Souness: Nie sądzę, aby Jude trafił do Liverpoolu
Graeme Souness wątpi, aby Liverpool był w stanie sprowadzić Jude’a Bellinghama. Były piłkarz uważa, że The Reds nie będzie stać na przeprowadzenie tak dużego transferu.
- Uważam, że jest fantastyczny, a jego przeznaczeniem jest zostanie gwiazdą, jeśli tylko nie uderzy mu woda sodowa albo nie dozna jakiejś poważnej kontuzji. W swoim obecnym klubie ma szansę nauczyć się wiele dobrego, ale spodziewam się, że w przyszłym roku odejdzie z Dortmundu – powiedział Souness.
- W grze są naprawdę wielkie marki. Może dojść do licytacji pomiędzy Manchesterem City, a Realem Madryt o to kto wygra albo gdzie sam chłopak będzie chciał grać.
- Jest świetnym atletą i jest bardzo dojrzały. Można w nim dostrzec wszystko czego potrzebuje pomocnik. Ma świetny przegląd pola, potrafi podawać, zdobywać bramki i trudno mu odebrać piłkę.
- Będzie wielką gwiazdą. Niestety, ale nie sądzę, aby trafił do Liverpoolu, ponieważ jeśli klub nie zmieni właściciela to nie będzie go stać na Bellinghama. Wszystkie wielkie kluby będą chciały go sprowadzić.
Komentarze (9)
Tak samo może byc teraz. Jeśli nie znajdzie się nowy własciciel/nowy udziałowiec to nie wierzę, ze FSG wyłoży ponad 100 mln z własnej kieszeni, bo przecież nie mamy nikogo na sprzedaż. I teraz pytanie co w takiej sytuacji zrobiłby Jude. Czy poczekałby 2 lata do końca swojego kontraktu, albo chociaż rok kiedy BVB będzie już na musiku z jego sprzedażą? Czy mimo wszystko wybrałby transfer szybciej i po prostu do innego klubu? Raczej to drugie
Nie wiem czy to tylko tak media kreują, ale wygląda faktycznie jakby Bellingham najbliżej myślami był w Liverpoolu. W takim układzie wszystko rozegra się u Henry'ego w gabinecie. Znajdą się pieniądze, to mamy bardzo wysokie szanse na zakontraktowanie go. Jeśli FSG znów będzie żydzić lub nie znajdzie się nowy własciciel/udziałowiec to bedziemy mieli kolejny niespełniony cel transferowy
W przypadku Bellinghama możemy na razie tylko wróżyć z fusów. Nie zapominajmy, że FSG z reguły pokrywa koszty zakupów zyskami ze sprzedaży, ale robią tak, nie dlatego, że nie mają pieniędzy, a dlatego, że po prostu wypracowali sobie taki model biznesowy. Czy w przypadku Bellinghama będą się kurczowo trzymać tego modelu? No właśnie tego nie wiemy :)
Jeśli planują sprzedać klub w całości, to myślę, że mogą być gotowi na taki wydatek, ponieważ i tak odzyskają te pieniądze od nowego właściciela. Z kolei, jeśli wpuszczą udziałowca mniejszościowego, to wiadomo, że dodatkowa kasa też się pojawi i może ułatwić przeprowadzenie transferu. Pamiętajmy, że Liverpool odnosi sukcesy finansowe na polu komercyjnym (umowy sponsorskie, kontrakty etc.), dzięki którym mogą go kupić bez uprzedniej sprzedaży. Dla mnie w tym wszystkim najbardziej intrygująca jest inna kwestia... W przypadku Bellinghama "śmierdzi" mi podobnymi podchodami Liverpoolu jak pod van Dijka. Dlaczego, więc, finalnie mielibyśmy przegrać o niego walkę? Jaki byłby cel w rozkręcaniu tej całej "machiny", nie będąc pewnym happy endu tej sagi?
