Zwycięstwo 2:1 z Aston Villą na Anfield!
Liverpool zwyciężył 2:1 w arcyważnym spotkaniu z Aston Villą i przełamał fatalną passę sześciu porażek w lidze z rzędu. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 91. minucie Trent Alexander-Arnold.
Na prowadzenie w spotkaniu wyszła drużyna prowadzona przez Deana Smitha. W 43. minucie piłka po uderzeniu Ollie Watkinsa prześlizgnęła się po rękach Alissona i wpadła do bramki. Jednak w drugiej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy padła wyrównująca bramka Roberto Firmino, która jak się okazało później po analizie VAR nie została uznana. Sędziowie VAR dopatrzyli się mikroskopijnego spalonego Diogo Joty.
Wyrównujące trafienie Mohameda Salaha w drugiej połowie wlała nadzieje kibicom the Reds na korzystny wynik w tym meczu. Natomiast gol Trenta Alexandra-Arnolda w końcówce spotkania zapewnił Liverpoolowi upragnione trzy punkty.
Liverpool już w pierwszych minutach zaczął przeważać i okupować połowę drużyny gości. Mohamed Salah przetestował umiejętności Martíneza w piątej minucie spotkania silnym strzałem ze skraju pola karnego w kierunku lewego okienka bramki. Dobrze ustawiony golkiper the Villans bez problemu sparował uderzenie Egipcjanina.
W 13. minucie Mohamed Salah nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem po błędzie Mingsa przy przerwaniu podania. Skrzydłowy Liverpoolu nieznacznie chybił. 120 sekund później Roberto Firmino spróbował szczęścia uderzeniem po ziemi z dwudziestego metra, jednak efekt był ten sam, co po strzale Egipcjanina. Piłka minęła słupek bramki Emiliano Martíneza.
Pierwsze poważne zagrożenie pod bramką the Reds miało miejsce w 22. minucie, kiedy dośrodkowanie w pole karne ze stojącej piłki trafiło do świetnie wbiegającego Konsy. Gdyby przymierzył głową w długi róg bramki Alisson nie miałby wiele do powiedzenia.
W 32. minucie meczu Alexander-Arnold kapitalnie uderzył na bramkę z rzutu wolnego, ale koniuszkami palców Martínez przeniósł piłkę nad poprzeczkę. Kilka chwil później dośrodkowanie Robertsona z rzutu różnego na bramkę mógł zamienić Diogo Jota, który główkował minimalnie nad bramką.
Kilka minut później w kolejnej próbie Diogo Jota, który uderzył wprost w ręce Martíneza.
W 43. minucie niespodziewanie Aston Villa wyszła na prowadzenie za sprawą gola Ollie Watkinsa. Piłka po uderzeniu angielskiego napastnika prześlizgnęła się po rękach Alissona i wpadła do bramki.
W drugiej minucie doliczonego czasu gry padła wyrównująca bramka Roberto Firmino po niemałym zamieszaniu w polu karnym Aston Villi. Po długiej analizie VAR gol nie został uznany. Sędziowie VAR dopatrzyli się mikroskopijnego spalonego Diogo Joty.
W 56. minucie Liverpoolowi udało się wyrównać. Szybka kontra Liverpoolu lewą flanką. Robertson wbiegł w pole karne, po czym otrzymał podanie od swojego kolegi i uderzył bez zastanowienia. Strzał obronił Martínez, ale przy dobitce Salaha nie miał żadnych szans.
W 61. minucie Liverpool mógł mówić o dużym szczęściu. Strzał Trezegueta bliskiej odległości odbił się od zewnętrznej strony słupka bramki Alissona.
W kolejnych kilkunastu minutach tempo spotkania nieco siadło. Pojawiło się nieco chaosu po jednej i drugiej stronie i żadna z drużyn nie potrafiła się skutecznie przedrzeć w pole karne rywala.
Końcówka meczu pozytywnie zaskoczyła kibiców Liverpoolu. Stało się to, czego brakowało w ostatnich tygodniach w starciach na Anfield. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Trent Alexander-Arnold zgarnął sprzed pola karnego rywali bezpańską piłkę i kropnął nie do obrony w długi róg bramki Emiliano Martíneza. Cudownej urody gol młodego Anglika był na wagę trzech punktów dla the Reds, którzy potrzebują punktów jak tlenu w walce o TOP4.
