Slot po meczu z PSG
Przedstawiamy co miał do powiedzenia Arne Slota po meczu na temat rozczarowania Liverpoolu w Lidze Mistrzów przeciwko Paris Saint-Germain na Anfield.
The Reds odpadli z tegorocznego turnieju już w 1/8 finału, kiedy to PSG wygrało we wtorek wieczorem mecz rewanżowy 1:0 po dogrywce.
W związku z tym, że wynik końcowy był wyrównany po zwycięstwie drużyny Slota takim samym wynikiem w Paryżu w ubiegłym tygodniu, po podziale drużyn konieczna była seria rzutów karnych.
A to właśnie francuscy goście odnieśli zwycięstwo w rzutach karnych, wygrywając 4:1 po tym, jak bramkarz Gianluigi Donnarumma obronił strzały Darwina Nuneza i Curtisa Jonesa.
Poniżej można zobaczyć podsumowanie Slota z wieczornej konferencji prasowej po meczu.
O swoich przemyśleniach na temat gry i jej wyniku...
To był najlepszy mecz piłki nożnej, w jakim kiedykolwiek brałem udział. Nie mam takiej historii jak Liverpool jako menadżer, ale to były dwie drużyny na niesamowitym poziomie przy niesamowitej intensywności. Pierwsze 25 minut... OK, pamiętam też pierwsze 25 minut przeciwko Man City u siebie i pierwsze 25 przeciwko Realowi Madryt, ale to było niewiarygodne, co pokazaliśmy w pierwszych 25 minutach. Spojrzałem na tablicę wyników i przegrywaliśmy 1:0. Przez 90 minut nie sądzę, żebyśmy zasłużyli na przegraną w tym meczu. Przez 180 minut, może zasłużyliśmy na dogrywkę. W dogrywce myślałem, że Paris Saint-Germain było trochę lepsze od nas, a potem dochodziło do rzutów karnych i oni strzelili cztery, my jednego i przegraliśmy.
Na pytanie, czy odpadnięcie z rozgrywek będzie „szokiem” dla zawodników po tak znakomitym jak dotąd sezonie...
Oczywiście, że to szok. Może to nie jest moment, żeby im piłkarzom teraz mówić – i ja im tego nie powiedziałem – ale mogę to powiedzieć tutaj: w zeszłym sezonie nie graliśmy w Lidze Mistrzów, a dwa sezony temu Liverpool odpadł z Madrytem po przegranej 5-2 u siebie. Więc jeśli – jeśli – musicie odpaść, to odpadajcie w taki sposób, jak zrobiliśmy to z jedną z najlepszych drużyn w Europie, robiąc z tego taką walkę. Mam nadzieję i myślę, że każdy kibic na całym świecie miał nadzieję, że ten mecz będzie trwał dalej, nie zatrzyma się, bo był niesamowity. Ostatecznie wygrali, a dla nas to jest tak, tak, tak pechowe, jeśli jesteś numerem jeden w tabeli ligowej, a potem mierzysz się z Paris Saint-Germain, która jest jedną z najlepszych drużyn w Europie, ale taki jest format, w jakim jesteśmy. Musimy to zaakceptować i wrócimy silniejsi w przyszłym sezonie.
Czy będzie w stanie być zadowolony z występu Liverpoolu w Lidze Mistrzów, gdy w maju będzie podsumowywał sezon...
Czuję się zawiedziony, że odpadliśmy. Uważam, że pod koniec sezonu ma znaczenie, jak zaprezentowaliśmy się w Europie. Powiedziałem tylko, że w zeszłym sezonie nie byliśmy w Lidze Mistrzów, a w tym sezonie naprawdę pokazaliśmy się. Możemy być dumni z tego, co zrobiliśmy. Wygraliśmy siedem meczów z rzędu, a potem graliśmy rezerwowymi i przegraliśmy z PSV. Myślę, że w zeszłym tygodniu nie zagraliśmy najlepszego meczu, ale dziś zobaczyliśmy zupełnie inny Liverpool. Wychodzimy w sposób, który, moim zdaniem, zrobił wrażenie na Europie.
Teraz warto wziąć pod uwagę, czy opłaca się skończyć na pierwszym miejscu w tabeli ligowej, jeśli możesz zmierzyć się z Paris Saint-Germain w następnej rundzie. Tak to już jest. Może mówię to za wcześnie, ale może byłoby bardziej sprawiedliwie, gdyby po rundzie pomiędzy, ten, który wygra tabelę ligową, grał z drużyną, która jest najniżej po rozegraniu meczów. Ale to również dlatego, że mieliśmy pecha, grając z Paris Saint-Germain, ponieważ mogliśmy również znaleźć się po drugiej stronie drabinki. Ostatecznie, jeśli chcesz wygrać turniej, musisz pokonać drużyny takie jak nasz dzisiejszy rywal, a tego nie zrobiliśmy po niesamowitych pierwszych 90 minutach gry w piłkę nożną z naszej strony.
