Ox: Przygnębienie nie pomoże!
Alex Oxlade-Chamberlain przyznaje, że wykluczenie z kluczowej fazy pierwszego sezonu w barwach Liverpoolu oraz brak możliwości gry na Mistrzostwach Świata w Rosji, to były dla niego bardzo trudne przeżycia.
Anglik podkreśla jednak, że nie pozwala, by rozczarowanie odciągało jego uwagę od robienia wszystkiego, co pomaga mu przybliżyć się do powrotu do pełnej sprawności.
Debiutancki sezon pomocnika został brutalnie przerwany przez poważną kontuzję kolana, która przytrafiła mu się w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów z AS Romą. Uraz wymagał operacji, a to z kolei oznaczało, że zawodnik nie mógł wystąpić w finale Ligi Mistrzów i stracił miejsce w kadrze Anglii, udającej się na mundial.
Oxlade-Chamberlain w trakcie posezonowej przerwy nie marnuje czasu na rozczulanie się nad tym okrutnym pechem, a zamiast tego w pełni koncentruje się na rehabilitacji, którą odbywa w Melwood.
- Jeśli mam być całkowicie szczery, to nie jest to dla mnie idealny okres w karierze – mówi.
- Naprawdę ciężko było pogodzić się niemożliwością gry w końcowym etapie sezonu, tym bardziej że był to moment, kiedy czułem się naprawdę dobrze i wydawało mi się, że naprawdę odnajduję swój rytm w Liverpoolu.
- Czułem, że gram całkiem dobrze, że gram z pewnością siebie i cieszyłem się minutami spędzonymi na boisku, ale niestety w pewnym momencie wszystko to się zatrzymało z powodu jednej próby odbioru piłki. To nigdy nie jest fajne uczucie, ale jednocześnie taki jest futbol.
- Jestem pozytywnym człowiekiem i staram się nie dołować. Przede mną bardzo ciężki proces rehabilitacji i dołowanie się nie pomoże mi przez niego przejść!
- Oglądam Mistrzostwa Świata, śledzę występy i wspieram chłopaków ze wszystkich sił.
- Przyznaję, że nie było mi łatwo patrzeć na pierwszy mecz z Tunezją. To taki moment, kiedy pojawiają się myśli o tym, jaka okazja cię ominęła, ale takie rzeczy zdarzają się w życiu. Staram się myśleć pozytywnie.
Oxlade-Chamberlain przyznał również, że po finale Ligi Mistrzów emocje wzięły nad nim górę. Stało się to po tym, jak jego koledzy z drużyny zostali okrutnie ukarani za swoje błędy przez Real Madryt.
Były pomocnik Arsenalu odegrał kluczową rolę w drodze Liverpoolu do finału tych rozgrywek i dlatego bardzo chciał, żeby jego koledzy i kibice zostali wynagrodzeni za wysiłek włożony w tę europejską przygodę.
- Ominięcie finału Ligi Mistrzów z perspektywy piłkarza to było przybijające uczucie, a po końcowym gwizdku, kiedy okazało się, że nie wygraliśmy, wszystkie emocje wylały się ze mnie na zewnątrz. Czegoś takiego nie przeżyłem nigdy wcześniej.
- Wyszedłem na murawę, ale podkreślam, że nie jestem typem płaczka czy coś w tym stylu. Wiedziałem, jak bardzo wszyscy tego pragnęli: miasto, fani, klub, zawodnicy. Kiedy doznajesz kontuzji w trakcie zmagań o coś wyjątkowego, to masz nadzieję, że końcowy efekt będzie dla ciebie korzystny, żeby móc poczuć, że włożony wysiłek był tego wart.
- Byłem dumny z tego, jak prezentowali się koledzy z drużyny w spotkaniach, które doprowadziły nas do finału, ale także z samego występu w finale. Wielka szkoda, że akurat właśnie w tym spotkaniu nie byliśmy w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.
Komentarze (0)