Analiza po meczach z Brighton i Arsenalem
W tygodniu po rewanżowym meczu z Interem w 1/8 finału Ligi Mistrzów The Reds rozegrali dwa spotkania ligowe o niemniejszym poziomie trudności. Piłkarze Jürgena Kloppa co prawda wygrali w Brighton i Londynie 2:0, lecz oba starcia wymagały od nich gry na najwyższej intensywności. „Mewy” oraz „Kanonierzy” stosowali podobny system taktyczny, natomiast akcenty w ich ustawieniach nieco się różniły. Jak Liverpool przeciwstawił się działaniom rywali? Które sytuacje mógł rozwiązać lepiej? Odpowiedzi na te pytania przedstawiamy w formie analizy.
Brighton 0-2 Liverpool
Źródło grafiki: tactical-board.com
W składzie LFC na mecz z Brighton doszło do trzech zmian względem spotkania w Lidze Mistrzów. W linii pomocy Curtisa Jonesa i Thiago Alcantarę zastąpili Jordan Henderson i Naby Keita, a w formacji ataku miejsce Diogo Joty zajął Luis Diaz.
Źródło zdjęcia: Canal+
Od początku meczu liverpoolczycy starali się przejąć inicjatywę z piłką przy nodze i konstruowali ataki pozycyjne. Gospodarze z południowego wybrzeża Anglii bazowo zestawieni byli w 4-2-3-1, które zmieniało się w 4-4-2 w fazie obronnej. Wobec tego goście uzyskiwali w tych momentach przewagę 3 na 2 w sektorze środkowym, dzięki czemu zwykle jeden z pomocników (Fabinho) stawał się wolnym graczem do podania.
Źródło zdjęcia: Canal+
Z biegiem czasu zawodnicy z Merseyside rozwinęli swoją grę pozycyjną. Czwórka obrońców ustawiona była nierównomiernie (asymetrycznie), a w okolice koła środkowego schodził dodatkowo jeden z napastników (Mane). Sugerowało to, że Liverpool będzie chciał szybko zmieniać kierunek ataków, by wykorzystać wolną przestrzeń po drugiej stronie boiska…
Źródło zdjęcia: Canal+
…i kilkukrotnie udało się to wykonać. Dodatkowym atutem piłkarzy z Anfield była charakterystyczna rotacja trójkowa na prawym skrzydle. Mohamed Salah wbiegał między obrońców, zwalniał miejsce Jordanowi Hendersonowi w sektorze bocznym, a ich działania asekurował niżej Trent Alexander-Arnold (TAA).
Źródło zdjęcia: Canal+
Zmiana ciężaru gry przebiegała jeszcze płynniej w przejściu z obrony do ataku, np. po wrzutach piłki z autu. W tych chwilach dwóch środkowych pomocników Brighton nie nadążało zaasekurować ogromnej przestrzeni na przeciwległym krańcu boiska, przez co powstawała linia podania przez środek – bardzo pożądana z perspektywy drużyny atakującej.
Źródło zdjęcia: Canal+
Ów dwaj centralni gracze drugiej linii „Mew” stanowili także „ofiary” pressingu Liverpoolu. Znajdowali się między napastnikami i pomocnikami LFC, którzy korygowali swoje ustawienie względem piłki, niekoniecznie doskakując wprost do konkretnego gracza niebiesko-żółtych, ale kierując go do linii bocznej. Wtedy jedynym wolnym zawodnikiem stawał się ktoś z ww. duetu. Steven Alzate oraz Yves Bissouma po otrzymaniu futbolówki zostali osaczeni z trzech stron i piłkarze z północnego-zachodu odzyskiwali piłkę.
Źródło zdjęcia: Canal+
Zawodnicy Grahama Pottera wykorzystywali jednak to ustawienie do wciągnięcia gości na własną połowę boiska i posłania dalekiego podania za plecy pomocników The Reds. W takiej sytuacji aż trzech graczy Brighton czyhało na wybitą przez obrońców piłkę (tzw. drugą), a strefę przed defensorami zabezpieczał jedynie Fabinho. Dzięki takim środkom gospodarze kilkukrotnie przebili się pod pole karne Liverpoolu.
Źródło zdjęcia: Canal+
The Seagulls okupowali szesnastkę LFC również po stałych fragmentach. W tej fazie gry boczni obrońcy z Anfield, Andy Robertson i Trent Alexander-Arnold, zamieniali się stronami. Skutków tych działań na próżno było szukać, lecz można podejrzewać, że wing meni po przejęciu piłki mieli za zadanie posłać celne pierwsze podanie w kontrataku z rotacją do światła bramki – dzięki operowaniu nogami przeciwnymi do strony boiska. Dzięki temu skrzydłowi, Salah i Diaz, nie straciliby cennych sekund na zmianę pozycji z piłką.
