Co po Edwardsie?
Człowiek odpowiedzialny za przebieg wszelkich działań w sferze sportowej Liverpoolu cieszy się opinią jednego z najlepszych w swoim fachu, a jego odejście może oznaczać olbrzymią stratę dla klubu z Merseyside.
To powszechnie wiadome - Michael Edwards jest wyjątkową osobą i jednym z najbardziej docenianych dyrektorów sportowych w piłce nożnej. Jeśli jego rozbrat z klubem z Anfield rzeczywiście dojdzie do skutku już latem, ruch ten będzie mocno odczuwalny w strukturach LFC.
Jego zasługi na rynku transferowym są najbardziej widoczne i namacalne, jednak wpływ Edwardsa na klub sięga znacznie głębiej. W końcu to on kierował działaniami, których efektem było zatrudnienie Jürgena Kloppa, a zespół odpowiedzialny w Liverpoolu za ‘research’ został stworzony według jego planu.
Rozbudowa nowego centrum treningowego odbywała się pod czujnym okiem “Eddiego”, a prawdę powiedziawszy Edwards maczał palce w każdym pozaboiskowym przedsięwzięciu związanym z aspektami sportowymi w Liverpoolu.
Przebudowa drużyny z chaosu w maszynę do wygrywania jest w znacznej mierze zasługą Kloppa, jednak podwaliny oraz narzędzia do przearanżowania składu dostarczył nie kto inny jak Edwards. Solidność wzniesionej przez niego konstrukcji, wzbogaconej o przygotowanie następcy - Juliana Warda gwarantuje, że nawet po jego odejściu, struktury klubu nie powinny zostać drastycznie naruszone.
Niemniej zastąpienie przebiegłości i inteligencji w kreowaniu pomyślnych dla klubu operacji biznesowych będzie stanowiło nie lada wyzwanie na przyszłość. W końcu Edwards jest fundamentem tytułów mistrzowskich w Anglii, Europie i na świecie.
Kim jest Michael Edwards?
Edwards dorastał w Southampton, a w 1995 roku został zawodnikiem Peterborough United. Jego profesjonalizm w futbolu można przyrównać do Jamesa Milnera, którego z obecnym piłkarzem the Reds oprócz wskazanego łączyła pozycja na boisku - Edwards z powodzeniem występował zarówno jako prawy obrońca, stoper, jak i środkowy pomocnik. Edwards był na boisku “lepszym myślicielem niż piłkarzem”, co wpłynęło na jego rychłe pożegnanie z klubem bez debiutu w pierwszym składzie.
Kolejny etap jego kariery miał miejsce na Peterborough Regional College, skąd Anglik powędrował na University of Sheffield, gdzie kształcił się w kierunkach zarządzania w biznesie oraz informatyki. W 2003 roku Portsmouth podpisało kontrakt z Prozone i rozglądało się za analitykiem. Były kolega z drużyny - Simon Wilson - pełnił podobną funkcję w Southampton i pchnął Edwardsa ku otwartym drzwiom do kariery w strukturach klubu.
Rozmowa kwalifikacyjna z Barrym McNeillem reprezentującym Prozone odbyła się na stacji benzynowej. Edwards przeszedł ją pomyślnie i dołączył do Portsmouth będącego pod sterami Harry’ego Redknappa. Eddie był swoistym “all-in-one” - zajmował się analizą gry rywali, przeprowadzaniem pomeczowych analiz, skautingiem, a do tego doradzał piłkarzom w kwestii poprawy wybranych aspektów ich gry.
Redknapp odszedł z klubu by dołączyć do Tottenhamu w październiku 2008 roku, a rok później ściągnął do siebie Edwardsa, który odtąd miał pieczę nad analizami występów Spurs. Niedługo później Liverpool, a w zasadzie Fenway Sports Group zatrudniło w roli dyrektora sportowego Damiena Comoliego. Choć postać ta nie zagrzała swojego miejsca przy Anfield Road to miała ważny wkład w rozwój klubu, bowiem to właśnie Comolii w 2011 roku podkradł Edwardsa z Tottenhamu, żeby powierzyć mu analizę wideo gry the Reds. I tak na długo przed objęciem roli dyrektora sportowego, Edwards wziął na siebie odpowiedzialność, za wyniesienie analityki Liverpoolu na wysokie miejsce wśród konkurencji.
Eddie chciał nawiązać współpracę z Decision Technology, jednak Ci byli związani kontraktem ze Spurs. Zamiast tego sprowadził więc mózg ich operacji i w 2012 roku zainaugurował prace zespołu badawczego, który obecnie ma sześciu członków i stanowi obiekt zazdrości wielu klubów.
Bystry umysł i profesjonalne podejście łączy się u niego ze skromną osobowością. Edwards, który nigdy nie nagrał żadnego wywiadu jest postrzegany jako bardzo wyluzowana, ale też popularna postać. Przemawia za tym choćby lista osób, które dla niego poparły zbiórkę funduszy na rzecz walki z rakiem prostaty: Klopp, Jorge Mendes, odpowiedzialny za niesławny transfer Sterlinga do Manchesteru City Aidy Ward, Daniel Sturridge…
Historia transferów
Pod rządami Edwardsa Liverpool nie tylko zbudował mistrzowski zespół, ale też sprawił, że odejścia zawodników z klubu stały się ważnym źródłem przychodów - podobnie jak ma to miejsce w Chelsea.