Składy
Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Phillips, Kabak (89' Shaqiri), Robertson - Wijnaldum (70' Thiago), Fabinho, Milner - Salah, Firmino (74' Mané), Jota
Aston Villa: Martínez - Cash, Konsa, Mings, Targett, - D. Luiz, Makamba (66' Barkley) - B. Traoré (68' El Ghazi), McGinn, Trezeguet (82' Ramsey) - Watkins
Komentarze (132)
Polać mu
Ogółem gramy piach, zresztą żadna nowość
Cały sezon sędziowanie pod rywala.
JEBAĆ VAR!!!
Żenada z VAR bez komentarza.
Nie ja jeden ;)
Raz - Messi wcale w tym aspekcie nie jest najlepszy, dwa Wijnaldum nie jest najlepszy w tym klubie (Salah).
Na plus zdecydowanie Robertson, Trent i Firmino dzisiaj. Trentowi może nie wszystko wychodzi, ale widać jak bardzo mu zależy. Salah, jak zwykle, woli strzelać z trudniejszych pozycji. Mane, niestety, nadal bardzo słabo.
wijnaldum i milner tragedia. Alisson tez słabe spotkanie.
Takiej wygranej, w takich okolicznościach i mimo przeciwności losu i Sraru oraz z tymi pokładającymi się przeciwnikami było trzeba!!
Za długo czekaliśmy, żeby jakakolwiek bramka sprawiła tyle radochy i podbiła pewność siebie!!
YNWA
Teraz El Clasico o 19.30 do obejrzenia obowiązkowo. Będziemy wiedzieli czego się spodziewać w nadchodzącym tygodniu.
Już nie goni się z obrońcami, a dostawia nogę. Przynajmniej są gole...
Mane za to szarpie i pudłuje, a w przerwach traci piłkę.
VAR ile nam w tym sezonie pkt zabrał tymi centymetrowymi spalonymi, których według mnie nie było to spokojnie bylibyśmy na 2 miejscu.
Do tego ten pomór z kontuzjami. W tym sezonie wszystko się sprzysięgło przeciwko nam. Wiadomo, tej zniżki formy zespołu też nie można pominąć, ale też różne czynniki miały na nią wplyw.
Ja ten sezon będę odbierał pozytywnie jeżeli osiągnęliśmy ćwierćfinał LM i zajmiemy ostatecznie 4 miejsce w lidze (w co osobiście mocno wierzę), a do tego jeśli chodzi o LM to chłopaki zrobią wszystko by coś zmienić, a jeżeli strzelimy pierwsi gola to szanse znów wzrosną.
YnWA
Ps. Mane, ostatnia akcja, wynik pewny, mógł to na zimno skończyć, na ślepo, a on wprost w bramkarza. Strach pomyśleć jakby to była piłka meczowa. Chłopak stracił moc.
Przy akcji bramkowej ja bardziej winię jednak Kabaka, bo - po pierwsze - był ustalony zbyt daleko środka i nie skorygował tego, mimo że miał czas. Po drugie nie wiem dlaczego próbował blokować strzał dalszą nogą.
I błąd w ustawieniu Kabaka, i stanie Philipsa jak kołek, jest jednak zapewne efektem próby złapania przeciwnika na spalonym (pewnie równali do prawego obrońcy), co jednak było nieudolne.
Nie przeczę, że w przyszłości coś z Kabaka może być, ale i ja, i HyppiaYNWA mówimy o tym co jest teraz. A niestety obecnie ani Kabak, ani Philips nie grają na poziomie, który powinien być wymagany w Liverpoolu. Oczywiście uważam, że i tak powinni grać, bo przynajmniej stała dwójka środkowych daje jakąś stabilizację i szansę na zgranie się.
Jeszcze dodatkowa obserwacja - gra Liverpoolu niestety nie działa także przez to, że środkowi obrońcy nie posyłają takich podań, jak to zwykł robić VVD czy np. Matip. Często widzę np. dobry ruch Salaha, ale taki Philips boi się lub po prostu nie potrafi zagrać dobrej piłki za obrońców. Sukces Liverpoolu polegał także na umiejętności rozegrania przez dwóch środkowych obrońców, czego obecnie nie ma.
Ktoś wie co z Curtisem ? Przeoczyłem jakąś wiadomość o kontuzji?
Nie przypominam sobie, żeby taki Karius popełnił tyle błędów w jednym sezonie, co Ali w tym. No, ale to nie były finały LM, więc ave Alisson.
Powinna być suszarka za takie coś. Dla wszystkich nie tylko dla Mane. Grasz dla zespołu nie dla siebie. Jest setka to masz wyłożyć patelnie zamiast się łasić i żadne tłumaczenie, że to napastnik i ma parcie na bramkę. Parcie niech ma jeśli nie ma lepiej ustawionego kolegi. Rzygam takimi tekstami zwłaszcza od tych pseudo reporterow w tv stacjach.
