Liverpool wciąż ma wszystko we własnych rękach
Manchester City wykonał swoje zadanie i planowo odniósł zwycięstwo, ale The Reds nadal mogą patrzeć z optymizmem w przyszłość.
Po niedzielnej porażce ligowej z Arsenalem Jürgen Klopp zdawał sobie sprawę, że The Citizens mają szansę powrócić na szczyt, jeśli wygrają swoje zaległe spotkania.
- Zawsze spodziewamy się, że Manchester City wygra wszystkie swoje mecze. Nawet nie musimy ich oglądać - mówił Klopp.
W poniedziałkowy wieczór „Obywatele” zgarnęli komplet punktów i zbliżyli się na odległość dwóch oczek do The Reds. Było to ich dziewiąte zwycięstwo z rzędu we wszystkich rozgrywkach, piąte w Premier League. Bohaterem spotkania został Phil Foden, który popisał się hat-trickiem.
- Musimy skupić się na każdym kolejnym meczu i nie wybiegać daleko w przyszłość. Liverpool i Arsenal cały czas naciskają. To ważne dla nas, że Haaland i De Bruyne są zdrowi i gotowi by nam pomóc. To nasi najważniejsi zawodnicy - powiedział Foden.
Pod pewnymi względami The Reds mają do wykonania podobne zadanie. Wiedzą z poprzednich bitew o tytuł, że nie mogą sobie pozwolić na więcej wpadek w pozostałych 15 spotkaniach. Czeka ich jeszcze rywalizacja z Manchesterem City na Anfield, ale jeśli ją wygrają, to nie będą musieli liczyć na pomoc innych. Wygranie wszystkich spotkań do końca sezonu oznacza, że na koniec sezonu będą na szczycie.
Oczywiście taki obrót spraw wydaje się mało prawdopodobny dla Liverpoolu. To samo tyczy się drużyny Manchesteru City. Jeśli „Obywatele” nie straciliby ani jednego punktu do końca sezonu, to oznaczałoby osiągnięcie przez nich 21 zwycięstw z rzędu. Rekord na ten moment wynosi 18 wygranych spotkań i należy do obu wyżej wymienionych zespołów.
Obrońca tytułu ma przed sobą kilka poważnych wyzwań. Oprócz wizyty na Anfield, drużyna Pepa Guardioli musi zmierzyć się na wyjeździe z Tottenhamem i Brighton. Na własnym stadionie gościć będą Manchester United, Chelsea, Arsenal i Aston Villę - są to zespoły, które mogą sprawić kłopoty gospodarzom. Liga Mistrzów i FA Cup mogą odciągnąć uwagę The Citizens od zmagań ligowych, ale trzeba pamiętać, że drużyna Guardioli w poprzednim roku była w podobnej sytuacji i zakończyła rok z potrójną koroną.
Z kolei Liverpool ma u siebie do rozegrania mecz z Tottenhamem i trudne wyjazdy na Old Trafford i Goodison Park. Arsenal jako trzeci pretendent do tytułu ma najtrudniejszy terminarz. U siebie podejmą jeszcze Newcastle, Chelsea i Aston Villę, a poza Londynem zagrają z oboma Manchesterami, Brighton i Tottenhamem. Drużyny Kloppa i Guardioli mają do rozegrania tylko po trzy spotkania na wyjeździe z pierwszą połową tabeli, podczas gdy Arsenal ma aż pięć takich meczów przed sobą.
Aston Villa i Tottenham wciąż mają niewielkie szanse, by skończyć sezon na pierwszym miejscu. Tylko raz w historii Premier League mistrzem Anglii została drużyna, która znajdowała się poza pierwszą trójką w tabeli, gdy do końca sezonu pozostawało 15 spotkań i był to Arsenal w 1998 roku.
Niedzielna porażka może być częściowo złagodzona myślą, że dwa najtrudniejsze wyjazdy w roku Liverpool ma już za sobą.
The Reds nie muszą na razie myśleć o swoich głównych rywalach. Dla Kloppa i jego drużyny najważniejsze to skupić się na rzeczach na, które mają wpływ — reszta to tylko zbędne gadanie.
Komentarze (29)
Po tej porażce też nie ma co dramatyzować, jest dużo meczy, jeszcze nie jedna drużyna się potknie gdzieś. City zaraz wraca do walki w LM, gdzie raczej rezerw nie wystawią, Arsenal też będzie walczył w LM a kadrę ma najwęższą.
Robić swoje i poprawić błędy i zobaczymy, gdzie to zaprowadzi.
A City moze sie zesrac!
Dzieki za poprawe :)
Zadanie trudne z tymi 15 wygranymi z rzedu ale mozliwe.Zreszta City tez moze przeciez nie byc w stanie za kazdym razem zwyciezyc.
Ja pozostaje optymista :)
- mamy lepszy terminarz wiosna,
- gramy z nimi bezpośredni mecz na Anfield co doe nie zdarzało w sezonach gdy przegraliśmy z nimi o punkt.
Z top 4 zabraklo ale moze teraz bedzie odwrotnie :)