Virgil van Dijk: Cieszę się chwilą
Virgil van Dijk chce w nadchodzących tygodniach cieszyć się każdą chwilą, w której Liverpool będzie walczył o trofea.
The Reds, walczący o kolejne w tym sezonie tytuły, we wtorek udadzą się do Benfiki na pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Sezon 2021/22 zbliża się do potencjalnie spektakularnego zakończenia, gdyż Van Dijk i jego klubowi towarzysze wciąż liczą się w wyścigu o tytuły Ligi Mistrzów, Premier League i Pucharu Anglii.
Środkowy obrońca zapowiedział kolejny krok drużyny w tej podróży podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej w Centrum Treningowym AXA. Poniżej przedstawiamy jego komentarze przed spotkaniem z Benficą...
O tym, czy podoba mu się rytm meczowy i coraz trudniejsze spotkania:
– Zdecydowanie tak. Być może menadżer mówił już o tym w mediach, ale jeśli na początku sezonu powiedziano by nam, że do teraz nadal będziemy brać udział we wszystkich rozgrywkach, mając pełny skład, co oczywiście nie miało miejsca w zeszłym sezonie, to podeszlibyśmy do tego ze spokojem. Po prostu cieszę się chwilą. Jako piłkarze oczywiście chcemy brać udział w meczach, co siłą rzeczy wymaga od nas dużego fizycznego wysiłku, ale ja po prostu to robię i delektuję się każdym momentem.
O tym, czy imponująca defensywa drużyny czasem przechodzi „niezauważona poza klubem”:
– Muszę przyznać, że przed styczniową przerwą reprezentacyjną trochę się obawiałem, że nie zostanie zauważona. Wydaje mi się, że powiedziałem to również w jednym z wywiadów, że po długotrwałej kontuzji czułem, jak wszystko jest w pewnym sensie normalne i wszyscy oczekują tego samego, a tak się nie dzieje i jest to dość trudne. Po przerwie naprawdę tak nie było i może to też mi osobiście pomogło w występach. W tej chwili po prostu razem dążymy do celu, każdy odgrywa swoją rolę, każdy jest zaangażowany. Czwórka obrońców plus Ali, zmienia się w różnych momentach. Jeśli spojrzeć na finał Pucharu Ligi, kiedy to Caoimhín wszedł między słupki i był bohaterem rozgrywek pucharowych, z Kostasem na lewej obronie, Ibou i Joem – wszyscy zostali zaangażowani w sukces, jaki odnosimy jako jednostka defensywna. Sposób, w jaki bronimy polega na tym, że robimy to wspólnie i każdy czuje się za to odpowiedzialny.
Na temat wysokiej linii obrony Liverpoolu i tego, jak wiele się w niej dzieje:
– Dzieje się bardzo dużo i to odkąd jestem w klubie. Nie jest to zbytnio podkreślane, ale myślę, że gdyby spojrzeć na kilka ostatnich sezonów, to zawsze staraliśmy się grać wysoko ustawioną linią. Oczywiście, jeśli uda się umieścić zawodnika na spalonym, jest to tylko zaleta. Myślę, że w tym i poprzednim sezonie, gdy wprowadzono zasadę, że gramy dalej, a później sędzia liniowy podnosi chorągiewkę, wygląda to trochę tak, że stwarzamy szanse przeciwko sobie. Nawet ostatnio, gdy Ali wykonywał obronę wyglądało na to, że jesteśmy narażeni kiedy znalazł się na spalonym. Myślę, że przede wszystkim należy usunąć tę zasadę, a drugą sprawą jest wysoka linia obrony. Osobiście nie rozmawiamy o tym zbyt wiele, ale na boisku zdecydowanie trzeba się komunikować, co zawsze staram się robić.
O meczu Holandii z Senegalem Sadio Mané w fazie grupowej Mistrzostw Świata w Katarze:
– Zadzwoniłem do niego po tym, jak się zakwalifikowali i pogratulowałem mu występu, a potem zażartowaliśmy, że będziemy w tej samej grupie – i tak się stało. To będzie bardzo trudne. Są oczywiście mistrzami Afryki, fantastycznym zespołem, tak jak my, więc będzie naprawdę ciężko. Mecz otwarcia o 11. Nie wiem, kto zdecydował o rozpoczęciu spotkania o 11, to będzie wyzwanie. Bardzo szanuję Senegal i ich osiągnięcia, ale my również musimy być gotowi.
O tym, czy Liverpool postrzega sytuację jako „wszystko do zyskania, nic do stracenia”:
– Nie sądzę, abyśmy tak na to patrzyli. Chcemy po prostu sprawić, aby ten sezon był, miejmy nadzieję, niezapomniany – dla nas jako zawodników, pracowników, ale także całego klubu. To, co w tej chwili dzieje się w Liverpoolu nie powinno być brane za pewnik. Jesteśmy stabilni jako grupa, mamy fantastyczny skład, wspaniałego menadżera, relację z klubem, występy – powinniśmy się tym cieszyć. Wyjdźmy na boisko, dajmy z siebie wszystko, a jeśli to wystarczy, to na koniec sezonu czekają nas szczęśliwe dni. Jeśli nie, spróbujemy ponownie w przyszłym roku. Ale na pewno nie powinniśmy brać za pewnik tego, co dzieje się teraz.
O trenerze reprezentacji Holandii, Louisie van Gaalu, który ujawnił, że walczy z rakiem prostaty i utrzymywaniu choroby w tajemnicy przez zawodnikami podczas zgrupowania:
– Również byłem w szoku, kiedy wczoraj wieczorem usłyszałem wywiad. W przyszłym tygodniu ukaże się jego film, więc zastanawiam się w jaki sposób będzie go promował i opowiadał o swoim życiu. Oczywiście był to wielki szok. Wysłałem mu wiadomość po wywiadzie. To z pewnością wiele o nim mówi. Powiedziałem mu, że nie jest typem faceta, który potrzebuje dużo współczucia, taki już jest. Powiedziałem mu też, że jako grupa będziemy go wspierać, gdy tylko będzie tego potrzebował i mam nadzieję, że uda nam się sprawić, że będą to dla niego niezapomniane Mistrzostwa Świata.
O spotkaniu z Benficą:
– Znajdują się w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów. Moglibyśmy więc powiedzieć, że to jedno z łatwiejszych losowań, ale nie znaleźli się w tym miejscu bez powodu. Jutro będzie ciężko. Oglądałem ich mecz z Barceloną na własnym stadionie, wszyscy analizujemy ich grę tutaj, więc to będzie trudne. Musimy okazać im szacunek, na jaki zasługują. Możecie robić sobie z tego co chcecie, ale wiemy, że nie będzie łatwo i jesteśmy gotowi na ten test.
Komentarze (0)