Mac Allister głodny kolejnych trofeów
Alexis Mac Allister nigdy nie męczy się rutyną. Niezależnie od tego, czy trenuje, przygotowuje się do meczu, czy jest w trakcie rekonwalescencji, każdego dnia dba o to, by rzucić okiem na lśniącą nagrodę, którą zdobył w swojej karierze.
W pewnym momencie w przyszłości pomocnik Liverpoolu planuje mieć w swoim domu kapliczkę poświęconą swoim osiągnięciom, a kiedy o tym myśli, 25-latek przewiduje, że będzie ona zawierała pamiątkę z niedzielnego finału Carabao Cup z Chelsea, obok repliki trofeum Pucharu Świata, które podniósł z Argentyną w grudniu 2022 roku.
Jest też złoty medal, który zawisł na jego szyi podczas tej doniosłej okazji, gdy Lionel Messi pokonał Kyliana Mbappé na katarskim stadionie Lusail.
- Patrzę na niego każdego dnia - powiedział o medalu, który natychmiast podnosi go na inny poziom niż wielu jego rówieśników.
- To właśnie oznacza dla mnie i dla kraju. To największe rozgrywki w historii dla piłkarza, więc jestem z tego naprawdę dumny. Mam nadzieję, że medal Carabao Cup również będzie czymś, na co będę patrzył.
- Pewnego dnia chcę stworzyć w domu małe muzeum, pokój, w którym będzie wszystko. Na razie wszystkie są w bezpiecznym miejscu, a moim planem jest mieć miejsce, w którym zawsze będę mógł je zobaczyć.
To, że głód sukcesu Mac Allistera został podsycony, a nie zaspokojony, przez to, co osiągnęła Argentyna, daje wgląd w zawodnika, który będzie integralną częścią nadziei Liverpoolu na zwycięstwo na Wembley, pomimo kontuzji.
Jest pomocnikiem z największą liczbą udanych podań na mecz w klubie, największą liczbą ataków, największą liczbą bramek i asyst, największą liczbą przechwytów i najmniejszą liczbą strat w posiadaniu piłki. Niezależnie od tego, czy gra jako nr 6, czy ostatnio jako nr 8, wydaje się, że nie ma to znaczenia, a jego gotowość do wzięcia odpowiedzialności była oczywista, gdy wypracował pierwsze dwa gole Liverpoolu w zwycięskim meczu z Luton Town w środę.
W ośrodku treningowym AXA mówią o Mac Allisterze jako o kimś, kto wyznacza standardy na boisku i poza nim, zawsze ma uśmiech na twarzy i który szybko wczuł się w to, co to znaczy być zawodnikiem Liverpoolu od czasu przeprowadzki za 35 milionów funtów z Brighton & Hove Albion zeszłego lata.
- To szalone, ponieważ od pierwszego dnia tutaj naprawdę poczułem więź, której nie czułem w żadnym innym klubie - powiedział.
- W innych klubach bardziej chodziło o czas potrzebny na zaaklimatyzowanie się. Tutaj, od pierwszego dnia, ludzie pomogli mi bardzo dobrze się zaaklimatyzować.
- Naprawdę czuję więź z fanami i klubem i bardzo mi się tu podoba. To jeden z największych klubów na świecie. Najbardziej ekscytujące jest to, że chcemy wygrywać trofea.
- Mistrzostwa Świata pomogły mi uświadomić sobie, że naprawdę chcę wygrać więcej trofeów. Daje ci to oczywiście dużo pewności siebie i zdecydowanie pomaga, gdy masz doświadczenie. Ale to nie jest najważniejsze.
- Można zobaczyć zawodników, którzy grali w finale po raz pierwszy i radzą sobie bardzo dobrze, tak jak było to w moim przypadku na Mistrzostwach Świata, więc musimy się tym cieszyć.
- To będzie mój pierwszy finał z Liverpoolem i pierwsza okazja do wygrania czegoś, więc będzie to coś wyjątkowego dla mnie i drużyny. Niedziela jest okazją do rozpoczęcia sezonu w dobry sposób. Mam nadzieję, że spędzę tu wiele lat.
Minął niecały miesiąc, odkąd drużyna Jürgena Kloppa pokonała Chelsea 4:1 na Anfield, a Mac Allister zaimponował swojemu koledze z reprezentacji Argentyny Enzo Fernándezowi i byłemu koledze z Brighton Moisésowi Caicedo, który zrezygnował z możliwości dołączenia do niego w Liverpoolu w ramach umowy wartej 115 milionów funtów.
- Może trochę mnie zranił tym, co wydarzyło się latem - powiedział z uśmiechem Mac Allister.
- Ale wszystko jest w porządku. To osobista decyzja. Jest niesamowitym graczem i naprawdę dobrym facetem i życzę mu powodzenia - ale nie w niedzielę.
W obu klubach istnieje poczucie, że sukces może stanowić trampolinę. Mac Allister ma również do podtrzymania rodzinne nazwisko. Jego bracia, Kevin i Francis, grają odpowiednio w Union Saint-Gilloise w Belgii i Rosario Central w Argentynie, podczas gdy ich ojciec, Carlos, były reprezentant Argentyny, jest stałym doradcą, choć nie będzie obecny na meczu.
- Zawsze ogląda mecze i zawsze coś komentuje - powiedział Mac Allister.
- Nie zawsze pozytywnie. Ale to bardzo pomaga mi i moim braciom, ponieważ lubię, gdy ktoś jest tak szczery jak on. To zdecydowanie mi pomaga.
- Tym razem to dla mojej mamy, Silviny. Będzie na meczu i mam nadzieję, że będzie to dla niej wyjątkowy dzień.
Komentarze (3)