Klopp: Nastawienie nie będzie problemem zespołu
Kapitalny występ Liverpoolu zakończony zwycięstwem nad Chelsea 4:1 w Premier League sprawił, że Jürgen Klopp był „niezwykle szczęśliwy”.
W środowy wieczór The Reds odzyskali pięciopunktową przewagę nad resztą stawki, strzelając po dwa gole w każdej połowie meczu na Anfield.
Diogo Jota otworzył wynik, a Conor Bradley zdobył piękną bramkę, która była jego pierwszym trafieniem dla klubu. Po przerwie Dominik Szoboszlai i Luis Diaz trafili do siatki The Blues, a gola honorowego dla gości zdobył Christopher Nkunku.
Oto zapis z konferencji pomeczowej Kloppa, na której poruszył temat środowego występu The Reds, wkomponowania się Bradleya do zespołu oraz Nuneza, który wieczorem uderzył w obramowanie bramki cztery razy, w tym raz po rzucie karnym.
O tym, co wyróżniało zespół tego wieczoru…
Wydajność, nic więcej nie mam do powiedzenia. Wyróżnienia… początek, naprawdę dobry, niezwykle ważny. Zatem historia meczu jest historią meczu, ale mogłaby być zupełnie inna, gdybyśmy nie zaczęli tak, jak zaczęliśmy, powiedziałbym. Tak właśnie jest. Zawsze próbujesz - nie zawsze to robimy, ale staramy się - nadać grze odpowiedni kierunek. Kierunek ten był na początku jasny i oczywisty. Mamy swoje szanse, marnujemy je, strzelamy gole, powinniśmy byli strzelić więcej, marnujemy rzut karny. Pokazałem chłopakom w przerwie momenty, kiedy Chelsea zagrała wyżej, kiedy Chelsea zagrała za plecy naszych obrońców, dlaczego, gdzie i jak możemy to zrobić jeszcze lepiej. [Były] dwie lub trzy sytuacje, w których pressing zaczął od Diogo zamiast Doma, a potem ominęli nas i przeszli dalej, a potem trzeba było włożyć dużo pracy, aby to rozwiązać. W tamtym momencie moglibyśmy to zrobić.
W pierwszej połowie mecz wydawał się bardziej dominujący niż w rzeczywistości, podobnie jak pod względem posiadania piłki. To interesujące spostrzeżenie, po którym stało się jasne, że musimy raz po raz robić właściwe rzeczy. I to właśnie zrobiliśmy. Potem dokonałem zmian i być może zdjąłęm dwóch najlepszych zawodników dzisiejszego wieczoru - już spisali się dobrze - Joeya [Gomez] i Conora, zdejmujemy ich, ponieważ rozegrali teraz strasznie dużo meczów, a my mamy Robbo [Andy Robertson] i Trenta [Alexander -Arnold], którzy potrzebują rytmu. To tak, jakbyś ich sprowadził, oczywiście nie straciliśmy gola z tego powodu, ale to był okres, kiedy nagle oni, teraz z Nkunku i podobnymi piłkarzami, przeszli przez naszą obronę i musieliśmy bronić się nieco głębiej i trochę inaczej. Ale potem znowu kontrolowaliśmy sytuację i to jest najważniejsze. Nie chodzi o to, że przejdziesz przez to spotkanie super przekonująco i bez problemów, przeciwnicy są na to za dobrzy. Dlatego jestem bardzo zadowolony z występu, ponieważ mieliśmy problemy, pokonaliśmy je i przeżyliśmy wiele dobrych momentów.
O występie Bradleya i „miłej sytuacji”, że on i Alexander-Arnold są prawie równorzędnymi kandydatami do występu w niedzielnym meczu przeciwko Arsenalowi…
Nie ma takiej sytuacji, po prostu tak jest. W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że w styczniu mamy siedem meczów z 11 dniami przerwy pomiędzy nimi. Nie wiem, jak to udało nam się dopasować, ale oczywiście musieliśmy zacząć 1 stycznia. Nie moglibyśmy zebrać w całość szeregu wyników, które osiągnęliśmy bez tych chłopaków. Bez [Jarella] Quansaha nie ma szans. Mamy obu lewych obrońców, Trenta, pomocników i tak dalej. [W niedzielę] graliśmy z Jamesem McConnellem na szóstce i spisał się wyjątkowo dobrze. Zatem ci chłopcy wykorzystali teraz tę sytuację i dokładnie tak powinno być w idealnym świecie.
Następny mecz odbędzie się za cztery dni i nie mam pojęcia, kto może ponownie zagrać, ponieważ kiedy zajrzałem do szatni, wyglądali na dość wyczerpanych! Macca [Alexis Mac Allister] miał lekki problem z kolanem - zderzenie kolano w kolano - takie rzeczy. Nic wielkiego, przynajmniej nikt mi tego jeszcze nie powiedział. Więc wszystko w porządku. Potrzebujemy ich wszystkich - i to nie jest frazes, tak właśnie jest. Cieszę się, że wszyscy mogli zaprezentować się tak, jak zagrali. Zbliża się już kolejny ważny mecz przeciwko Arsenalowi, zregenerujmy się i wracamy do gry.
