FA ma proste zadanie: zatrudnić Kloppa
Gareth Southgate wyglądał na gotowego do odejścia z pracy podczas swojej konferencji prasowej po finale Euro głęboko w szarych, betonowych pomieszczeniach na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. Nie był gotowy do dalszej pracy, gotowy do przeanalizowania danych i zaplanowania meczu Ligi Narodów z Irlandią we wrześniu, ale był gotowy do odejścia z pracy.
Southgate powiedział, że „da sobie kilka dni” na ustalenie, co dalej robić. To samo w sobie jest bardzo w jego stylu. Bez wątpienia te dni zostały spędzone na robieniu czegoś regenerującego, na przykład spacerowaniu szlakiem jurajskim, nauce mandaryńskiego, nagrywaniu inspirującego wykładu Ted Talk zatytułowanego Dare To Dare lub Manage To Fail.
W wymowny sposób użyto czasu przeszłego. Southgate nazywał reprezentację „Anglią”, a nie „nami”. To nie był oszołomiony Roy Hodgson w Nicei, pojawiający się na chwiejnym obrazie kamery, wyglądający jak wampir wracający z całonocnego kasyna. Southgate sprawiał wrażenie nieco bardziej wyczerpanego na tym turnieju niż zwykle, przybierając podczas większości swoich publicznych interakcji minę rozczarowanej antylopy proszonej o wyjaśnienie rachunku różniczkowego grupie wściekłych maluchów, ale w Berlinie wyglądał mniej więcej spokojnie, pomimo bólu.
Możemy nakrzyczeć na trenera za oczywisty błąd polegający na tym, że nie był tak dobry, jak byśmy chcieli, że nie wyrażał kultury piłkarskiej tak głęboko wielowarstwowej i taktycznie spójnej, jak ta, z której może czerpać Hiszpania. Francja, Włochy, Argentyna i Hiszpania zdobywały trofea w czasach Southgate, a każda z tych reprezentacji była napędzana przez geniusza wszechczasów, ciągłą linię produkcyjną talentów i szablon stylu epoki. Włochy są tym krajem, który dokonał tego w inny sposób. Anglia mogła wygrać tamten mecz przed rzutami karnymi. Jednak z czasem szum ucichnie, a historię opowiedzą liczby: dwa finały i półfinał dla narodu, który w swojej historii miał wcześniej jeden finał i dwa półfinały. Trzeba zadziwiającego stopnia dysonansu poznawczego, spojrzenia na świat całkowicie sprzecznego z niewygodnymi faktami, żeby twierdzić, że nie jest to nic dobrego.
Jednak wszystko ma swój kres. Entropia jest procesem naturalnym. Osiem lat i cztery turnieje to cykl życia. Słyszeliśmy, że graczom podoba się otoczenie i chcą więcej. Ale może to, co myślą gracze, nie jest najważniejsze. Może potrzebują czegoś nowego. Może wszyscy tak robimy. Mam wrażenie, że to epoka Anglii, która już się skończyła. Więc, co dalej?
Euro 2024 potwierdziło dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, drużyna Anglii jest ważna dla ludzi. Zainteresowanie tymi turniejami jest ogromne. Międzynarodowy futbol ma swoje problemy, zwłaszcza, że jest nadwyrężony przez klubową chciwość-rodeo, ale w Anglii jest to nadal żywotne, instynktowne i dochodowe; nieugaszona tęsknota, która będzie nadal rosła.
Po drugie, menedżer jest istotną postacią nawet teraz. To nie jest logiczne. Międzynarodowy futbol jest w istocie sprawdzianem systemów i kultur, a nie osobowości, ale nadal tak to działa w tej ceremonialnej psychodramie. Sam Southgate był żywo obecny w ikonografii życia codziennego, co dziwne jak na postać zasadniczo prywatną, unoszącą się w swojej bańce, wystawioną na całe to światło i głód i oczywiście mająca służyć jako piñata publicznego gniewu w przypadku porażki.
Mając to na uwadze, oto sugestia. Zakładając, że Southgate teraz odejdzie, Angielski Związek Piłki Nożnej powinien dołożyć wszelkich starań, aby zatrudnić Jürgena Kloppa. Klopp może tego nie chcieć. Z pewnością ma konkurencyjne plany. Być może jest za duży do tej pracy, ale byłby absolutnie idealny.
Do takiego wniosku prowadzą dwa punkty. Menedżer Anglii jest nadal najważniejszą kulturowo i ekonomicznie postacią angielskiego futbolu. Anglicy, mimo że mają obsesję na punkcie menedżerów, również nie tworzą menedżerów. W krajowej piłce nożnej nie ma nikogo, kto byłby w stanie to kontynuować. W niedzielę jedenastu elitarnych trenerów hiszpańskich klubów miało w obu składach zawodników, w tym dominującą postać taktyczną ostatnich 25 lat. Angielską piłkę nożną reprezentowało dwóch; Sean Dyche i Eddie Howe, żaden z nich nie zdobył żadnego ważnego trofeum.