Przejście odgrywającego marginalne znaczenie Kevina Stewarta do Hull City w znacznym stopniu pokryło transfer Andy’ego Robertsona. Kiedy Klopp był bliski sięgnięcia po Juliana Brandta, choć Niemiec obawiał się o swoje dostosowanie do wymogów Premier League, to Edwards przekonał menedżera the Reds, że najrozsądniejszym będzie sprowadzenie do klubu Mohameda Salaha.
Alisson został wykupiony z Romy za 65 milionów funtów, choć klub z wiecznego miasta przez długi czas upierał się przy kwocie 90 milionów. Roztropne i przeprowadzone w cieniu transfery Fabinho i Diogo Joty wskazują zarówno na wysoką efektywność w działaniu zespołu skautów, jak i uwydatniają silne umiejętności negocjacyjne Edwardsa.
Na dzień 31 sierpnia 2020 roku wydatki na transfery poniesione przez Liverpool w przeciągu pięciu lat osiągnęły poziom 89,79 miliona funtów. Dla porównania w analogicznym okresie wydatki City to 505,6 miliona, a United 378,9 miliona. Dla lepszego obrazu sytuacji i docenienia działań zespołu Edwardsa na rynku transferowym na całokształt należy patrzeć przez pryzmat zwycięstw, które poszczególne klubu odnoszą w erze panowania w światowej piłce oligarchów i szejków. W tym samym okresie Liverpool ze sprzedaży zawodników uzyskał 367 milionów funtów.
Zatem jeszcze raz: zastąpienie Edwardsa będzie dla klubu nie lada wyzwaniem.
Melissa Reddy
Komentarze (22)
To jakim cudem nie mamy pieniędzy na solidne wzmocnienia głębi składu?? Niech ktoś to wyjaśni mi. Wszyscy korzystają na sukcesach Lfc i wzroście wartości tylko nie sam klub?
Dla nich ważny jest dobry PR i tworzenie ESPI związanych z inwestycją w infrastrukturę, współpracy z dużymi podmiotami (Nike), kosztem wzmocnienia innych płaszczyzn spółki. (skład)
Żadnego kluczowego transferu do klubu w tym czasie, nawet efektywny Jota czy teraz Konate to raczej jako rotacja niż pewniacy do składu wyjściowego.
Z drugiej strony ciągle w kadrze są Karius, Origi, Ojo...
Wychodzi na to, że za 2-3 lata Liverpool będzie na poziomie Newcastle, a za kolejny rok będzie się bił o utrzymanie. No chyba, że przyjdzie zbawca Kylian lub Haaland (na 2 lata, bo potem "zaskakujący" transfer do Realu), to wtedy zwrot o 180 stopni i wszystko wygrywamy!
Jaki ten przepis na sukces jest prosty i błyskotliwy, czemu nikt w klubie tego nie widzi ;(
I co jest nie tak? Bo przyszedł teraz tylko młody Konate (22 l.) to źle? No i Harvey, którego do tej pory tak jakby nie było w klubie. 2 transfery do składu
Rok temu przyszedł słusznie wychwalany Jota (23 l.), Thiago i Tsimikas (24 l.). Wcześniej "perspektywiczny" młody Minamino (24 l.). Kolejne 3 i 1 transfer.
Jeszcze wcześniej Becker, Fabinho i Keita - też źle? 3 transfery. Jeszcze poprzednie okno - VVD, Robbo, Ox, Salah. Słabo? 4 transfery
To, że sprowadziliśmy Keitę i Oxa, którzy są tak szklani + Taku, który na razie nie wypalił to nie wina zarządu, ale jak się okazuje EDWARDSA. W końcu to On przeprowadza także i takie transfery, które potem są obciążeniem dla klubowej kasy i składu Jurgena. Czy ktoś tutaj o tym pomyślał w ogóle?
Właściciele nie będą podejmować panicznych ruchów jak w 90% komentarzy tutaj. Przyszły rok będzie kluczowy, a nie ten teraz.
A nie lament dzień w dzień bez jakiegokolwiek konkretnego pomysłu, którego nikt tu nie potrafi jasno przedstawić. Jest tylko mówienie, że muszą być transfery, ale nie wiadomo w zasadzie kogo, za kogo i co zrobić właśnie z tymi, których chcemy zastąpić.
A ludzie,ktorzy mysla ze po ich odejsciu z firmy takowa sobie nie poradzi,maja pozniej problem kiedy sie dowiaduja,ze wszystko dalej funkcjonuje a czestokroc nawet lepiej niz za ich czasow.
Edwards w mojej ocenie wykonal kawal dobrej roboty ale przeciez jego nastepca nie musi byc gorszy ba! moze przeciez okazac sie ze go przewyzsza.
Koledzy naprawde troche wiecej optymizmu przydaloby sie na tym portalu bo to "wieczne" jeczenie,zawodzenie oraz marudzenie zaczyna byc juz meczace.
Milego dnia i duzo usmiechu Wam zycze-:)
PS mamy 7 pkt po 3 grach,moglismy miec a moze nawet powinnismy w zaistnialej sytuacji miec 9,ale liczymy sie przeciez w grze wiec wiecej wiary w nasze umiejetnosci.