Dlatego City strzelało ponad setkę goli w ostatnich sezonach, a z takimi Villami i innymi Brightonami jechali po 5 w każdym meczu. U nas jest jakieś snajperskie EGO, którego jako fan piłki nie potrafię zrozumieć. Asysty są czasem fajniejsze niż dostawienie nogi.
Co do meczu, to bardzo ważne 3 pkt. Styl od dawna ten sam - ręce opadają. Najbardziej nie zrozumiałe dla mnie jest zatrzymywanie akcji, gdy wychodzimy kontrą. Dochodzimy do 30 metra i nagle STOP i wycofanie pilki do obrońcy i pozwolenie na ustawienie sie i powrót rywalowi. Kompletnie tego nie czaje. Kiedyś rozszarpywalismy rywala po takich kontrach, a teraz wszyscy nam strzelają bramki po identycznych akcjach. Czy sztab tego nie widzi?
Przecież Pep chciał Go zatrzymać, to Niemiec podjął decyzje o powrocie do Bundesligi...
"W innych topowych drużynach za takie coś Mane nie powachalby murawy przez kilka meczów."
To jest bullshit, wielu zawodników marnuje setki i potem normalnie gra, a to co zrobił Salah w I połowie, to co ? Też ławka na parę meczy ?
Co do wypowiedzi pierwszej to : kiedy rozszarypawalismy po kontrach - sztab nie widzi?
Mysle,ze widzi tylko problem jest taki, ze Salah stracil szybkosc, a Mane to juz w ogole tylko biega w jednostajnym tempie i to niestety dosyc wolnym. Takze dlatego tak wygladaja nasze kontry.
Mane się może wytłumaczyć choćby tym, że wiedział, że to ostatnia akcja meczu i chciał się przełamać, wykończenie to już inna kwestia.
Pep chciał go zatrzymać? I dlatego sadzał go na ławce i wpuszczał na ogony? Nie trzymał się taktyki, no to nie grał. A nie był to slaby grajek. Teraz Pep wychodzi sześcioma pomocnikami bez napadziora i dalej multum goli. Bo u nich zanim ktoś odda strzał to głowa do góry i wypatruje do kogo wyłożyć.
Co do drugiej Twojej wypowiedzi, to ciekawi mnie w jaki sposób bronił byś Mane, gdyby po tej akcji poszła kontra, a na gwizdku był Jaśko i pozwolił tę kontrę dokończyć. Pada bramka i na remis co?
A co do Mane - człowieku On miał w głowie, że to ostatnia akcja meczu , chciał się przełamać , nie wyszło i tyle , a Ty się prujesz jakby bramkę na wagę mistrzostwa nie trafił.
Z taką grą to nie mamy najmniejszych szans na Real. Środka nie ma dalej
Gra słaba, no ale 3 punkty cieszą.
Ciekawe jak będzie z realem.
Niestety przeraża forma Mane, wszedł na końcówkę, na podmeczonych rywali i... dramat. Niepokojące jest to co się z nim dzieje.
Mecze z Fulham Newcastle na Anfield wyglądały tak samo, tylko nareszcie umiemy wykorzystać kilka sytuacji.
Przemyślenia:
1. Mane odpalił tryb" ekstraklasa" i chyba nie umie wyłączyć, Jota sprawia o wiele lepsze wrażenie i powinien grać.
2. Z Realem chyba nie mamy szans z taką grą, ale NEVER GIVE UP.
3. Nareszcie uśmiech na twarzy Bossa:)
4. Czekam na potwierdzenie transferu Konate.
Jakość naszej gry przeraża. Problemy z przyjęciem piłki, niedokładne podania, słaba skuteczność. Gramy ślamazarnie, bez szybkości i dynamiki. Tragiczna gra bez piłki, wielokrotnie był problem bo nie było do kogo podać, o kontrach nie mówiąc - nawt jak ktoś pociągnął grę naprzód to musiał wstrzymywać i podawać do tyłu bo nikt inny nie szedł za akcją.
Silniejszy klub z taką grą by nas rozszarpał, nawet myślę że AV z Grealishem by nam 3 pkt. nie oddała. Real właśnie niszczy Barcelonę, jeśli chcemy myśleć o wygranej z nimi w środę to musimy zagrać dużo, dużo lepiej. Dobrze że w lidze przynajmniej mamy już tylko teoretycznie łatwiejszych przeciwników poza MU.
Niech każdy mecz wygląda jak z AV - wymęczone, ale jednak zwycięstwo.
Artykuły spoko.