Po drugie, kluczowe jest to, co dzieje się teraz. Istnieją sugestie, że FA może nie być w stanie zapewnić Kloppa przy obecnym budżecie. Dajcie spokój. Reprezentacja Anglii zarobiła na dotarciu do finału od 5 do 8 milionów euro. Wydajcie je na odpowiedniego menadżera. Zdobądźcie sponsora szytego na miarę. Niech Tesco za to zapłaci.
Klopp, podobnie jak Southgate, jest twórcą kultury i człowiekiem odpowiedzialnym za proces. Ma ciepło i charyzmę, dzięki którym dociera do zawodników. Jest jak fajniejszy, wyższy i odnoszący znacznie większe sukcesy kuzyn Southgate'a. Jest także sprawdzonym, elitarnym, nowoczesnym trenerem. Klopp należy także do Total Premier League, wychował angielskich zawodników, zrozumiał i rozwinął kulturę taktyczną. Może spodoba mu się ta praca. Nie ma potrzeby mieszkać cały czas na wsi. Niech nosi czapkę z daszkiem. Sprawcie, żeby to zadziałało.
W zamian Anglia ma ustabilizowaną kulturę i dobrych młodych zawodników. Potrzebują ciepła, zabawy i energii, a także takiego stopnia spójności i kontroli w grze, który okazał się poza zasięgiem Southgate'a. Pod wieloma względami Klopp jest niemal za dobry. Czy możesz zatrudnić gwiazdę rocka, Ojca Bożego Narodzenia, na stanowisko, które zasadniczo polega na ogólnokrajowym nauczycielu wychowania fizycznego?
Jest jeszcze coś innego. Gdyby tak się stało, a nie ma faktycznych dowodów na to, że tak się stanie, to przynajmniej byśmy o tym wiedzieli. Jeśli ta grupa zawodników i ta zakorzeniona kultura, wspierana przez jednego z największych trenerów swojej epoki, nie może zbliżyć się do zwycięstwa, prawdopodobnie nadszedł czas, aby zadać sobie pytanie, czy ostatecznie problemem możemy być tylko my. To chyba najważniejsza rzecz, jaką warto powiedzieć o (prawdopodobnym) końcu Southgate. Jest wiele rzeczy, których można się nauczyć z kolejnego przegranego finału.
Pierwszą z nich jest sposób traktowania menedżera reprezentacji Anglii. Szczerze mówiąc, środowisko, które Southgate'a krytykowało, było niezwykłe pod względem wrogości, nieustępliwości i braku rozsądku. Sposób, w jaki ludzie mówią o miłym, przyzwoitym, całkowicie zaangażowanym mężczyźnie, jest nie tylko niedopuszczalnie toksyczny, ale także głęboko przygnębiający. Od byłych profesjonalistów szukających kliknięć po każdą bełkotliwą głowę mającą dostęp do palców i smartfona - pojawiła się fala braku szacunku, ignorancji i złośliwości. Angielska piłka nożna i Anglicy powinni z tego powodu odczuwać głęboki żal.
Pod wieloma względami osiągnięcia Southgate w zespole są jeszcze większe, biorąc pod uwagę, że grano w tak głośnych czasach. Sir Alf Ramsey zamknął główną bramę i odłożył słuchawkę po tym, jak Anglia zdobyła Puchar Świata w 1966 roku. Southgate musi radzić sobie z umysłem roju, ciągłym cyfrowym krzykiem, wyciem i zawodzeniem. Wyobraź sobie, że próbujesz funkcjonować z jakąkolwiek przejrzystością w tym okresie.
I to jest oczywiście jeszcze jeden powód, dla którego Anglia przegrywa. Nie jest to główny powód, ale kolejny ciężar do dźwigania. Warto pamiętać, jak mroczne, ponure i jadowite były niektóre fragmenty ostatniego finału Mistrzostw Europy na Wembley. Naród spędził poprzednie półtora roku, pocąc się w swojej jaskini, marząc o ucieczce. Wyrażało się to w radości i wyzwoleniu, a na koniec wściekłości, napadach złości i rasistowskich obelgach. Wygląda na to, że niektórzy gracze nadal nie doszli do pełnej formy po tym doświadczeniu.
Znęcanie się, kwestionowanie kompetencji i charakteru jest echem tej samej nieartykułowanej wściekłości. I oczywiście Anglia jest bliższa porażki za każdym razem, gdy tak się dzieje, a ciemna chmura tym razem się pogłębia dzięki zachętom do hejtu ze strony ekspertów, celebrytów i podcasterów o niezwykłym zasięgu i profilu.
Przyjmuje się, że „media” zwyczajowo destabilizowały angielskie drużyny, ale „media” się zmieniły. Tym razem jedynymi ludźmi w kraju, którzy rzeczywiście lubią i szanują Southgate, są reporterzy. Natomiast handlarze wściekłością, sprawcy przemocy i nagabywacze stali się codziennymi ludźmi w mediach społecznościowych.
