Nowa linia ataku Liverpoolu
Trójka napastników, jaką Jürgen Klopp najprawdopodobniej desygnuje na pierwszy w sezonie finał dużego pucharu nie jest jego wymarzoną.
Z racji, iż dostępność Mohameda Salaha i Darwina Nuneza nadal stoi pod znakiem zapytania, a Diogo Jota jest wykluczony z gry na „miesiące” z powodu kontuzji kolana, Liverpool w w niedzielnym finale Carabao Cup na Wembley przeciwko Chelsea, najprawdopodobniej skorzysta z linii ataku złożonej z Diaza, Gakpo i Elliotta.
Zwycięstwo 4:1 nad Luton Town - pierwszy raz, kiedy to trio wystąpiło razem w ataku - dało przedsmak tego, jak to może wyglądać, chociaż był to wieczór, który przyniósł tyle samo pytań, co odpowiedzi.
Przez pierwsze 45 minut atak Liverpoolu spieszył się z podejmowaniem decyzji, często oddawał piłkę i był nieskuteczny. W drugiej połowie było zupełnie na odwrót. Cała trójka znalazła się na liście strzelców i przyczyniła się do nieustannych fal ataków, których Luton nie było w stanie powstrzymać.
- Ci chłopcy musieli znaleźć wspólne połączenie - powiedział zastępca menedżera Liverpoolu, Pep Lijnders.
- To co innego, jeśli wystawiasz Mo (Salaha), Darwina (Nuneza) i Lucho (Diaza), a co innego gdy grają Lucho (Diaz), Cody (Gakpo) i Harvey (Elliott).
- Nie mówię, że (różnica polega na) jakości, ale piłka nożna to sport zespołowy i liczy się to, jak ze sobą współpracują, a to wymaga czasu. Możesz to robić na boisku treningowym (i podczas) spotkań, ale najważniejszą rzeczą jest współdziałanie, kiedy sytuacja w meczu robi się skomplikowana. Najbardziej wyjątkową rzeczą tego wieczoru było to, jak dorastali (w grze).
Pierwsze 10 minut meczu przeciwko Luton pokazało, że nie było powodów do zmartwień.
Luton próbowało krycia indywidualnego więc próbując zmylić gości i wyciągnąć graczy z ich stref, aby stworzyć więcej miejsca, Gakpo, Diaz i Elliott wielokrotnie zmieniali się pozycjami.
Diaz dwukrotnie miał okazję dać Liverpoolowi prowadzenie, a obie te sytuacje miały miejsce po prostopadłych podaniach.
Przy pierwszej okazji Gakpo zszedł głęboko do środka pola, a Elliott ustawił się przy linii bocznej po prawej stronie, tworząc wolną przestrzeń za obroną Luton. Bramkarz Liverpoolu Caoimhin Kelleher zagrał długą piłkę, a Diaz wybiegł za linię obrony The Hatters...
…ale napastnik zawahał się przed bramką i stracił piłkę.
Minutę później tym razem zarówno Gakpo, jak i Elliott zeszli do środka pola, tworząc możliwość pojedynku Diazowi jeden na jednego z obrońcą.
Kolumbijczyk podał piłkę Elliottowi, a ten mając przed sobą dwóch kolegów z drużyny, oddał piłkę Diazowi.
Jednakże napastnik strzelił obok bramki.
Elastyczność tej trójki była widoczna przez całą pierwszą połowę...
…ale skuteczność Liverpoolu znacząco osłabła.
Kiedy trio próbowało bezpośrednio połączyć siły, było to znacznie mniej skuteczne. Przy pierwszej sytuacji, Elliott źle przyjął piłkę po podaniu Gakpo.
Następnie Diaz próbował zaliczyć asystę przy bramce jednego ze swoich kolegów z drużyny, ale Gakpo stracił zbyt dużo czasu na przygotowaniu piłki do strzału.
Elliott wziął na siebie ciężar frustracji fanów, ale w miarę upływu pierwszej połowy meczu coraz częściej marnotrawił dobre sytuacje. Wszystko wyglądałoby jednak zupełnie inaczej, gdyby Diaz wykończył akcję z początku spotkania, która została wypracowana przez Elliotta.
