Djimi Traore: Uczę się od Kloppa
Pomimo dzielącej odległości wielu tysięcy kilometrów i różnicy ośmiu stref czasowych Liverpool i tak wpływa na codzienne życie i pracę Djimiego Traore.
Były obrońca the Reds zawiesił buty na kołku w 2014 r., a obecnie realizuje kolejny etap swojej kariery w roli szkoleniowca w USA.
Traore jest obecnie asystentem Briana Schmetzera w Seatle Sounders, ale jego myśli nigdy nie odbiegają daleko od Liverpoolu.
Jeśli weszlibyście do szatni tej ekipy MLS, to bardzo prawdopodobnie moglibyście zobaczyć, jak pokazuje swoim zawodnikom filmiki z drużyną Jürgena Kloppa w akcji. Nie ma lepszego przykładu do naśladowania.
- Zawsze patrzyłem na mecze z perspektywy fana, ale teraz jako trener, kiedy jestem po drugiej stronie, oglądam mecze jak trener – opisuje Traore w wywiadzie dla Liverpoolfc.com.
- Przyglądam się wszystkim szczegółom. Przyglądam się rozwiązaniom i sposobowi gry zespołu, interakcjom między piłkarzami, wykonywanym ruchom. Oczywiście każdy ma swoją filozofię, swój własny styl, ale da się wyciągnąć pewne rzeczy od różnych trenerów. To co robi Klopp, jest fantastyczne.
- Sposób, w jaki drużyna wywiera pressing, jak gra do przodu, jego sposób bycia na ławce. Można zobaczyć, że daje z siebie tak dużo dla drużyny, że zawodnicy chcą dla niego grać.
Opisując wpływ Kloppa na grę, Traore kontynuuje:
- Podam przykład. Słabością naszego pierwszego zespołu, a nawet drugiego składu, jest sposób gry pressingiem. Czasem wydaje mi się, że jest on źle zorganizowany.
- A z kolei patrząc na Liverpool widać ich sposób gry pressingiem, niektóre elementy inicjujące moment rozpoczęcia pressingu. Być może są to rzeczy, które możemy skopiować i zaaplikować. Uważam, że robią to dobrze.
- Futbol wyewoluował. Uważam, że w przeszłości nie dało się znaleźć wiele drużyn, które zaczynałyby rozgrywanie od tyłów formacji. Grało się bardziej bezpośrednio. Teraz chyba wszyscy chcą grać od tyłu i stawać się zespołami bazującymi na posiadaniu piłki.
- Można zauważyć, że Liverpool dużo nad tym pracuje. Klopp i jego sztab to bardzo inteligentne osoby. Widać ich wysoki poziom.
Bliska więź Traore z Liverpoolem nawiązała się w 1999 r., kiedy przybył do klubu z francuskiego Stade Lavallois. Rozegrał dla klubu 141 meczów w trakcie siedmiu sezonów. Drużynę prowadzili wtedy Gerard Houllier i Rafael Benitez.
Teraz w roli trenera 40-latek naprawdę docenia ogrom pracy, jaki jest potrzebny do przewodzenia grupie piłkarzy.
The Sounders wraz Traore w sztabie wygrali dwa puchary MLS
- Jako piłkarz myślisz raczej o sobie, mniej lub bardziej. Rozważasz swoją karierę i swoją drogę.
- Nigdy nie zastanawiasz się nad tym, co robi trener, nad ciężką pracą, jaką wykonuje, żeby chociaż przygotować sesję treningową, niektóre nagrania.
- Dowiedziałem się, że można spędzić wiele godzin na przygotowywaniu sesji treningowej, na przygotowaniu nagrań, a także zajęć indywidualnych. A potem, kiedy zawodnik przychodzi na trening i nie angażuje się, to masz poczucie, że twój czas idzie na marne. To jednak część pracy. Starasz się utrzymywać poziom i starasz się wykonać dobrze swoją pracę.
Traore nadal dąży do tego, by mieć czas na oglądanie meczów swojego byłego klubu w telewizji. Z uwagi jednak na terminy spotkań często odtwarza je z nagrań.
A kiedy wyjeżdża gdzieś z the Sounders, niezależnie do jakiego miasta, to fani Liverpoolu zawsze wypatrzą go i pytają o finał Ligi Mistrzów z 2005 r.
- Ludzie myślą, że piłka nożna w USA to nic ważnego, ale staje się coraz ważniejsza. Do jakiekolwiek miasta bym nie pojechał, zawsze spotykam fanów Liverpoolu. Za każdym razem kończy się to podpisywaniem koszulek i zdjęć z czasów, kiedy jeszcze grałem.
- Zawsze dobrze jest czuć tę więź. Jeżeli ktoś mnie rozpoznaje, to dlatego, że grałem dla Liverpoolu. Właśnie z tego powodu jestem tak wdzięczny za czas, który spędziłem w klubie.
Rozmowę przeprowadzili dziennikarze Liverpoolfc.com
Komentarze (0)