Źródło zdjęcia: LFC TV
Podobne rozwiązanie liverpoolczycy zaprezentowali w zeszłym sezonie w wyjazdowym meczu z West Hamem, jednak bez zmiany sektorów bocznych obrońców. Cross Alexandra-Arnolda prawą nogą po prawej stronie napędził szybki atak, Xherdan Shaqiri lewą nogą po raz kolejny zmienił kierunek akcji, a Mo Salah dokonał skutecznej finalizacji. Liverpool dzięki trzem podaniom przedarł się przez całe boisko i sprawił, że obrońcy WHU zostali zmuszeni do trzykrotnego obrotu wokół własnej osi, co znacznie utrudnia interwencję.
Źródło zdjęcia: Canal+
Kontrataki silnie naznaczyły także mecz z Brighton. Goście z Anfield najwięcej odbiorów, 87 ze 197 prób, zanotowali w środkowej tercji boiska (źródło: FBref) i inicjowali stamtąd szybkie ataki. Najczęściej trzech graczy nacierało przeciwko dwóm lub trzem przeciwnikom, lecz pomiędzy nimi nie dochodziło do żadnych zmian pozycji. Jednostajny bieg w przód, nawet jeśli wykonują go bardzo dynamiczni zawodnicy, jest łatwy do rozczytania przez obrońców, którzy w takiej sytuacji wypychają atakujących ze światła bramki. Stało się tak w 88. minucie, kiedy Luis Diaz uderzył z ostrego kąta w Roberta Sancheza, a strzał Mo Salaha ze środka pół godziny wcześniej został oddany zza zasłony defensora, mogącego skutecznie zablokować kopnięcie Egipcjanina.
Źródło zdjęcia: LFC TV
Taki scenariusz powtarza się w grze Liverpoolu niemal w każdym meczu, również w poprzedniej kolejce Premier League, a duże rezerwy w tej kwestii potwierdzają szczegółowe statystyki.
Źródło danych: understat.com
The Reds zajmują pierwsze miejsce w lidze pod względem oddanych strzałów po szybkich atakach (36)…
Źródło danych: understat.com
…średnia wartość każdego uderzenia utrzymuje się w ścisłej czołówce PL (0.21 gola oczekiwanego – xG)…
Źródło danych: understat.com
…jednak liverpoolczycy wykorzystują te okazje na najniższym procencie z całej stawki. Do 29. serii gier włącznie zdobyli zaledwie cztery bramki (G – kolor zielony) po kontratakach z aż 7.64 goli możliwych do zdobycia (xG – kolor niebieski). Niewątpliwie miał na to wpływ sposób rozwiązywania tych sytuacji, po których gracze Kloppa nie otwierali sobie wzajemnie drogi do bramki, prowadzili piłkę z „asystą” obrońców, a bramkarz skracał kąt po wyjściu za piąty metr. Złość niemieckiego menedżera za linią boczną zdawała się mieć w tych momentach pełne uzasadnienie.
Arsenal 0-2 Liverpool
Źródło zdjęcia: Canal+
The Reds po wizycie na wybrzeżu podążyli nieco w głąb kraju, do stolicy, gdzie podjęli Arsenal. „Kanonierzy” w pierwszej połowie spotkania wygrali rywalizację o dominację i częściej budowali ataki. Podobnie jak Brighton, wykorzystywali ustawienie z dwoma środkowymi pomocnikami między sześcioma graczami z Anfield. Za ich plecami opcję podania tworzyli Martin Odegaard i Alexandre Lacazette…
Źródło zdjęcia: Canal+
…dlatego Liverpool musiał być bardzo uważny, by do Norwega i Francuza nie dotarła piłka. Inaczej na czterech obrońców LFC nacierała taka sama liczba atakujących z Londynu, których zestawienie w tej fazie gry przypominało 4-2-4.
Źródło zdjęcia: Canal+
Ponadto linia obrony liverpoolczyków ustawiona była, jak zwykle, bardzo wysoko, dlatego brak skutecznego doskoku w wyższych strefach skutkował możliwością zagrania za obrońców w ogromną wolną przestrzeń.
Źródło grafiki: Twelve Football
To właśnie ze strefy środkowej piłkarze Arsenalu generowali największe zagrożenie bramki Alissona.
