianę swoich opcji pomiędzy słupkami i to będzie duże wzywanie dla obecnego numeru jeden Liverpoolu.
Z pewnością posiada odpowiednie umiejętności, co udowodnił po przejęciu roli od Mignoleta - średnio potrzebuje 2.1 meczu na jedno czysto konto, co jest najlepszym wynikiem od czasu Pepe Reiny w sezonie 2008/09, ale jego pewność siebie z pewnością została zachwiana i będzie musiał zwalczyć swoje demony, by walczyć o miejsce w kadrze. Jeśli Klopp dotrzyma słowa i "podejmie decyzję i pozostanie konsekwentny", nadzieją Kariusa będzie otrzymanie wsparcia the Kop.
Do czasu przygotowań w lipcu, albo i nawet pierwszych spotkań sezonu miesiąc później, przyszłość Kariusa będzie niejasna. Obecnie prawdopodobne wydają się tylko dwa scenariusze - albo pozostanie numerem jeden, albo odejdzie z klubu.
Najlepszy moment: niesamowita interwencja przy strzale Mohameda Diamé w meczu na Anfield
Najgorszy moment: fatalna druga połowa w finale Ligi Mistrzów
Rola w przyszłym sezonie: pierwszy bramkarz albo odejście z klubu
Komentarze (9)
Lecz się chłopie...
Sobie założył jakiś błazen ostatnio konto i się podszywać mu zachciało pode mnie, tylko zjadł jedną literę ;D