Czy PSG było bardziej wypoczęte od Liverpoolu w dogrywce i czy wynikało to z wymagań Premier League...
Nie sądzę, żeby ostatnia rzecz [Premier League] miała na to jakikolwiek wpływ. Myślę, że w drugiej połowie regulaminowego czasu gry wyglądaliśmy świeżo i lepiej. Moim zdaniem była tylko jedna drużyna... Czekałem, aż strzelimy gola, z wyjątkiem ostatnich trzech lub czterech minut, kiedy Khvicha Kvaratskhelia miał rzut wolny i uderzył piłkę tuż nad poprzeczką. Być może to były jedyne dwa razy, kiedy oddali strzał na bramkę w drugiej połowie; my mieliśmy uderzenie w słupek. To są różnice, o których mówimy. Myślę, że Mo Salah miał strzał wybity z linii i mieliśmy tak wiele stałych fragmentów gry. Byliśmy naprawdę blisko, ale muszę też oddać uznanie Paris Saint-Germain, ponieważ jeśli grasz na tym stadionie z tymi kibicami przeciwko tak silnej drużynie Liverpoolu i jesteś w stanie uzyskać wynik 1:0 po 90 minutach, to musisz być bardzo, bardzo, bardzo dobrą drużyną, żeby to zrobić.
Komentarze (24)
A co najlepszego piłkarza na świecie to ten dwumecz trochę go zweryfikował. Nuno mendes schował go do kieszeni.
1) PSG w dwumeczu było po prostu lepsze.
2) Przestańcie biadolić i szukać spisku, że zajmując pierwsze miejsce trafiliśmy na PSG i do gorszej drabinki. Za rok może być tak, że wszystkie mocne zespoły będą w pierwszej 8-12 zespołów i pierwsze miejsce trafi do łatwej drabinki. To jest los i my w tym roku na tej loterii przegraliśmy.
3) Błąd Slota wystawiając Nuneza do karnego z jego niepewnym mentalem.
4) Trochę lepiej mógł się zachować Slot podczas tego rewanżu.
5) PSG ma zajebiste wiatraki na skrzydłach i bokach obrony - aż miło się oglądało
6) Odbudować się i dopiąć 20 tytuł :)
Ogólnie nie mam takiego kaca po tym spotkaniu jak po Atletico czy Realu.
PSG w dwumeczu okazało się po prostu lepsze.
Ostatnie spotkania w PL wskazują na dołek w jakości gry, zaś PSG poszybowało z formą. Niekorzystnie to się ułożyło.
PSG ma naprawdę fajna pakę, po latach "gwiazdeczek" w końcu ktoś im to poukładał.
Na Enrique aktualnie zawsze patrzę przez pryzmat utraty córki, niech mu się wiedzie chociaż w piłce.
Aktualnie trzymam za nich kciuki w LM.
Takie są puchary, nie ważne osiągnięcia w fazie grupowej, zabawa zaczyna się od 1/8.
Ale jeszcze bardziej rozczarował Salah. To co powiem będzie złośliwe, ale jeśli ktoś twierdzi, że "powinien dostać, to co chce i jest wart każdych pieniędzy" to ten dwumecz, te 210 minut pokazało, że zdecydowanie NIE.
Fajnie się strzela 11 bramek z karnych w sezonie życia z jakimiś przeciętniakami typu Święci, Wolverhampton, Bournemouth, Girona, Man Utd i Spurs (tak, sportowo to przeciętniaki w tym momencie), ale po prostu nie zrobił nic w tym dwumeczu. Do tego typowo dla niego zmarnował idealną sytuację na początku meczu, a z PSG wiadomo, że nie będzie mieć kilkunastu sytuacji i mooooże wciśnie te 1-2 bramki, żeby dalej się zachwycać, że kolejny mecz z golem.
Już to jak Diaz się starał, wchodził w drybling między 2-3 zawodników i tyrał w pressingu zasługiwało kilka razy bardziej na pochwałę.
Ale ogólnie to był dobry mecz całej drużyny - brakowało zdecydowania i skuteczności w kilku sytuacjach, w kilku innych to my mieliśmy farta. Najgorsze, że nie ma awansu, 120 minut w nogach i jeszcze TAA kontuzjowany, same straty.