Robertson: Ojciec nie uwierzy!
Andy Robertson nie pamięta, kiedy wcześniej strzelił gola głową przed wyrównującym trafieniem w sobotnim meczu z Aston Villą. Szkot powiedział, że ta bramka będzie także ogromnym zaskoczeniem dla jego ojca.
Lewy obrońca Liverpoolu znalazł się w dobrej pozycji w starciu na Villa Park, kiedy wszedł w pole karne i wykończył strzałem głową dośrodkowanie Sadio Mane, który był poza zasięgiem Toma Heatona.
Bramka z 87 minuty Robertsona rozpoczęła dramatyczny zwrot w meczu the Reds, który zakończył się triumfem Liverpoolu dzięki bramce Mane w końcówce.
Szkocki obrońca zdobył swoją drugą bramkę w tym sezonie oraz pierwszą w karierze po strzale głową.
- Szczerze mówiąc, myślę, że to moja pierwsza bramka głową! - powiedział lewy defensor po meczu.
- Moja mama i tata są teraz na wakacjach, tata będzie bardzo zaskoczony, gdy zobaczy, że strzeliłem gola głową! Nawet kiedy grałem w U-11 i U-12, nie pamiętam żeby coś takiego mi się zdarzyło, więc byłem zachwycony.
- Wiedziałem, że mogę wejść na dalszy słupek. W trakcie gry pojawiło się wiele takich piłek, więc wiedziałem, że muszę po prostu zająć pozycję i dobrze uderzyć. Na szczęście piłka znalazła się w sieci.
Był to czwarty mecz Premier League z rzędu, w którym Liverpool musiał odrabiać straty, lub liczyć na trafienie w końcówce.
James Milner zdobył bramkę z rzutu karnego w końcówce meczu z Leicester City, Adam Lallana na Old Trafford dał remis, odrabianie straty było także w starciu t z ostatniego weekendu przeciwko Tottenhamowi i teraz ponownie na Villa Park.
- Jesteśmy w tym całkiem dobrzy! - śmiał się Robertson.
- Nie wiem ile nerwy naszych fanów będą w stanie to wytrzymać, ale strzeliliśmy wiele bramek w ostatniej chwili.
- Tak jak powiedzieliśmy w zeszłym sezonie - chodzi przede wszystkim o pracę przedsezonową, dlatego ciężko pracowaliśmy, aby być w formie i wierzymy, że możemy dojść do samego końca. Dzisiaj graliśmy 95-96 minut i właśnie dlatego kiedy drużyny zaczynają się męczyć, ma zaczynamy wrzucać wyższy bieg i nasze szanse są duże.
- Po prostu nie mogliśmy dzisiaj trafić, ale na szczęście udało się. Jeszcze można usłyszeć naszych fanów na zewnątrz! To był dla nas dzisiaj ważny mecz i cieszymy się, że zgarnęliśmy trzy punkty.
Mane do asysty przy bramce Robertsona dołożył kluczowe trafienie - mierzony strzał w stronę lewego słupka po rzucie rożnym Trenta Alexandra-Arnolda z prawej strony.
Reprezentant Senegalu miał fantastyczne liczby w tym sezonie, w tym roku kalendarzowym utrzymuje wysoką formę.
- Sadio był wspaniały, odkąd przybyłem, ale myślę, że rok 2019 był rokiem Sadio - dodał Robertson.
- Naprawdę podkręcił tempo, w zeszłym roku podzielił się Złotym Butem, w tym roku ponownie będzie się liczył w wyścigu po tą nagrodę.
- To był niesamowity gol. Pracowaliśmy nad tym na treningu, pracowaliśmy nad strzałem z bliższego słupka, lecz prawdopodobnie nie pracowaliśmy nad nim tak dobrze, jak Sadio, kiedy uderzył piłkę po wrzutce Trenta. Właśnie dlatego robimy to na treningu i na szczęście wielkie chwile zdarzają się w 94. lub 95. minucie, a on je wykorzystuje. Niesamowite wykończenie.
- Musimy iść dalej, ponieważ dzisiaj nie byliśmy najlepsi, szczególnie w pierwszej połowie. Musimy być lepsi i musimy grać lepiej, ale dopóki wygrywamy mecze, w których nie gramy tak dobrze jak potrafimy, to jesteśmy szczęśliwi.
Komentarze (0)