Ange Postecoglou: Nigdy nie byłem fanem VARu
Menedżer Spurs po zwycięstwie z Liverpoolem nie chciał komentować wypowiedzi Jürgena Kloppa dotyczących sędziowania, jednak ponownie wyraził swoją niechęć do systemu VAR.
Mimo iż tym razem błędy były na korzyść Tottenhamu - gol Luisa Díaza z pierwszej połowy został niesłusznie unieważniony ze względu na pozycję spaloną, co przyznał po meczu organ nadzorujący sędziowanie PGMOL - Postecoglou twierdzi, że nigdy nie przepadał za VARem.
- Chyba już to mówiłem, że nie byłem fanem VARu od momentu jego wprowadzenia - powiedział były menedżer Celtiku.
- Nie z jakichś wydumanych powodów. Po prostu uważam, że skomplikowało to obszary gry, które moim zdaniem były dość klarowne w przeszłości. Jednocześnie rozumiem jednak, że technologia w końcu musiała wkroczyć do gry.
- Musimy się z tym zmierzyć. W moim przekonaniu największym problemem jest to, że zdajemy się nie rozumieć jednej rzeczy - żadna forma technologii nie wyeliminuje z gry błędów. Kiedyś rozumieliśmy, że błędy są częścią gry, w tym błędy sędziów.
- Kiedyś trzeba było to znosić. Niektórzy ludzie znosili to lepiej niż inni, ale to było częścią gry. Piłka pełna jest historycznych decyzji sędziów, które nie były właściwe, ale wszyscy je akceptowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że to część gry. W końcu mamy do czynienia z ludźmi.
W pomeczowym oświadczeniu PGMOL przyznał, że unieważnienie gola Díaza było wynikiem 'ludzkiego błędu' oraz że był to 'oczywisty błąd, który powinien skończyć się bramką'.
Postecoglou kontynuował:
- Myślę, że ludzie mają błędne przekonanie o tym, że VAR będzie perfekcyjny. Nie sądzę, że istnieje idealna technologia, ponieważ zbyt wiele elementów futbolu nie opiera się na faktach. Część opiera się na interpretacji, a ciągle mamy do czynienia z ludźmi. Ludzie będą popełniać błędy, tak samo jak popełniają je menedżerowie i zawodnicy.
- Kiedy stawiamy sobie poprzeczkę tak wysoko, to nieuchronnie prowadzi do porażki. Jeśli ludzie myślą, że VAR stanie się kiedyś narzędziem doskonałym, to niestety to nigdy się nie wydarzy.
Na pytanie dotyczące czerwonych kartek - zarówno za faul Curtisa Jonesa na Yvesie Bissoumie, jak i dwie żółte kartki dla Diogo Joty - Postecoglou odpowiedział:
- Trudno mi komentować decyzje dotyczące drużyny przeciwnika, ale przy pierwszej sytuacji Bissouma dostał całkiem porządnie w kostkę, więc nie wyglądało to najlepiej. Co do drugiej sytuacji, myślę, że wynikła ona z naszej presji.
- Myślę, że byliśmy dość nieustępliwi w drugiej połowie i nie pozwoliliśmy im złapać oddechu. Oczywiście mieliśmy przewagę liczebną, ale było też sporo fauli, więc myślę, że to była kumulacja różnych czynników. Jednak to nadal decyzje dotyczące innej drużyny, nie komentowałem w tym sezonie nawet naszych decyzji, choć były sytuacje, w których myślałem, że ocena mogła pójść w obydwie strony. Tak więc zostawiam to innym, niech sami zdecydują, co było słuszne, a co nie.
Menedżer Spurs był jednak zachwycony zwycięstwem swojej drużyny. Koguty dzięki sobotniej wygranej wyprzedziły w tabeli Premier League Liverpool oraz Arsenal i obecnie są na drugim miejscu w lidze z jednym punktem straty do Manchesteru City.
- Końcówka była dość emocjonująca i oczywiście cieszę się, że wyszliśmy z niej zwycięsko - dodał Postecoglou.
- Muszę jednak przyznać, że to wszystko nie było częścią jasno nakreślonego planu. Można powiedzieć, że mieliśmy pewne wyzwania w pierwszych siedmiu tygodniach sezonu i sposób, w jaki sobie z nimi radziliśmy, naprawdę mnie ucieszył, włączając w to dzisiejszy dzień.
- Jasne, że chcielibyśmy rozstrzygnąć ten mecz wcześniej, ale czasami, kiedy zdobywasz bramkę tak późno, to pomaga budować wiarę w grupie - podtrzymywać ducha, który mamy w drużynie, pozwalającego nam na walkę do ostatniej minuty.
- To wszystko nie jest kwestią planowania, to po prostu natura gry. Nie siedzę tutaj i nie myślę, że jesteśmy przed jakimiś z góry ustalonymi wydarzeniami. Rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie mogą tak myśleć - w końcu tworzą przewidywania na podstawie dostępnych informacji - jednak dla mnie to nie jest zbyt interesujące, ponieważ sam nie wiem, jak daleko możemy zajść z tą grupą. Musimy po prostu ciągle iść do przodu.
Komentarze (12)
Chyba że jako pomoc uznamy nie zdobycia mistrzostwa bo po co nam rozgłos, większe pieniądze i takie tam blahostki.
Dziś to jest po prostu niewybaczalne. I jakieś dotkliwe kary, nie zesłanie do Championship, albo 1 mecz przerwy, tylko dotkliwe finansowe kary dla federacji sędziów, powinny zostać wprowadzone. Niech się ubezpieczą i niech płacą jak coś tak ewidentnie spierdolą.
I nie mówię tutaj o sytuacjach jak z Jonesem, bo to kwestia interpretacji i zawsze może się sędzia wybronić, nawet jeżeli była to sytuacja w 90% z odwrotnym werdyktem. Mówię tu o takich "błędach ludzkich", sytuacjach 100% jak spalony Diaza, które nie mają prawa się pojawić, a jednak się zdarzają.