Robertson: Musimy wrócić na zwycięską ścieżkę
Andy Robertson podkreślił chęć Liverpoolu do natychmiastowego powrotu na właściwe tory w ten weekend, a także swoje nastawienie po wyleczeniu kontuzji.
Reagując na porażkę z Arsenalem, powiedział:
- Musisz to przetworzyć i zobaczyć, co zrobiliśmy źle, a było sporo rzeczy, których nie zrobiliśmy w sposób, w jaki ludzie prawdopodobnie przyzwyczaili się oglądać w tym sezonie.
- Byliśmy bardzo konsekwentni w sposobie, w jaki graliśmy i w sposobie, w jaki zajmowaliśmy się naszymi sprawami. Myślę, że w niedzielę nie byliśmy drużyną, do której oglądania wszyscy się przyzwyczaili.
- Tak, to nie był świetny występ; nie zaczęliśmy dobrze meczu i prawdopodobnie nie zasłużyliśmy na wyrównanie. Potem zaczynasz drugą połowę naprawdę dobrze, a potem oczywiście wszystko się rozwija.
- Błędy się zdarzają; dwóch z naszych prawdopodobnie najlepszych zawodników w tym sezonie wpadło w zamieszanie, ale mój Boże, bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji w tabeli, gdyby nie oni
- Błędy się zdarzają i to po prostu niefortunne, że tak się stało. Jednak ważne jest, aby szybko przejść dalej. Musimy spróbować się odbić, musimy zostawić to za sobą. Chłopcy byli niewiarygodnie konsekwentni w tym sezonie i dlatego jesteśmy na tej pozycji, na której jesteśmy, we wszystkich rozgrywkach.
- Ważne jest, abyśmy od razu wrócili na właściwe tory. Musimy spróbować to zrobić. Mamy cały tydzień na treningi, a potem musimy przystąpić do meczu z Burnley, nie pozwalając, by nasza pewność siebie spadła.
- Musimy wrócić na zwycięską ścieżkę, a jeśli to zrobimy, to miejmy nadzieję, że będziemy kontynuować naszą passę przez resztę sezonu.
Zapraszamy do dalszej lektury, aby dowiedzieć się więcej z przedmeczowego wywiadu z Robertsonem, w którym omawia on również swój okres rehabilitacji, uznanie dla Joe Gomeza i wyzwanie, jakie będzie stanowić Burnley Vincenta Kompany'ego…
Na temat jego ogólnej sprawności i tego, jak się czuje po powrocie...
- Czuję się dobrze. To była długa przerwa - najdłuższa w moim życiu. Z pewnością była również wymagająca na różne sposoby. Oczywiście, gdy jesteś tak długo poza grą starasz się myśleć o tym z tygodnia na tydzień i nie wybiegasz zbyt daleko w przyszłość, ale kiedy jesteś tak blisko mety, po prostu nie możesz się doczekać powrotu na boisko. Mecz z Norwich odbył się prawdopodobnie nieco wcześniej niż planowaliśmy, co zawsze cieszy i dobrze było dostać minuty. Przyjęcie, jakie otrzymałem, było czymś, co podtrzymywało mnie na duchu przez ostatnie kilka tygodni, kiedy myślałem, że już prawie wróciłem.
- Wiedziałem, że chłopaki są podekscytowani moim powrotem i miałem nadzieję, że kibice będą tacy sami, a przyjęcie na Anfield było niesamowite. W meczu z Chelsea dostałem trochę więcej minut i oczywiście mecz z Arsenalem był trudny z różnych powodów. Po tak długiej nieobecności potrzeba trochę czasu, aby złapać rytm, ale czuję się tak, jakbym już to zrobił.
O tym, jak starał się nadal być obecny w szatni, gdy był kontuzjowany...
- Myślę, że jedyną rzeczą, którą prawdopodobnie uzgodniłem z samym sobą, było to, że w trudnych chwilach będę cierpiał samotnie lub cierpiał w domu, nie chciałem, aby odbiło się to na innych chłopakach. Wiem, że jestem dość dużą osobowością w szatni i nie chciałem, aby chłopcy czuli się inaczej. Nadal byłem z nimi zaangażowany, nadal czasami się z nich nabijałem, ale też nadal wspierałem ich tak bardzo, jak tylko mogłem. Rozmawiałem z nimi, gdy grali dobrze, zwłaszcza z młodymi chłopakami.
