Nowy Liverpool – projekt 2.0 czy całkowity reset?
Kibice Liverpoolu ostatnie miesiące spędzili na istnej karuzeli emocjonalnej. Wrzucani są na nią raz za razem, bez chwili przerwy. A wiadomo, jak to jest z karuzelami – nawet największemu twardzielowi w końcu zrobi się niedobrze.
Problemy ze znalezieniem nowego dyrektora sportowego. Transferowe trzęsienie ziemi. Próby zakupu defensywnego pomocnika. Plaga kontuzji. Puchar Azji. Puchar Narodów Afryki. Kończące się kontrakty kluczowych zawodników. Odejście trenera po sezonie.
Wydawać by się mogło, że to nic nadzwyczajnego. Ot kwestie, z którymi powszechnie mierzą się również inne drużyny, nie tylko z Premier League, ale wszystkich czołowych lig w Europie.
Jednak nie w przypadku tego klubu. Sympatycy The Reds zdążyli już przywyknąć do pewnej stabilności, spokoju i, a co mi tam: swojego rodzaju rodzinności, jakie panowały od momentu pojawienia się Jürgena Kloppa w czerwonej części Merseyside.
Naturalnie więc wizja odejścia Niemca kojarzy się z istnym końcem świata. Czymś, co niby było wiadome i oczywiste, że w końcu nastąpi, jednak nikt nie miał zamiaru myśleć o tym więcej niż trzeba.
Jürgen odchodzi wraz z końcem bieżącej kampanii. Czy jego miejsce zajmie Xabi Alonso – tego nie wiemy i pewnie chwilowo to się nie zmieni.
Powiedzmy sobie też szczerze, że zastępstwo 1:1 możliwe na pewno nie jest. W końcu każdy jest inny i to niekoniecznie z punktu widzenia warsztatu trenerskiego. Ale też niekoniecznie musi to być coś złego!
Ale skoro przyjdzie nowy trener, to czy podstawne są obawy o powrót do przeciętności i marazmu, niestety charakterystycznych dla Liverpoolu w latach nie tak znowu odległych a słusznie minionych?
Pewnie, osoba trenera jest w tej układance bardzo ważna, lecz nie tylko ona. W końcu mamy jeszcze piłkarzy, a to od ich postawy finalnie zależy tak wiele…
Kluczowi zawodnicy – kto zostanie?
Trent Alexander-Arnold, Virgil van Dijk, Mohamed Salah.
Jak powszechnie wiadomo, zawodnicy ci wraz z odejściem Kloppa wejdą w ostatni rok swoich kontraktów. Pojawiają się więc spekulacje, czy będą oni chcieli niejako od nowa budować ten zespół, dalej nosząc na swoich barkach miano liderów.
Pytania te nie są bezpodstawne.
O Salahu już kolejny rok mawia się w kontekście przenosin do Arabii Saudyjskiej.
Z ust Virgila padło kilka nieroztropnych słów na temat przyszłości (kapitan oczywiście je sprostował, ale cóż z tego?).
Z kolei do Trenta bez wątpienia wpłyną oferty z najlepszych klubów. Madryt? Barcelona? City? Miejsce w składzie znalazłby wszędzie.
Każdy z tych piłkarzy jest wybitny. Trudno wyobrazić sobie bez nich tę drużynę i odnoszone wcześniej sukcesy. Jednak odpowiedzmy sobie na pytanie, czy Liverpool rzeczywiście sparaliżowałoby odejście któregoś z nich.
Oczywiście klub nie może sobie pozwolić na stratę całej trójki jednocześnie. To najgorszy scenariusz i z tym chyba nikt polemizował nie będzie.
Osobiście uważam, że priorytetem jest podpisanie nowego kontraktu z Trentem. To wokół niego powinien być budowany Liverpool 3.0 (bo umówmy się, projekt 2.0 upadł w momencie ogłoszenia decyzji Kloppa).
Nie ma sensu rozwodzić się nad talentem Arnolda. Jego umiejętności są niepodważalne, a inteligencja boiskowa i zaangażowanie na światowym poziomie. Kropka. Co więcej, jest on w idealnym piłkarskim wieku: w 2024 roku skończy dopiero 26 lat, czyli swój najlepszy okres (teoretycznie) ma jeszcze przed sobą! Aż trudno w to uwierzyć…
A reszta z tej trójki?
Żeby nie było – uwielbiam Mo i Virgila, jednak obaj powoli już schodzą ze swojej „góry”. Widać to zwłaszcza po Van Dijku, który zaledwie chwilami zbliża się do poziomu, jaki prezentował przed fatalną kontuzją. Niegdyś najlepszemu obrońcy na świecie zdarzają się momenty braku skupienia – nie doskakuje do przeciwników albo robi to zbyt wolno, podejmuje niezrozumiałe i nadto ryzykowne decyzje.