O tym, czy postawa i nieustępliwość tego zespołu jest niezwykła, czy go zaskakuje…
Nie. Szczerze mówiąc, nigdy nie wziąłbym takich rzeczy za pewnik. Nikt nie zapytał mnie po meczu z Manchesterem United, czy podoba mi się postawa tego zespołu; gramy u siebie 0:0 i to tak, jakby wszyscy tutaj siedzieli i [myśleli]: „Co to jest?”. Futbol bez bramek, po co to oglądamy?” Nastawienie w tym meczu było absolutnie wyjątkowe. Słyszałem dziś wieczorem, jak ktoś mi powiedział, że to najlepsza mecz z kontrpressingiem od długiego, długiego czasu; Muszę obejrzeć jeszcze raz, bardzo mi się podobał, ale muszę jeszcze raz obejrzeć, żeby to ocenić. Szczerze mówiąc, uwielbiałem mecz przeciwko United za kontrpressing.
Nastawienie nie jest naszym problemem, nastawienie jest czymś, czego możemy się spodziewać. Postawę tworzy kultura. Postawę tworzy tłum. Nastawienie jest tworzone przez prawie wszystkich w zespole. Nastawienie nie będzie problemem tego zespołu. Ten zespół jest pełen radości, pełen ekscytacji i tego typu rzeczy - to naprawdę fajne. Problem w tym, że wiele innych drużyn w lidze gra dokładnie tak samo. Nie dokładnie to samo, ale mają takie samo nastawienie: idź dalej, nie przestawaj i tego typu rzeczy. Dlatego też, jeśli zapytalibyście mnie teraz, czy jesteście z tego zadowoleni i jeśli zajmiemy siódme miejsce, to nie będzie problemu, duży sukces, to możemy powiedzieć, że to wspaniale - ale też musimy, nie chodzi tylko o to, że możemy, też musimy. I to właśnie robimy.
Mówiłem już wcześniej, że podoba mi się prawie wszystko w tym zespole. Najlepsze jest to, że jest tam mnóstwo talentów, a my je łączymy. Jest w tym duży potencjał, a my łączymy go z nastawieniem, a to tworzy jakość. Im częściej to robimy, tym częściej mamy szansę na wygranie meczu.
O tym, czy wiedział, jak dobry jest Bradley…
Tak, wiem to od dawna, bo w lewym uchu słyszę Pepa Lijndersa, a w prawym Vitora Matosa. Pamiętam, że Pep siedział w moim biurze i powiedział: „Włożyłbym za niego obie ręce w ogień!”. Pokochałem go od pierwszego dnia, nie trzeba było mnie specjalnie przekonywać. Rzecz w tym, że Conor spisał się wyjątkowo dobrze w okresie przygotowawczym i świetnie spisał się w Boltonie [na wypożyczeniu]. Wraca, wygląda świetnie w okresie przygotowawczym, wow, a potem pauzuje przez pięć miesięcy [lub] cztery miesiące z powodu tego rodzaju problemów, które mają tylko młodzi ludzie, ale dzięki Bogu, czas może to rozwiązać. W naszym wieku nie byłoby lepiej, ale w tej grupie wiekowej jest już lepiej.
Odkąd wrócił, oglądanie go to czysta przyjemność. To wszystko zasługa akademii, ponieważ, jak powiedziałem, Conor, Jarell, James, Bobby [Clark] i inni, o których nie musimy wspominać… jest na najwyższym poziomie. Kaide Gordon wraca po długiej, długiej kontuzji, a nawet dłuższej. Stefan Bajcetic wciąż nie gra, tego typu rzeczy. Nie jest fajnie, ale liczyliśmy na Stefana przed sezonem, bo wiemy, jaki jest dobry. Nie może jednak grać, a to oczywiście nie jest pomocne. Akademia wykonuje niesamowitą pracę.
O występie Nuneza…
Szalona pierwsza połowa, niewiarygodna, powiedziałbym, że nie należy się bronić. Znakomita, naprawdę dobra. Dlaczego mówimy o Darwinie? Oczywiście dlatego, że miał wiele sytuacji, w których nie trafił, ale był to pierwszy mecz, odkąd są zbierane dane, że zawodnik uderzył w obramowanie bramki cztery razy w ciągu meczu. Teraz pomyśl, że jesteś na jego miejscu, jakie to uczucie. Niewykorzystany rzut karny, było widać w przerwie, był na siebie naprawdę zły. Potem nie trafił głową z bliskiej odległości, ale potem zaliczył asystę. Pozostaje w grze. Nigdy nie było napastnika, który ledwo chodził i wszyscy pytali: „Co on robi?”, a on stał się wtedy ostatecznym obrazem siebie, ale tak to działa.
To po prostu szalone, że stworzył aż tyle sytuacji. Wyobraź sobie przez chwilę, że wykorzystałby je wszystkie… liczby byłyby absolutnie szalone do tego stopnia, że przestałbyś je rozumieć, więc jest to normalne. Dla nas to ważne, ponieważ strzeliliśmy cztery gole. Kogo obchodzi, czy mogliśmy strzelić piątego, czy szóstego? To naprawdę nie jest ważne. Musimy wygrywać mecze, a on będzie strzelał. Już przecież zdobył bramkę nie raz. Potem asysta przy czwartej bramce w naprawdę ważnym momencie, bo 3-2 czy 4-1 to duża różnica, która czyni go naprawdę takim zawodnikiem, jakim dla nas jest. Reszta na pewno przyjdzie.
Komentarze (8)
YNWA