Virgil: Wciąż graliśmy po swojemu
Zdaniem Virgila van Dijka niezachwiana wiara w zasady przyjętej filozofii gry była kluczowym czynnikiem do osiągnięcia dramatycznego zwycięstwa nad Aston Villą.
Dzięki wygranej 2:1 na Villa Park the Reds utrzymali swoją rekordową passę meczów bez porażki oraz sześciopunktową przewagę na szczycie tabeli Premier League.
Sam wynik nie pokazuje jednak wszystkiego.
Drużyna Jürgena Kloppa przegrywała do 87 minuty, kiedy Andy Robertson, po precyzyjnym dograniu od Sadio Mané, mocnym uderzeniem głową wyrównał stan rywalizacji.
Goście ewidentnie nie byli usatysfakcjonowani ewentualnym jednym punktem i kontynuowali wywieranie presji na defensywie Villi, co ostatecznie pomogło zdobyć zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. To Sadio Mané sprytnie uderzył futbolówkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Trenta Alexandera-Arnolda.
Van Dijk czuł, że Liverpool będzie w stanie przełamać opór Aston Villi, jeśli tylko będzie stale grał w charakterystycznym już dla zespołu stylu.
- Myślę, że nie był to nasz dzień. Taka jest prawda - powiedział dla Liverpool Echo.
- Mogliśmy się lepiej spisać przy rzucie wolnym, po którym padła bramka, ale stale nakładaliśmy pressing, a rywale tylko momentami stwarzali zagrożenie, kiedy próbowali prostopadłego dogrania do Wesleya, które udało mi się zatrzymać.
- Mieliśmy dobrą okazję przy główce Sadio, Adam raz chybił, podobnie Mo, więc byliśmy w grze. Mieliśmy swoje momenty, ale nie padły z nich bramki. Koniec końców wyrównaliśmy po golu, na który w pełni zasłużyliśmy, a także ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo.
- Myślę, że najważniejsze jest, żebyśmy nie przestawali robić tych samych rzeczy, a wtedy przeciwnikom ciężko będzie przez cały mecz bronić tak dobrze, jak rywale robili to na początku spotkania.
- To zawsze oznacza też, że pojawią się okazje i moim zdaniem z pewnością w drugiej połowie zasłużyliśmy na gola wyrównującego. Oczywiście wygrana jest czymś, co również przyjmujemy bez zastrzeżeń.
- Villa dysponuje jakością i siłą, na które musieliśmy bacznie uważać. Przez większość czasu trzymaliśmy ich w trybie obronnym.
- Niebezpiecznie prezentowali się w kontratakach, ale każdemu zespołowi byłoby trudno w ten sposób bronić przez pełne 90 minut, a właśnie tak potoczył się mecz. To nie jest łatwe.
- Po prostu, kiedy jesteś przy piłce, musisz robić to, co jest naturalne, czyli kontynuować swoją grę. Wiem, że ludzie nas ocenią, ale uważam, że zasłużyliśmy przynajmniej na punkt.
Komentarze (0)