Dossena: Nigdy tego nie zapomnę
Andrea Dossena wspomina czasy, kiedy w przeciągu kilku dni strzelał bramki w starciach z Realem Madryt i Manchesterem United. W każdym z tych meczów Liverpool zaaplikował rywalom po 4 bramki, odnosząc przekonujące zwycięstwa.
- Myślę, że zawsze jest lepiej strzelać bramki na własnym stadionie, gdzie towarzyszą ci twoi kibice - powiedział Dossena wspominając wydarzenia z marca 2009.
- Oczywiście moje odczucia po golu zdobytym na Old Trafford były niesamowite. Było to przecież trafienie w starciu z Manchesterem United, a wszyscy wiedzą, jak zacięta jest rywalizacja na Wyspach od lat między tymi klubami.
- Sądzę, że niewielu piłkarzy może pochwalić się golem zdobytym na Anfield przeciwko Realowi Madryt w Lidze Mistrzów.
Podopieczni Rafaela Beniteza ograli Królewskich w dwumeczu w Lidze Mistrzów 5:0, a później dołożyli do pieca wyjazdowy triumf nad Manchesterem United 4:1. Wówczas wydawało się wręcz nie do pomyślenia, że Liverpool zakończy sezon bez żadnego trofeum. Stevie Gerrard był wtedy u szczytu formy, a Fernando Torres terroryzował obrońców w całej Europie.
Dla Dosseny tamten tydzień mógł być punktem zwrotnym w karierze na Anfield, po ciężkim pierwszym półroczu po transferze z Udinese opiewającym na 7 mln funtów.
Włoch w ogólnym rozrachunku spędził jedynie 1.5 roku w Liverpoolu, jednakże opuszczał Merseyside z wieloma wspomnieniami.
- Nigdzie indziej w swojej karierze nie spotkałem się z taką atmosferą trybun, jak na Anfield. Pamiętam, kiedy rozpocząłem rozgrzewkę podczas meczu z Realem. To było absolutnie fantastyczne. Fani niesamowicie nas napędzali, pomagali iść do przodu i pokonywać własne słabości.
- Kiedy oglądam powtórki tamtego meczu z Realem, czuję ciarki na plecach. Ciągle widzę The Kop, gdy zamykam oczy i mówię sobie 'możesz to zrobić!'.
Liverpool po wyeliminowaniu Realu Madryt wybrał się na Old Trafford, mając 7 oczek straty do liderujących Diabłów. Fernando Torres swoją postawą sprawił, że Nemanja Vidic momentami wyglądał jak amator. The Reds rozbili United 4:1, a decydujący cios zadał Dossena, lobując efektownie Edwina van der Sara w 91. minucie rywalizacji.
- Nie byłem zaskoczony, że piłka wpadła do siatki - uśmiecha się Włoch.
- W swojej piłkarskiej karierze miałem już okazję zrobić pallonetto, dwukrotnie lobowałem bramkarzy i piłka wpadała do siatki.
Należy zaznaczyć, że podczas swojej kariery Dossena strzelił łącznie 11 bramek w ciągu 16 lat. Ciężko uwierzyć, że 2 z tych goli padło w ciągu 5 dni.
- Stanowiliśmy wtedy świetny zespół. Biliśmy się o zwycięstwo w Premier League. Bardzo tego pragnęliśmy, gdyż już wtedy Liverpool czekał bardzo długo na wygraną w lidze. Walczyliśmy do końca, jednakże United okazali się mocniejsi. Nasz zespół imponował charakterem i ambicją.
Koszulki po wygranych meczach z Realem Madryt i Manchesterem United zdobią ściany jego domu w Italii. Dossena zapowiedział, że będzie z ogromnym zaciekawieniem oglądał najbliższe mecze Liverpoolu w LM z Realem.
- Wyłączam telefon, by nikt mi wtedy nie przeszkadzał! Kocham Kloppa jako menadżera i chcę się od niego jak najwięcej nauczyć. Patrzę jak dyryguje zawodnikami, jak przesuwają się poszczególne formacje, jak zmienia się ustawienie obrony, jak przechodzą do pressingu. Staram się rozszyfrować jego sekrety, dlatego z pełnym skupieniem obejrzę 90 minut tego spotkania.
Dossena aktualnie walczy o awans do Serie D, jako szkoleniowiec Cremy. Ma jednak zdecydowanie większe ambicje. Czy mógłby kiedyś wrócić do Liverpoolu jako menadżer?
- Ooo! Jest takie marzenie w mojej głowie i muszę spróbować je urzeczywistnić - podsumował były piłkarz the Reds.
Komentarze (1)