Media to Nigel250734, którego awatar przedstawia mimowolnie żyjącego w celibacie lwa. W mediach pojawił się także niezwykle przebojowy podcast Gary’ego Linekera. Kto wie, może Lineker ma tu nawet pewną zasługę, łącząc jednym niepotrzebnie sensacyjnym komentarzem zawodników, menedżera i prasę w co najmniej jednej wspólnej sprawie, czyli przyczynie tego, że nie bardzo lubi Gary'ego Linekera. Może to wszystko było sekretnym, mistrzowskim posunięciem i faktycznie zasługuje na uznanie za to, że Anglia dostała się do kolejnego finału.
To środowisko stanowiło problem dla zespołu, co jeden z członków Southgate uważał, że udało mu się złagodzić go poprzez wspieranie cieplejszych relacji z tradycyjnymi mediami. Jedno jest pewne: kogokolwiek FA zatrudni jako następnego, mam nadzieję, że zostanie lepiej traktowany.
Druga lekcja jest prostsza i dotyczy wyłącznie piłki nożnej. Hiszpania pozostaje wzorem. Hiszpania zdobyła w tym stuleciu cztery trofea, zdominowała kulturę trenerską, produkując zawodników, którzy potrafią widzieć i interpretować grę na własnych zasadach.
Z tego samego powodu, niezależnie od błędów, jakie popełnił Southgate, jest on w istocie ucieleśnieniem kultury, która go stworzyła. Czego się tutaj spodziewamy? Johana Cruyffa? Marcelo Bielsa? Nie ma szkoły angielskiego futbolu, nie ma angielskiego sposobu. Taktykę i styl należy zawsze wyłuskać z powietrza, narzucić i wyuczyć się na pamięć.
I choć Anglia ma kilku bardzo dobrych zawodników, może to wprowadzać w błąd. Angielscy gracze wygrywają w Europie, ale robią to z Rodrim, Luką Modriciem i Erlingiem Haalandem u boku, a pod okiem Pepa Guardioli i Carlo Ancelottiego.
Idąc nieco głębiej, prawdopodobnie warto pomyśleć o kulturze, którą reprezentacja Anglii musi odzwierciedlać. W sercu futbolu istnieje podstawowa sprzeczność. Co to właściwie za dom? Co by to naprawdę oznaczało, gdyby Anglia wygrała ten turniej? Jaką metodę ma tu podziwiać i kopiować reszta świata? Nie ma tu własnej, spójnej szkoły coachingu. Są tylko zaniedbane korzenie. Być może prawdziwym powodem, dla którego futbol nie może wrócić do domu, jest to, że nie zbudowano odpowiedniego domu.
Sukces akademii i praca Southgate rzuciły wyzwanie ponad ten problem od 2016 roku. Jednak Premier League to w zasadzie element inscenizacji, globalny pokaz świateł. Importuje hurtowo talenty i metody z innych kultur. Dzieciaki z akademii, stanowiące większość obecnej tutaj angielskiej drużyny, są usuwane z systemu oddolnego i szkolone w elitarnych obiektach. Zdobycie trofeum przez Anglię byłoby hołdem złożonym wyjątkowemu prywatnemu przedsięwzięciu; ale nie jakimś triumfem narodowej kultury sportowej. I tak, działanie w roli kulturowej sroki, pożyczanie, syntezowanie i zlecanie na zewnątrz jest również głęboko angielskie. Zatrudnienie Kloppa byłoby bardzo ekscytującym przykładem.
Na razie być może nadszedł czas, aby zaakceptować fakt, że drużyny zawsze w końcu umierają i że Anglia dotarła tutaj do finału, choć czasami przypomina grupę zawodników z rezerw. Southgate zasługuje na wdzięczność i serdeczne pożegnanie. Zarządzanie Anglią to ekscytująca, wyczerpująca i uzależniająca egzystencja publiczna. Wiedza o tym, jak odpuścić, to także umiejętność.
Barney Roney
Komentarze (4)
Oba finaly,moim zdaniem,zostaly przegrane przez kunktatorstwo Garetha i dlatego jego odejscie(mimo niewatpliwych sukcesow patrzac na historie reprezentacjin Anglii) to dobra sprawa.
Osobiscie tez juz proponowalem Jürgena na to stanowisko choc musze przyznac,ze nie do konca jestem przekonany o tym,ze nasz byly coach nadaje sie na szkoleniowca reprezentacyjnego-to nie bylaby praca u podstaw,na codzien tylko raz na 3 miesiace tak srednio przez pare dni poza zgrupowaniami przed MS oraz ME.
I dlatego nie wiem czy Kloppo bylby w stanie w tak krotkim czasie wdrozyc swoje metody,zainfekowac niejako swoimi pomyslami ta druzyne lecz z checia zobaczylbym ten "eksperyment" :)