Jedną z najlepszych cech młodego Anglika jest znajdowanie przestrzeni, w której można przyjąć piłkę i podprowadzić ją w stronę pola karnego rywali. I choć miał takie zagrania przeciwko Luton, to nie potrafił on odpowiednio posłać kluczowego poadnia.
Przy pierwszej sytuacji podał piłkę za lekko, próbując zagrać za linię obrony do Diaza...
… a następnie podał za mocno do tego samego kolegi z drużyny.
Obaj zawodnicy łącznie oddali dziewięć strzałów, ale tylko dwa były celne, a najwięcej strzałów - sześć - oddał Diaz. Kolumbijczyk był najbardziej nieobliczalnym napastnikiem w drużynie Kloppa, ale nie stworzył żadnej szansy swoim kolegom z drużyny, podczas gdy Gakpo stworzył jedną, a Elliott cztery.
W przerwie Klopp powiedział swoim zawodnikom, aby usunęli pierwszą połowę z głowy i zaczęli od nowa.
- Śpieszyliśmy się - powiedział.
- Nie w fazie przygotowań akcji, ponieważ wciąż znajdowaliśmy tam odpowiednie przestrzenie, ale w ostatniej tercji boiska. Było mnóstwo sytuacji zakończonych strzałami, które nie wyglądały najlepiej.
Druga połowa była znacznie lepsza: 14 strzałów, siedem celnych, cztery gole i znacznie bardziej spójna gra w ataku.
Kluczowym powodem była mniejsza rotacja pomiędzy trójką napastników, którzy bardziej konsekwentnie utrzymywali swoje pozycje. Liverpool w dalszym ciągu radził sobie z kryciem indywidualnym Luton za pomocą bezpośrednich piłek, ale utrzymanie swoich pozycji przez napastników zapewniło lepszą strukturę w ich grze w ataku.
Pomoc nadeszła również z innych części boiska, szczególnie ze strony prawego obrońcy Conora Bradleya, który w drugiej połowie był bardziej zaangażowany w grze do przodu.
W kolejnej sytuacji trzej napastnicy - wszyscy będący na swoich nominalnych pozycjach - stwarzają dobrą okazję do oddania strzału. Diaz biegł do przodu, Gakpo stworzył przestrzeń w środku, a Elliott miał przestrzeń do oddania strzału z dystansu.
Jednak przy tej okazji niefortunnie oddał strzał obok bramki.
W innym przykładzie Elliott został wypuszczony po prawej stronie, Diaz był ustawiony szeroko, a Gakpo dobiegł wzdłuż linii niemal do słupka bramki strzeżonej przez Luton.
W przeciwieństwie do pierwszej połowy, podanie Elliotta było celne i Gakpo zmusił bramkarza Luton Thomasa Kamińskiego do interwencji.
Wpływ każdego z nich był inny. Gakpo był mniej zaangażowany w budowaniu ataków, ale odegrał rolę centralnego punktu ataku i oddał najwięcej strzałów (sześć) w drugiej połowie oraz zaliczył siedem kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika w porównaniu do zaledwie jednego w pierwszej połowie.
Elliott również miał więcej kontaktów z piłką w drugiej połowie (42), zwłaszcza na swojej ulubionej prawej stronie, niż w pierwszej (34).
Tymczasem Diaz w drugich 45 minutach miał piłkę znacznie rzadziej w porównaniu z pierwszą połową (20 do 38), chociaż w drugiej połowie miał trzy dobre okazje i jedną z nich zamienił na gola.
Atak The Reds zaczął grać lepiej i notować lepsze liczby w momencie, gdy napastnicy przestali tak często grać między sobą. W pierwszej połowie trio to wymieniło między sobą łącznie szesnaście podań, podczas gdy w drugiej odsłonie spotkania liczba ta spadła do siedmiu.
Co najważniejsze, wszyscy wpisali się na listę strzelców: kliniczna główka Gakpo, niezła akcja i piękne wykończenie Diaza po udanej kontrze, a Elliott znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie.
W meczu przeciwko Luton pojawiały się coraz większe problemy, ale można było się tego spodziewać po nowym trio napastników. Kluczem było obserwowanie postępów i jeśli to jest trójka napastników, którą Klopp będzie musiał wystawić w tę niedzielę, to przynajmniej może to zrobić, wiedząc, że drużyna wyciągnie kilka kluczowych lekcji.
Andy Jones
Komentarze (5)