- Zdarzały się jednak trudne momenty, w których byłem sam na boisku treningowym. Po prostu poświęciłem ten czas dla siebie. Przed chłopakami i przed całym sztabem starałem się zawsze zachować ten sam front i starałem się nie zmieniać tak bardzo. Myślę, że to był dla mnie najlepszy sposób, aby pozostać z nimi zaangażowanym. Potem zacząłem się trochę niecierpliwić, próbując wrócić na boisko. Cieszę się, że wróciłem do chłopaków i mam nadzieję, że będę mógł pomóc im jak najlepiej przez resztę sezonu.
O tym, jak bardzo docenił przyjęcie, które zgotowali mu kibice…
- Piłka nożna jest taka, jaka jest; kiedy doznasz kontuzji, jesteś jakby poza zasięgiem wzroku, poza umysłem, tak naprawdę nie mówi się o tobie. Piłka nożna rozwija się tak szybko i muszą znaleźć innych graczy oraz inne czynniki wsparcia podczas dochodzenia do pełnej sprawności. Kiedy wracasz, to trochę dziwne, nie wiesz, jak to będzie; oczywiście atmosfera, kiedy wszedłem na boisko, przypomniała mi, jak wielką częścią tego klubu jestem i to było miłe uczucie. Zszedłem z boiska, czując się jakbym wrócił i to było miłe.
- To było to, co trzymało mnie przy życiu: Chciałem wrócić do gry w piłkę nożną, nie czułem się dobrze, mając wolne, będąc kontuzjowanym i będąc na siłowni zamiast na murawie. Jednak starałem się jak najlepiej wykorzystać moją rehabilitację, starałem się też cieszyć robieniem różnych rzeczy, ale wtedy zawsze wraca ten bakcyl rywalizacji z chłopakami.
Na temat wszechstronności Gomeza i jego formy w tym sezonie...
- Wszyscy widzą jakość Joey'a i elastyczność pozycji, na których może grać. Może grać wszędzie na całej linii obrony. Pamiętam, że zanim doznałem kontuzji i myślę, że może [przeciwko] Wolves musiał grać na prawej obronie, gdzie był świetny. Potem przychodzi na lewą obronę i radzi sobie bardzo dobrze. Radzi sobie dobrze na każdej pozycji, na której grał w tym sezonie.
- Jego jakość jest widoczna dla każdego i myślę, że jest doceniany tak, jak na to zasługuje. Joey jest fantastyczny odkąd przyszedłem do klubu. Przechodził trudne chwile, jeśli chodzi o kontuzje, ale w tym sezonie był fenomenalny. Utrzymał formę i złapał rytm, co jest bardzo ważne. Oby tak dalej, bo to oczywiście jeden z najmilszych chłopaków, chyba najmilszy w całym zespole. Wszyscy cieszą się, że tak dobrze sobie radzi.
O Gomezie zbliżającym się do swojego pierwszego gola w karierze...
- Tak, jest coraz bliżej. Próbowaliśmy mu powiedzieć, że nie sądzimy, by jego pierwszy gol był 40 - metrowym uderzeniem..... Nie sądzę, myślę, że będzie to niechlujny strzał przy tylnym słupku, który spadnie z jego kolana, goleni i palca w tym samym czasie. Więc może musi przestać strzelać trochę za dużo! Myślę, że wszyscy próbują mu to wmówić. Ale to nadejdzie. Gole cię nie definiują, ale na pewno byłoby miło świętować bramkę Joe Gomeza.
Na temat Burnley i tego, czego spodziewa się po sobotnim starciu na Anfield…
- Wiem, jak trudno jest przejść z Championship do Premier League. Robiłem to już wcześniej i byliśmy dość dominującą drużyną w Championship, kiedy byłem w Hull, a potem przychodzisz do Premier League i nagle grasz przeciwko zupełnie innej klasie przeciwnika. Wiem, że kiedy chcesz się utrzymać to walczysz o absolutnie wszystko i dokładnie to zrobią w sobotę, a my musimy być na to gotowi. Walczą o życie i chcą pozostać w lidze.
Komentarze (0)