Źródło zdjęcia: Canal+
Gospodarze, w przypadku straty piłki, bardzo sprawnie odbudowywali niższy blok obronny. Ich ustawienie w tej fazie gry przyjmowało układ 4-4-2, a nawet 5-3-2, kiedy skrzydłowy po stronie piłki (Martinelli) schodził do ostatniej linii obrony. Liverpoolczycy zajmowali wówczas bardzo podobne pozycje, co Arsenal w ataku. Jordan Henderson dołączał do tercetu napastników…
Źródło zdjęcia: Sky Sports
…lecz brakowało wśród nich zsynchronizowanych ruchów. Uchwycony okiem kamery Trent Alexander-Arnold zwracał partnerom uwagę na tę kwestię, a z jego ust można było wyczytać słowa ‘go inside’ – „idź do środka”.
Źródło zdjęcia: Canal+
Piłkarze Kloppa natomiast dość wolno zmieniali stronę oraz rytm gry, „Kanonierzy” zdążali się przeorganizować, a napastnicy nie okazywali wsparcia między formacjami. Wobec tego jedynym sposobem na zagrożenie gospodarzom było zagrywanie piłki wokół ich bloku obronnego, jednak i na ten manewr gracze Arsenalu byli przygotowani – ustawienie kilka metrów przed polem karnym pozwalało im szybko oddalić zagrożenie do linii końcowej.
Źródło zdjęcia: Canal+
Kawałek wolnego miejsca w okolicach szesnastki udawało się uzyskać jedynie po dośrodkowaniu i zebraniu wybitej piłki…
…czyli kontrpressingu, który jest ulubionym „rozgrywającym” niemieckiego szkoleniowca.
Ten zwracał jednak uwagę na nieodpowiedni sposób rozegrania orz wykonanie ataków pozycyjnych. Swoje zdanie wyraził na pomeczowej konferencji prasowej, a najpierw w przerwie meczu w szatni, co okazało się punktem zwrotnym w rywalizacji.
Źródło zdjęcia: Canal+
W drugiej części gry atak Liverpoolu zyskał zupełnie inną dynamikę. Pojawił się ruch bez piłki między liniami, w tzw. półprzestrzeniach, gdzie w opuszczone miejsce przez jednego gracza wbiegał drugi, czego najlepszy przykład stanowi akcja bramkowa na 0:1. Sadio Mane wbiegł między defensorów pośrodku, otwierając przestrzeń do podania do Diogo Joty. Informacje te rozczytał Thiago Alcantara i posłał dobrze wyważone zagranie prostopadłe do Portugalczyka, który z ostrego kąta pokonał Aarona Ramsdale’a.
Źródło zdjęcia: Canal+
Kluczowym posunięciem okazało się także wejście na boisko Roberto Firmino przed upływem godziny gry. Brazylijczyk wniósł nową energię w pressing LFC po stracie piłki, dzięki czemu The Reds mogli „atakować obroną” pod polem karnym Arsenalu. Następnie w ponowieniach akcji ustawienie Firmino było nieocenione. Piłka wędrowała na przeciwległe skrzydło, przez co obrońcy „Kanonierów” musieli zdecydowanie zmienić swoją orientację w defensywie. Sytuację tę wykorzystał były gracz Hoffenheim, wchodząc w „strefę konfliktu” – najpierw pomiędzy defensorów, a później między obrońców a bramkarza. Dodatkowo jego ruchy od i do bramki wprowadziły zamęt w szeregach gospodarzy, którzy nie mogli „złapać kontaktu” z Firmino i zawodnik z numerem 9 znalazł drogę do siatki z jedynego wolnego skrawka murawy.
Źródło zdjęcia: Canal+
Senhor z Brazylii obniżał również swoje ustawienie, kiedy goście bronili się w pobliżu własnej szesnastki. Pomocnicy asekurowali działania obrońców, którzy doskakiwali do przeciwników przy linii bocznej, a po odbiorze RF stawał się rozgrywającym kontrataków, notując niemal kompletny występ.
Po zastosowaniu korekt w drugiej połowie meczu w Londynie Liverpool zdobył bezcenne trzy oczka, dzięki którym zbliżył się do liderów tabeli, Manchesteru City, na zaledwie jeden punkt. Ponadto bilans LFC w czterech starciach z Arsenalem w tym sezonie wygląda imponująco – pomimo chwilowych problemów w Pucharze Ligi i w środę w Premier League, piłkarze Kloppa ostatecznie zdominowali „Kanonierów”, co pozwoliło im wygrać trzy z czterech spotkań. W związku z tym fani z Merseyside mogą z satysfakcją zaśpiewać jedną ze swoich ulubionych piosenek:
Komentarze (3)