Tak samo z kontraktami. W sumie dalej nie wiadomo czy na umowie z Nike wyszliśmy dobrze czy jak Zabłocki na mydle. Inne kluby dostają gigantyczne opłaty stałe za kontrakty sponsorskie, a my wybraliśmy opcję ze śmiesznie niską pewną wpłatą (jak na poziom sportowy kluby)+udziały w sprzedaży. Jak na tym wychodzimy? NIewiadomo. Jednak nawet jeśli umowy sponsorskie okazały się sukcesem to i tak nie zmienia to modelu finansowego FSG czego potwierdzenie mieliśmy latem. Kupiliśmy Darwina, którego sfinansowaliśmy sprzedażą kilku zawodników, a na wyraźne bolączki drugiej linii sprowadziliśmy Arthura, bo na kogoś sensownego klub nie przeznaczył dostatecznej ilości środków
Kluczową kwestią będzie to kto wyłoży kasę za Bellinghama. Osobiście nie wierzę, że zrobi to FSG, zgodnie ze swoim modelem finansowym i tym co mogliśmy zaobserwowac przez ostatnie kilka lat. Do klubu musza przyjść środki z zewnątrz. Inaczej nie będzie Jude'a w The Reds
Mam wrażenie, że teraz przeżywamy deja vu... Dalej widzę podobną narrację u niektórych forumowiczów, która być może zakończy się niemałym zdziwkiem, gdy Liverpool pobije kolejny rekord transferowy :)
Co do argumentu z autem, kompletnie od czapy i nietrafiony. Nowe opony nie zwiększą specjalnie wartości samochodu, natomiast transfer Bellinghama może potencjalnie wpłynąć na sferę, nie tylko sportową, prestiżową, ale i marketingową, którą przelicza się już bezpośrednio na pieniądze. Dlatego odnoszą wrażenie, że z nas dwóch, to Ty raczej myślisz życzeniowo i nie dostrzegasz pewnych małych, ale jednak ewolucji w działaniu FSG na przestrzeni ostatniej dekady. Co do kwestii kontraktów sponsorskich, również piszesz bzdury. Przecież klub podaje co roku wyniki finansowe i nie jest to żadna wiedza tajemna. Był nawet swego czasu artykuł, w którym napisano, że wbrew początkowym obawom klubu, pandemia COViD-19 nie wpłynęła aż tak negatywnie na sprzedaż produktów LFC spod znaku Nike. Ja nie twierdzę, oczywiście, że Bellingham przyjdzie na 100%, ale też nie mogę słuchać bzdur wypisywanych przez podobnych laików, że "Bellinghama w Liverpoolu na 100% nie zobaczymy". Nikt tego nie wie i trzeba po prostu poczekać. Na ten moment jest zdecydowanie więcej sygnałów pozytywnych, aniżeli negatywnych w tej kwestii i to jest fakt niezaprzeczalny. Sytuacja mega podobna do sagi z van Dijkiem.
Ten kto liczy, że nagle FSG zmieni działanie zwłaszcza w obliczu możliwej sprzedaży jest niczym uzasadnione i właśnie przedstawia mocno życzeniowe myślenie. Nie dokłąda się do interesu, który chce się sprzedać. Na takie działania był czas rok, dwa lata temu kiedy jeszcze Amerykanie nie rozważali takiej opcji. Teraz zarobią grubą kasę na sprzedaży i naprawdę nie muszą inwestować na ten moment. Dopóki opcja sprzedaży całkowitej nie upadnie (ze względu na brak kupca/zbyt niskich zdaniem FSG ofert) nie będą dokładać. Nie zrobili tego latem, dlaczego mieliby to zrobić teraz? Zwłaszcza, że hamburgerom marzy się kupno klubu NFL i na to w pierwszej kolejności będą zbierać środki. LFC w rękach FSG jest tylko produktem na którym moga zarobić i niczym więcej
Pytanie gdzie się podziewają te pieniądze od sponorów skoro tak świetnie na tym wyszliśmy, nadal posiłkujemy się finansowanie przez sprzedaż z delikatną pomocą, rzędu kilkunastu milionów od właścicieli. Można zapytać gdzie się podziały pieniądze za sukcesy sportowe osiągane w ostatnich latach, czy z ostatniej sprzedaży udziałów (ponad 700 mln zaledwie 1,5 roku temu).
Podobnych laików? Po pierwsze, od samego początku twierdzę, że z FSG nie mamy szans na sprowadzenie Bellinghama. Następnie przyszła wiadomość, że FSG planuje sprzedaż klubu co tym bardziej potwierdza, że bez zewnętrznego finansowania nie ma co liczyć na wzmocnienia. po drugie, ciekawe co skłoniło ciebie do postawienia się w roli eksperta, skoro ci inni to laicy?
Szkoda, że optyka nie zmieniła sie u hamburgerów- kiedy wydaliśmy sporo na VvD i Beckera nagle znacznie podnieśliśmy nasz poziom sportowy. Szkoda, że to nie wywołało refleksji u amerykanów, że czasem warto nawet z własnej kieszeni wydac na grajków odpowiedniej klasy
1. To co napisałem powyżej - pobicie rekordu FSG (forma inwestycji w podbicie wartości klubu).
2. Sfinansowanie transferu za sprzedaż mniejszościowego pakietu udziałów.
3. Sfinansowanie transferu przez potencjalnego nowego właściciela.
4. Np. sprzedaż Salaha, która na ten moment wydaje się być science-fiction, ale może być formą odmłodzenia kadry.
Co będzie? Czas pokaże :)
Pozornie nieistotne kwestie, przy kasie jaką trzeba będzie za niego wyłożyć, ale on jest jeszcze mega młody i nie musi forsować już teraz przejścia do Realu. Jednak przede wszystkim Liverpool sam musi sobie dać szansę na transfer i zakwalifikować się do LM.