LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 979

Antonio Núñez: Chciałem zostać na Anfield dłużej


Jeżeli miałbyś zostać zawodnikiem Liverpoolu tylko na jeden sezon, 2004-05 byłby jednym z najlepszych możliwych wyborów.

Mimo nie najłatwiejszej kampanii na krajowym podwórku, podczas której świeżo zatrudniony Rafael Benitez dopiero implementował swoją filozofię gry, sezon w Lidze Mistrzów był niezapomniany.

Wspaniały gol Gerrarda przeciwko Olympiakosowi, który wysłał the Reds do fazy pucharowej. Wielkie występy przeciwko Bayerowi Leverkusen i Juventusowi oraz jeden z najgłośniejszych i najbardziej emocjonalnych europejskich wieczorów na Anfield, czyli wygrana nad Chelsea w półfinale. Na sam koniec wisienka na torcie – Liverpool w nieprawdopodobny sposób odwraca losy meczu finałowego przeciwko Milanowi w Stambule i wygrywa Champions League po raz piąty w swojej historii.

W tym niezapomnianym sezonie wzloty i upadki przeżywał cały Liverpool, również pozyskany przed sezonem z Realu Madryt Antonio Núñez. Jego proces asymilacji był jednak zakłócany przez kontuzje.

Jego debiut miał miejsce 18 lat temu, w istnym thrillerze przeciwko Arsenalowi w Premier League. Następnie wystąpił we wcześniej wspomnianym meczu przeciwko Olympiakosowi.

Núñez pojawiał się w kadrze meczowej w każdym meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów, występując czterokrotnie.

Zajął miejsce na ławce rezerwowych w meczu finałowym, po czym pożegnał się z klubem, wracając do rodzimej Hiszpanii z medalem za zwycięstwo w Champions League.

Aktualnie jest już na sportowej emeryturze, mieszka na południu Hiszpanii w miejscowości Huevla. Były pomocnik w wywiadzie z Liverpoolfc.com opowiedział trochę o czasie, który spędził jako zawodnik the Reds.

Minęły prawie dwie dekady od twojego przyjścia do Liverpoolu, zadebiutowałeś 18 lat temu. Jak wspominasz te chwile?

Pamiętam, że moment przyjścia do Liverpoolu był bardzo wyjątkowy. W pierwszych miesiącach byłem jednak kontuzjowany, miałem więc niełatwy start. Byłem jednak bardzo szczęśliwy. Byłem co prawda nieco smutny z powodu odejścia z Realu Madryt, niemniej jednak od momentu podpisania kontraktu z Liverpoolem byłem pozytywnie nastawiony. Tak jak wspomniałem, pierwsze miesiące były dosyć trudne z powodu kontuzji, z którą się zmagałem. Debiut z Arsenalem na Anfield wspominam jednak bardzo dobrze, mimo że nie był to dla mnie łatwy mecz – nadal przystosowywałem się do tempa w Anglii. Mimo wszystko zagranie przy wypełnionym Anfield, panująca tam atmosfera, pamiętam wszystko, to było niezapomniane.

Następnie miałeś serie meczów w drużynie, włączając w to ważny mecz przeciwko Olympiakosowi. Czy mógłbyś opowiedzieć jakie to uczucie zagrać w takim spotkaniu oraz jak bardzo wyjątkowy był moment, w którym Gerrard zdobył bramkę?

To spotkanie było dla mnie wyjątkowe, ponieważ dostałem szanse zadebiutowania w Champions League, takiej szansy nie otrzymałem w Realu. Byłem już na ławce w meczach Ligi Mistrzów, nie pojawiłem się jednak w żadnym z nich na boisku. Tak więc był to mój pierwszy mecz w tych rozgrywkach i był to wspaniały moment, o którym marzy chyba każdy dzieciak. Był on wyjątkowy również ze względu na okoliczności. Musieliśmy zwyciężyć ten mecz dwoma bramkami, a zaczeliśmy od straty gola. Ten mecz rozgrywany był na wysokiej intensywności. Bramka zdobyta przez Steviego była wspaniała. To był naprawdę niepowtarzalny wieczór.

Tamten sezon był ciężkim wyzwaniem dla każdego, pierwszy sezon Rafy Beniteza, ale kampania europejska była wyjątkowa, a ty odegrałeś swoją rolę w paru meczach...

