Evatt: Wiedzieliśmy, że Conor to świetny piłkarz
Conor Bradley ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Bolton Wanderers z League One, gdzie wygrał Football League Trophy i zgarnął nagrodę dla Piłkarza Sezonu (również tę przyznawaną przez piłkarzy). W tym artykule menedżer Ian Evatt wyraża swoje uznanie dla 20-latka, który właśnie wyrabia sobie renomę w swoim macierzystym klubie, Liverpoolu. Zapraszamy do lektury.
Napisałem do Conora w środę wieczorem po tym, jak zobaczyłem jego występ przeciwko Chelsea i powiedziałem mu, jak bardzo jestem z niego dumny.
Odpowiedział, że jest wdzięczny za szansę, jaką dał mu Bolton i dodał, że jeszcze nie pokazał wszystkiego. Każdy w Boltonie się z nim zgodzi.
Conor ma nienasycony głód bycia coraz lepszym. Dlatego wiedziałem, że zagra w przyszłości setki spotkań dla Liverpoolu. Nic nie stanie mu na przeszkodzie, nic go nie zatrzyma. Nie mam wątpliwości, że nagłówki w gazetach na jego temat nie będą miały na niego wpływu.
Nie ma możliwości, żeby uderzyła mu do głowy sodówka – nie ma możliwości, by do głosu doszło u niego ego czy arogancja. On chce ugruntować swoją pozycję w zespole, a jeszcze tego nie dokonał.
To zawodnik, o którym mówiono w samych superlatywach, gdy robiłem swoje pierwsze uprawnienia trenerskie w Irlandii Północnej. Powiedziano mi, żebym miał na niego oko. Gdy Marlon Fossey, którego wypożyczyliśmy z Fulham, przeniósł się do Standardu Liege, Conor był naszym pierwszym wyborem na sezon 2022/23. Od pierwszego dnia widzieliśmy, jak wyjątkowy to zawodnik. Niewielu ludzi zdoła dostrzec jego największy atut, bo jest nim jego charakter.
Jest tak skromny, do tego twardo stąpa po ziemi i bardzo ciężko pracuje – to niemal relikt przeszłości i tu należą się słowa uznania dla jego rodziny, która wykonała niesamowitą robotę, wychowując go. Conor gra z intensywnością, z pazurem, wykonuje szybkie i agresywne doskoki w pressingu, co jest znakiem rozpoznawczym zespołów Jürgena Kloppa.
Graliśmy kiedyś w czasie presezonu w Longridge i w drugiej połowie meczu jego występ przypominał to, co widzieliśmy w meczu przeciwko Chelsea – pokazał wówczas tę samą niesamowitą szybkość, niemal unosił się nad murawą. W tym towarzyskim meczu udało mu się raz przedostać za linię obrony i posłać świetną piłkę, po której zdobyliśmy bramkę. Przy linii bocznej pomyśleliśmy sobie: 'Ok, to było dość imponujące'.
Od tego momentu nie zatrzymywał się. Znalazł sobie bratnią duszę w osobie Jamesa Trafforda wypożyczonego z Manchesteru City (obecnie gra w Burnley) i byli niemal nierozłączni. Spędzili razem większość zeszłego sezonu i jest to dla mnie wielka przyjemność, by móc zobaczyć jak obydwaj robią postępy.
Każdy ma jakiś talent, jednak moim zdaniem to, co sprawia, że wchodzisz na najwyższy poziom w Premier League, to głowa. Cconor ma bardzo silną mentalność. Nigdy nie musiałem go pytać, czy czuje się zmęczony, czy chce zmiany albo czy potrzebuje dnia przerwy od treningu. On po prostu uwielbiał przebywać na murawie, uwielbiał trenować.
Jego najważniejszym dniem okazał się finał EFL Trophy przeciwko Plymouth Argyle na Wembley w kwietniu. Plymouth było w świetnej formie, byli na szczycie w League One, a Bali Mumba, będący jednym z najlepszych zawodników ligi, miał w tym meczu być bezpośrednim rywalem Conora.
Gdybyś tylko zobaczył ten mecz, Conor po prostu go zabiegał. Wszystko, co widziałeś w meczu z Chelsea – mocny start do piłki, agresywne podejście, ochota do atakowania, ale także intensywność w defensywie – również wtedy było widoczne. Wydaje mi się, że ludzie mogli po tym meczu usiąść i pomyśleć: 'Wow, to konkretny zawodnik'.
Zagrał dla nas 53 mecze, w których strzelił siedem goli, ale powiedziałem mu, że powinien mieć ich nawet więcej. Ludzie zapominają, że miał chwilę przerwy od gry po okresie spędzonym tutaj. Latem nabawił się kontuzji pleców i mógł z łatwością popaść w przygnębienie. Zamiast tego poświęcił się, by rozwijać się w Liverpoolu, czekając na swoją okazję, a gdy ta nadeszła, skorzystał z niej w stu procentach.
Oczywiście, staraliśmy się wypożyczyć go po raz kolejny, ale wiedziałem, że musimy awansować, żeby mieć na to jakiekolwiek szanse. To się niestety nie udało. Conor jednak wraca tu czasem, by oglądać mecze. Jego klubem jest Liverpool i to tam kocha spędzać czas, ale myślę, że zawsze będzie sobie cenił to, co mu daliśmy. Część jego osoby kibicuje również Boltonowi.
To on sprawił, że znowu jesteśmy zauważani na futbolowej mapie. Teraz mamy na wypożyczeniu Calvina Ramsaya z Liverpoolu i mam nadzieję, że będzie w stanie powtórzyć wyczyn Conora. Wszyscy wokół Conora włożyli w jego rozwój mnóstwo ciężkiej pracy, jest on podręcznikowym przykładem tego, co można osiągnąć w piłce. Nasi piłkarze cieszą się jego sukcesem, ale jest wśród nich także chęć, by spróbować dotrzeć tam, gdzie on i jest to dla nas świetna wiadomość.
Z Ianem Evattem rozmawiał Paul Joyce
Komentarze (2)