Firmino: Pojawią się łzy
Bezinteresowny napastnik Liverpool, Bobby Firmino, opowiedział o swojej więzi z kibicami oraz wdzięczności za swój sukces, który zawdzięcza Jürgenowi Kloppowi.
Mistrz "no-look" bramek i podań po raz kolejny spogląda wstecz. Tym razem ze smutkiem zarówno dla niego, jak i zastępów fanów the Reds, którym Brazylijczyk zapewniał radość przez ostatnie osiem lat. "Staram się skupić na grze", mówi Firmino o nadciągającym pożegnaniu na Anfield w sobotnim starciu przeciwko Aston Villi. "Ale po nim będę płakał", dodaje.
- Nie wiem kiedy po raz pierwszy usłyszałem piosenkę, którą fani dla mnie stworzyli. Ale bardzo się ucieszyłem, jest bardzo symboliczna. Oznaczała też, że ci ludzie mnie kochają. Zawsze, gdy ją słyszę to dodaje mi odwagi i motywację, aby pracować ciężej, aby starać się więcej dać tej drużynie, więcej tego co potrafię najlepiej.
Si Señor nie ograniczyło się jednak do ostatniego meczu z Leicester.
- Dwa dni temu śpiewałem ją w samochodzie z moją rodziną. Moje dzieci poprosiły, żebym ją włączył, żebyśmy mogli pośpiewać razem. Chcę nauczyć się grać ją na pianinie, ale to jeszcze nie ten czas. Jest trudna. Ale się nauczę! - mówi Bobby.
Firmino uczył się opanowywać sztukę gry na "fałszywej dziewiątki" pod bacznym okiem Kloppa. Jego kreatywność i inteligencja miały kluczowe znaczenie dla fenomenalnego ofensywnego trio Liverpoolu, tworzonego wraz z Mohamedem Salahem oraz Sadio Mané. To jaką pozycję zbudował sobie brazylijski napastnik po przybyciu z Hoffenheim za 29 milionów funtów, jest nieoczywsta. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę początek jego przygody na Anfield. Za czasów Brendana Rodgersa był ustawiany na skrzydle lub pozostawiany na ławce rezerwowych.
- W moim pierwszym tygodniu tutaj nie wiedziałem nawet, gdzie będę grał. Mogłem wszędzie, ale ja i Brendan Rodgers nie najlepiej się rozumieliśmy w kwestii tego, jaka będzie moja boiskowa pozycja. Kiedy przybył Klopp stworzyliśmy dla mnie tę pozycję, "fałszywą dziewiątkę". Po tym po prostu cieszyłem się grą. Przed tym, przez całą moją karierę, byłem "dziesiątką". Tutaj stałem się numerem dziewięć, napastnikiem. Dawałem z siebie wszystko i dzięku Bogu – było dobrze.
Firmino jest bezinteresowny nawet, gdy pyta się na pomysł umiejscowienia go na pozycji "fałszywej dziewiątki".
- Mówię, że stworzyliśmy to razem, ale Klopp powiedziałby, że to ja. A ja mówię mu, że dokonaliśmy tego razem. Jestem bardzo elastycznym zawodnikiem, mogę grać wszędzie w ofensywie. Zawsze staram się pomagać drużynie.
Brazylijczyk przyznaje, że czasami bardziej lubi tworzyć okazje podbramkowe, niż je zdobywać. Gdy ktoś mówi mu, że dla wielu osób jest zawodnikiem, który będzie synonimem ery Kloppa to wygląda na zakłopotanego.
- Bardzo mnie to cieszy. To ogromny przywilej i honor. Ciężko pracowałem, żeby dojść do tego miejsca. To rezultat codzienniej praktyki, klubu i moich kolegów z drużyny. Cieszę się, gdy ktoś wskazuje mnie jako ulubionego zawodnika.
Firmino zapytany o to, jak chciałby być zapamiętany przez fanów Liverpoolu, odpowiada:
- Ciężkie pytanie... Za moją hojność i moje serce.
Komentarze (11)