Van Dijk: Musimy grać w Lidze Mistrzów
Virgil van Dijk ostrzega, że Liverpool musi zakwalifikować się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów, by przyciągnąć największe talenty, których sprowadzenie będzie potrzebne do puszczenia w niepamięć nieudanego sezonu.
Po oczekiwanej eliminacji z Ligi Mistrzów przez Real Madryt, uwaga Liverpoolu skupia się obecnie na zajęciu miejsca w pierwszej czwórce, gwarantującego awans do Ligi Mistrzów. Brak kwalifikacji do najbardziej renomowanych rozgrywek europejskich będzie miał szkodliwe skutki dla klubu.
Jürgen Klopp ma nadzieję przekonać Jude'a Bellinghama do przeniesienia się na Anfield tego lata, ponadto Liverpool monitoruje także impas w rozmowach kontraktowych Masona Mounta z Chelsea. Pomijając finansowy aspekt tych transferów, potencjalny brak gry w Lidze Mistrzów może budzić wątpliwości u angielskich pomocników odnośnie tego, czy wolą przenieść się na Anfield niż do ligowych rywali.
- Jeśli chcemy być tam, gdzie byliśmy przez ostatnie pięć lat, potrzebujemy jakościowych wzmocnień, zwłaszcza że niektórzy zawodnicy odchodzą - powiedział Van Dijk.
- Myślę, że jest to dość oczywiste. Kilku zawodników odejdzie, to zostało już potwierdzone. Każdy wie, że znalezienie odpowiednich zawodników będzie bardzo trudne, ale klub musi wykonać swoją pracę w tym zakresie. Mamy jeszcze wiele meczów do rozegrania, a chcemy grać w Lidze Mistrzów. Myślę, że to również pomoże w przyciągnięciu najlepszych zawodników na świecie. Może nie każdego, ale na pewno nam to pomoże.
Liverpool czekają trzy trudne mecze po przerwie na mecze reprezentacji - wyjazdy na spotkania z Manchesterem City i Chelsea oraz domowe starcie z prowadzącym w tabeli Premier League Arsenalem. To seria, która zadecyduje o tym, czy uda się uzyskać miejsce w Lidze Mistrzów, do którego bliżej obecnie Brightonowi, Newcastle United i Tottenhamowi Hotspur.
- To będzie decydujący moment, wszyscy to wiemy - powiedział Van Dijk.
- W tym sezonie nie potrafiliśmy znaleźć równej formy, jaką prezentowaliśmy przez ostatnie kilka lat. Brzmi to bardzo prosto, ale to najtrudniejsza część piłki nożnej i najtrudniejsza część bycia piłkarzem - utrzymanie stałej formy w każdym meczu. Damy z siebie wszystko, ponieważ ja chcę grać w Lidze Mistrzów. Wszyscy tego chcemy, także nasi kibice.
Nadzieje Liverpoolu na równą końcówkę sezonu poniosły kolejny cios, gdy wyszło na jaw, że młody pomocnik Stefan Bajčetić został wykluczony z gry do końca sezonu ze względu na uraz mięśnia przywodziciela. 18-letni zawodnik zrobił duże wrażenie w pierwszym zespole podczas przełomowego sezonu dla jego kariery.
Kiedy zawodnicy Jürgena Kloppa z rezygnacją opuszczali Santiago Bernabeu po upokarzającym dwumeczu z Realem Madryt, ich myśli nieuchronnie musiały zawędrować ku pytaniu: kiedy znowu wrócą na największe europejskie areny?
Nikt w Liverpoolu nie ukrywa negatywnych konsekwencji potencjalnego zesłania do Ligi Europy, a tym bardziej do Ligi Konferencji UEFA.
Koszt finansowy byłby ogromny. Od kiedy Klopp wprowadził Liverpool z powrotem do Ligi Mistrzów w 2017 roku, klub z Merseyside zarobił niemal 500 milionów funtów na różnych nagrodach od UEFA oraz wpływach z transmisji.
Sam tylko miniony sezon przyniósł klubowi przychody na poziomie 102 milionów funtów, gdy drużyna dotarła do finału w Paryżu. Odpadnięcie w 1/8 finału tegorocznej edycji wciąż jest warte około 80 milionów funtów.
Jednak im większe dywidendy, tym wyższe koszty. Mimo wielu sukcesów oraz zeszłorocznej 63-meczowej kampanii (w której Liverpool zagrał każdy możliwy mecz), klub niedawno ogłosił zysk w wysokości zaledwie 7 milionów funtów. Dlatego właściciele Fenway Sports Group nie kryją się z tym, że poszukują inwestorów.
Dlaczego The Reds zarobili tak mało? Ponieważ pieniądze z wygranych zostały ponownie zainwestowane. Kontrakty piłkarzy zawierają premie oparte na występach i sukcesach w rozgrywkach, a im bardziej indywidualne występy przyczyniają się do zwiększenia dochodów, tym bardziej przebiegli agenci domagają się zdrowego wzrostu wynagrodzenia podczas wydłużających się negocjacji kontraktowych. Media oraz kibice mają obsesję na temat "wydatków netto" klubu w każdym okienku transferowym, które to mają przedstawiać właścicieli jako hojnych lub oszczędnych. Jednak podwyżki płac oraz opłaty dla agentów wciąż są zwykle pomijane, gdy dyskutuje się na temat tego, gdzie idą wszystkie pieniądze.
Doświadczeni piłkarze, tacy jak Mohamed Salah i Virgil van Dijk, zarabiają ponad 300 tysięcy funtów tygodniowo, co odzwierciedla ich wybitny wkład w sukcesy oraz status Liverpoolu w Lidze Mistrzów. W klubie przewidywano, że związek z rozgrywkami UEFA pozostanie nienaruszony po podpisaniu przez piłkarzy długoterminowych umów. Im dłużej klub będzie wykluczony z Ligi Mistrzów, tym trudniej będzie mi utrzymać jeden z najwyższych budżetów kontraktowych w Europie.
Oczywiście brak gry w Lidze Mistrzów będzie miał wpływ także na dostępność celów transferowe i sam budżet transferowy. Liverpool był w stanie przewidzieć gwarantowane przychody z UEFA przed każdym letnim okienkiem transferowym. Teraz The Reds muszą czekać z niepokojem, by zobaczyć, co przyniosą ostatnie dwa miesiące tego sezonu.
Klopp często powtarzał, że automatycznie skreśla zawodników, których jedynym celem jest dołączenie do klubu grającego w Lidze Mistrzów. Jednak korzyści płynące z udziału w tych rozgrywkach są oczywiste. Jude Bellingham będzie mógł po sezonie przebierać w ofertach, a jeśli Liverpool nie znajdzie się w pierwszej czwórce, będzie miał dylemat, którego nie spodziewał się, planując swoją karierę zeszłego lata.
Jednak, pomimo oczywistych negatywnych skutków wypadnięcia z Ligi Mistrzów, ostatnie przykłady pokazują, że nieudane zakończenie sezonu i brak miejsca w pierwszej czwórce nie muszą być katastrofą.
Zeszłoroczne niepowodzenie nie powstrzymało Arsenalu przed dokonaniem kluczowego transferu w postaci Gabriela Jesusa, który ma pomóc w odrodzeniu drużyny pod wodzą Mikel Artety. Można argumentować, że brak udziału Arsenalu w intensywnych meczach Ligi Mistrzów w środku tygodnia okazał się wręcz błogosławieństwem w ich nieoczekiwanej walce o tytuł.
Również Casemiro był wielokrotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów w Realu Madryt i był zadowolony z zejścia na niższy poziom europejskich rozgrywek po transferze do Manchesteru United, choć trzeba przyznać, że pod względem finansowym otrzymał ofertę nie do odrzucenia.
FSG może także wskazać na fakt, że prowadzi klub w taki sposób, by zapewnić mu finansowe bezpieczeństwo niezależnie od zajętego miejsca w pierwszej czwórce. Amerykanie wydawali tylko to, na co pozwalał budżet - co stanowiło konieczny kontrast w stosunku do ich poprzedników, których cały model biznesowy opierał się na ciągłym udziale w Lidze Mistrzów. Kiedy Liverpool wypadł z tych rozgrywek w 2010 roku po pięciu kolejnych sezonach, oznaczało to koniec panowania George'a Gilletta Jr. i Toma Hicksa, którzy nie byli już w stanie spłacać kredytów.
W 2023 roku Liverpool nie jest już tak podatny na spadek wartości przychodów z udziału w europejskich rozgrywkach, a właściciele publicznie zobowiązali się do wzmocnienia składu, niezależnie od tego, gdzie The Reds zakończą sezon w Premier League. Wygnanie z Ligi Mistrzów byłoby poważnym sportowym niepowodzeniem i dużym ciosem dla reputacji klubu, ale nie katastrofą ekonomiczną.
Liverpool ma jeszcze 12 meczów Premier League, by puścić w niepamięć te wszystkie koszmarne scenariusze.
Jeśli Liverpool uratuje ten nędzny sezon, odzyskując do maja miejsce w Lidze Mistrzów, nie będzie żadnych parad otwartym autobusem przez miasto, nowych książek o minionym sezonie czy pochopnie zleconych filmów dokumentalnych.
Jeśli jednak, tak jak w kampanii 2020/21, zespół mocno zakończy ten sezon, podtrzymując status Liverpoolu, wówczas droga do natychmiastowej odbudowy będzie jaśniejsza.
Chris Bascombe
Komentarze (28)
Nie będzie 4 top,
za słabo Klopp.
Musi nowy trener,
idę pić w plener
Nie będzie 4 top,
za słabo Klopp.
Musi nowy trener,
idę pić w plener,
Nie będzie nam tu sędzia, czy inny kelner,
FSG Out.