Na wysokim poziomie jeszcze pogra, ale zastępca powinien już się pojawiać na horyzoncie.
Z Salahem jest nieco inna historia. Bo mimo że potrafi irytować niedokładnością, mimo że lubi znikać na całe mecze, finalnie i tak wykręca liczby nieosiągalne dla innych. Czy będzie tak zawsze? Czy utrzyma formę na następny sezon lub dwa, kiedy skończy już 33. rok życia?
Może tak, może nie. Pamiętajmy, że na stole zaraz pojawi się oferta 200 milionów funtów za Egipcjanina – a o zbliżonych kwotach mówi się coraz głośniej.
Rozważyłbym to, choć z ciężkim sercem.
Między innymi dlatego, że właściciele klubu prawie na pewno nie zmienią swojego podejścia do polityki transferowej. Wątpliwe, że nagle sięgną do portmonetki i wyłuskają kilka dodatkowych zaskórniaków na kupno klasowych piłkarzy. A takie 200 milionów za zawodnika 30+ byłoby jak znalazł.
Inna kwestia, czy udałoby się ten budżet odpowiednio spożytkować. Nikt nie chce powtórki z Lambertem, Balotellim czy Benteke.
Jaki będzie finał?
Kto więc powinien zostać?
Na pewno Arnold, pewnie Virgil i raczej nie Mo, ale na szczęście nie ja podejmuję tego typu decyzje.
Jeśli jednak miałbym strzelać, tak bym to widział.
Wydaje się, że wspaniały czas Mohameda Salaha na Anfield powoli dobiega końca. Może nawet byłoby to niezłym zwieńczeniem kariery, żeby odeszli razem z Kloppem, jednocześnie. Odrobina romantyzmu w zepsutym piłkarskim świecie byłaby miłą odmianą.
Jest też szansa, że rozmijam się z prawdą! Kto wie! Lecz wydaje mi się, że warto powoli przygotowywać się na to, co nieuniknione.
Idealny scenariusz: niech ci, którzy odchodzą, pożegnają nas, kibiców, fantastycznymi zwycięstwami i trofeami. Wbrew kontuzjom, wbrew zamieszaniu wewnątrz klubu, wbrew wszystkim innym przeciwnościom losu.
Jeśli ma to być ostatni taniec, niech wstrząśnie angielską ziemią.
Maciej Szmajdziński
Komentarze (11)
Uwielbiam jak ktoś na ślepo wpie#dala słowo "Barcelona" w kontekście najlepszych klubów. To może jeszcze United i Milan? Wszak te kluby też miały wielką historię i są gigantami światowymi...
Po 1. Barcelony, czyli pół-bankruta nie stać na oplacenie kogoś takiego jak Trent,
Po 2. Barcelona stoi na poziomie sportowym między Benfiką Lizbona a Borussią Dortmund
Po 3. Stawianie Barcelony w obecnym i długofalowym stanie do City czy Realu to jest obraza dla tych dwóch pozostałych klubów.
Podsumowanie: nic nie przemawia za tym by Trent w ogóle myślał nad przejsciem do tworu katalońskiego, prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niewiele większe niż przejście do Legii Warszawa.
Dziekuję za uwagę.
Virgil przedluzamy o 2 lata+niewielka podwyzka-check
Mo przedluzamy o 1 kampanie+poprawic lekko bonusy-check
:) :) :)
Czy FSG faktycznie przeznaczy te środki na piłkarzy, czy zacznie się męcenie o „późno otwartej trybunie” albo „spłacie przebudowy środka pola”?
Najważniejsze jednak jest to, że doświadczenia nie kupisz. Spójrzmy na Chelsea - mają mase talentów, ale brakuje im paru Thiago Silv więcej. VVD jest bardzo dobrym obrońcą, tworzy jedną z najlepszych defensyw ligi. Salah to gwarancja bramek i asyst. Nawet za 300 milionów nie dostaniemy na rynku zawodnika, który go zastąpi. W momencie, w którym sprzedajemy zawodnika za 200 milionów nasza pozycja negocjacyjna staje się skomplikowana - patrz transfer Neymara a potem jak wcisneliśmy Cou Barçie za 142 miliony.
Wszyscy trzej mają zostać - Trent zwyczajnie negocjuje kontrakt, który odzwierciedli jego pozycje w drużynie. To nasz chłopak, nigdzie nie pójdzie.