To był intensywny sezon. W lidze nie spisywaliśmy się najlepiej, zdaje się, że skończyliśmy rozgrywki na 5 miejscu. Z jakiegoś powodu jednak na europejskiej arenie stawaliśmy się pewniejsi siebie i naszych szans na sukces z meczu na mecz. Wydaje mi się, że nikt nie stawiał na nas w finale. Rafa był również bardzo pewny siebie w tych rozgrywkach. Byliśmy dobrą grupą, dobrą drużyną. Może inni mieli mocniejszy skład i kadrę, lecz my byliśmy lepszą grupą, lepszą drużyną. I to właśnie z tego powodu odnieśliśmy końcowy sukces.

Jeżeli mówimy już o atmosferze, czy zaliczyłbyś półfinałowe starcie z Chelsea do jednych z najlepszych doświadczeń w swojej karierze?

Tak, pamiętam doskonale ten mecz. Po pierwsze, uczucie zakwalifikowania się do finału Ligi Mistrzów było nieprawdopodobne. Atmosfera jednak także była niewiarygodna. Przez cały rok, sezon mierzyliśmy się z Chelsea, więc te starcia półfinałowe były bardzo wymagające i intensywne. No i na dodatek ten gol Luisa Garcii. Ogólnie atmosfera tego meczu była jednym z najlepszych doświadczeń.

Wspomniałeś o tym, jak wiele znaczył dla ciebie debiut w Lidze Mistrzów, powiedz zatem, co znaczyło dla ciebie podniesienie trofeum w Stambule?

Myślę, że to wymaga nieco czasu, oswojenie się z tym uczuciem. W takim momencie po prostu się z tego cieszysz, szalejesz i imprezujesz. Potrzeba czasu, aby spokojnie się nad tym zastanowić. To coś o czym marzysz od dziecka. To było wyjątkowe, ten finał pamięta nie tylko każdy fan Liverpoolu, ale futbolu w ogóle. Kiedy pytają mnie który finał wygrałem, odpowiadam krótko: “2005”. “Ach ten, to był najlepszy finał w historii.” Każdy pamięta, gdzie byli lub co robili podczas tego meczu. To naprawdę piękne, być zwycięzcą Champions League i to jeszcze po takim historycznym meczu.

Opuściłeś Liverpool po tamtym sezonie. Jak do tego doszło? Byłeś gotowy odejść, czy może miałeś nadzieje zostać dłużej?

Miałem jeszcze rok kontraktu. Chciałem zostać kolejny rok, spróbować stać się lepszym graczem, ponieważ nie byłem usatysfakcjonowany moją dyspozycją tego roku. Głównie z powodu odniesionej kontuzji nie czułem, abym był na takim samym poziomie przygotowania fizycznego co reszta drużyny. Nie nadążałem za składem. To nie był mój najlepszy sezon. Z tego powodu miałem nadzieje pokazać na co mnie stać w kolejnym sezonie. Czasami jednak to nie zależy od ciebie, trener nie uwzględnił mnie w swoich planach na następny sezon. To się zdarza w piłce nożnej, wtedy trzeba znaleźć inne rozwiązanie, inną drużynę. Nie można się załamywać, a pomyśleć o przyszłości. Pojawiła się opcja powrotu do Hiszpanii, do Celty Vigo. Byłem smutny, ponieważ byłem szczęśliwy w Liverpoolu. Fani byli wspaniali, atmosfera i miasto również. Taki jest jednak futbol, nie można jednak wiecznie rozpamiętywać, a postarać się być jak najlepszym piłkarzem w nowej drużynie.

Czy nadal czujesz więź z Liverpoolem? Sprawdzasz wyniki? Wpadasz na kibiców?

Tak, oczywiście. Nie powiedziałbym, że oglądam więcej meczów Liverpoolu niż Realu, mniej więcej po tyle samo. Śledzę obie drużyny, tak naprawdę oglądam prawie każdy mecz Liverpoolu. Czasami nawet bywam w Liverpoolu. Ostatnio byłem na Anfield. Chcę znowu odwiedzić Liverpool i obejrzeć jakieś spotkanie. Oczywiście że czuję więź, to jedna z moich drużyn i cieszę się z każdego zwycięstwa. 

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (3)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo