TAA: Musimy wygrywać i wykorzystywać okazje
Liverpool musi mieć pewność, że może skorzystać na błędach rywali w wyścigu o tytuł – podkreśla Trent Alexander-Arnold.
Niedzielny, nerwowy mecz zremisowany z Chelsea 2:2 sprawił, że The Reds tracą 11 punktów do lidera Premier League, Manchesteru City, a do rozegrania pozostał im jeszcze jeden mecz.
Alexander-Arnold przyznał, że mistrzowskie ambicje drużyny Jürgena Kloppa zależą teraz od potknięć City, jednak obrońca podkreślił jak ważny jest powrót Liverpoolu na zwycięskie tory, które poprowadziły by ich na szczyt tabeli.
– Tak naprawdę, to poza próbą wygrania jak największej ilości spotkań, nie możemy zrobić zbyt wiele – powiedział w rozmowie z Liverpoolfc.com po meczu. – Jesteśmy tuż za półmetkiem, więc do maja może wydarzyć się jeszcze wiele.
– Upewniamy się, że jesteśmy skupieni na sobie i zbliżamy się do nich, jak tylko możemy, ale to będzie trudne i potrzebujemy wsparcia drużyn, które pokonają ich za nas. Chodzi jednak o to, żebyśmy byli we właściwym miejscu, kiedy stracą punkty.
Goście przybyli na Stamford Bridge byli mocno nastawieni na zwycięstwo, ponieważ po pierwszej bramce Sadio Mané w dziewiątej minucie nastąpiło kolejne błyskotliwe wykończenie Mohameda Salaha, poprzedzone sprytną asystą Alexandra-Arnolda.
Pod koniec pierwszej połowy Mateo Kovačić trafił do siatki pięknym strzałem z woleja, a Christian Pulisic szybko przedarł się na wolną pozycję, aby w doliczonym czasieprzechytrzyć Caoimhina Kellehera i doprowadzić do stanu 2:2.
Intensywna rywalizacja trwała do samego końca meczu, nie przyniosła jednak zmiany na tablicy wyników. Alexander-Arnold uznał remis za sprawiedliwy.
– Mecz zaczęliśmy dobrze, było tak, jak założyliśmy. Mieliśmy plan gry i realizowaliśmy go w pierwszej połowie. Może nie wdrożyliśmy wszystkiego, ale dość szybko zdobyliśmy dwie bramki – powiedział zawodnik z numerem 66.
– Prowadzenie 2:0 było oczywiście tym, czego chcieliśmy, ale potem na ostatnie pięć, czy dziesięć minut zdjęliśmy nogę z gazu i pozwoliliśmy przeciwnikom wrócić do gry. Co do pierwszej bramki, nikt w szatni nie wytykał się z tego powodu palcami, nic nie można było poradzić, to po prostu uderzenie światowej klasy.
– Przy drugiej popełniliśmy kilka błędów i można temu było zapobiec, ale oni wykorzystali swoje szanse, my także. Koniec końców podział punktów wydaje się być sprawiedliwym rozwiązaniem.
W drugiej połowie, dzięki strzałom Salaha i Mané Liverpool mógł zgarnąć wszystkie trzy punkty, ale dwukrotnie został powstrzymany przez bramkarza Chelsea Edouarda Mendy'ego.
Na drugim końcu, stojący w zastępstwie jednego z trzech The Reds nieobecnych z powodu COVID-19 Alissona Beckera, Kelleher genialnie powstrzymał uderzenie Pulisica.
– Druga połowa była wyrównana – powiedział Alexander-Arnold. – Prawdopodobnie nasi rywale mieli o wiele więcej piłki niż my, szczególnie na naszej połowie, ale dobrze się broniliśmy i nie daliśmy im zbyt wielu szans.
– Kiedy Caoimh był potrzebny, zaliczył dwie światowej klasy obrony w pierwszej i drugiej połowie, a dziś wszedł w buty Aliego i spisał się naprawdę dobrze. To jego zasługa. Broniliśmy się dobrze i nie daliśmy im zbyt wielu szans, a w drugiej połowie mieliśmy lepsze okazje.
– Kiedy stajesz przeciwko topowej klasy drużynie, z bramkarzem klasy światowej, jest on w stanie wybronić wszystko. Ta jak wspomniałem, myślę, że podział punktów jak najbardziej był sprawiedliwy.
Komentarze (0)