LIV
Liverpool
Premier League
02.04.2025
21:00
EVE
Everton
 
Osób online 1477

Liverpool FC - najbardziej dochodowy klub w Anglii


Na początku marca Liverpool pod wodzą Arne Slota znajdował się na fali wznoszącej. Jeszcze niecałe dwa tygodnie temu pierwszy sezon Slota na Anfield zapowiadał się na jeden z najlepszych w historii klubu. Premier League wydawała się formalnością. Finał Pucharu Carabao czekał tuż za rogiem, a Liga Mistrzów wydawała się w zasięgu ręki po triumfie w nowym formacie fazy ligowej.

Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W ciągu zaledwie sześciu dni marzenia Liverpoolu runęły. Z drużyny wyglądającej na niepokonaną w pierwszych sześciu miesiącach pracy holenderskiego trenera pozostał zespół, który walczy już tylko o mistrzostwo Anglii - choć musiałby nastąpić spektakularny upadek, by i ten cel wymknął się z rąk The Reds. Puchar Carabao i Liga Mistrzów przepadły.

Obydwie porażki - z Newcastle United i Paris Saint-Germain - były bolesne, ale ich skutki finansowe okazały się zupełnie różne. Bezbarwny występ na Wembley przeciwko Newcastle zranił dumę kibiców z Merseyside, jednak strata dla klubowego budżetu była minimalna - nagrody za Puchar Ligi są skromne, nawet dla triumfatorów. Z kolei odpadnięcie po emocjonującym dwumeczu z PSG oznacza dla Liverpoolu utratę znacznej sumy pieniędzy.

Triumf w nowym formacie Ligi Mistrzów dałby Liverpoolowi dodatkowe 52,5 miliona euro (44 miliony funtów, czyli 57 milionów dolarów), nie wspominając o kolejnych 5 milionach euro za ewentualne zwycięstwo w Superpucharze Europy. Mimo wszystko klub zainkasował koło stu milionów euro, co podkreśla, jak dochodowe stały się rozgrywki UEFA.

Ten sezon powinien mimo wszystko przynieść rekordowe przychody - podobnie jak poprzedni, mimo gry w Lidze Europy. Liverpool zanotował przychody w wysokości 613,8 miliona funtów w sezonie 2023/24, co stanowi wzrost o 20 milionów funtów (3 procent) w porównaniu z rokiem poprzednim, pomimo spadku wpływów z transmisji o 37,9 miliona funtów (16 procent) spowodowanego brakiem udziału w Lidze Mistrzów.

Częściowo ten spadek zrekompensowały wyższe przychody z dnia meczowego, wynikające z ukończenia rozbudowy trybuny Anfield Road End w połowie sezonu. Klub otrzymał także 8,6 miliona funtów odszkodowania za utracone przychody spowodowane opóźnieniami prac. Po raz pierwszy Liverpool przekroczył barierę 100 milionów funtów z wpływów z biletów, dołączając do Manchesteru United, Arsenalu i Tottenhamu Hotspur - jedynych angielskich klubów, które osiągnęły tę granicę.

Jeszcze większe znaczenie dla ogólnych przychodów miały wpływy komercyjne. Rekordowe 308,4 miliona funtów oznacza wzrost o imponujące 13 proc. w porównaniu z sezonem 2022/23. Przychody komercyjne wzrosły o 42 proc. w ciągu pięciu lat, a na horyzoncie widać kolejne wzrosty - umowa z Adidasem, która wejdzie w życie w sierpniu 2025 roku, ma przynieść jeszcze większe zyski niż obecne porozumienie z Nike.

Pomimo ostatnich potknięć drużyna Slota przez większą część sezonu prezentowała się znakomicie. Opublikowane niedawno wyniki finansowe za sezon 2023/24 podkreślają solidne fundamenty, na których trener może budować. Liverpool wydał w ogólnym rozrachunku tylko sto tysięcy funtów na transfery, a kadra pozostała w dużej mierze niezmieniona w porównaniu do czasów Jürgena Kloppa.


A skoro o Kloppie mowa - sprawozdanie finansowe za 2023/24 potwierdziło, że on i jego sztab szkoleniowy otrzymali pełne wynagrodzenie za swoje wieloletnie zasługi, co kosztowało klub 9,6 miliona funtów. To częściowo wyjaśnia wzrost pensji o 13,2 miliona funtów w sezonie, w którym klub nie grał w Lidze Mistrzów. Mimo to Liverpool zanotował stratę przed opodatkowaniem w wysokości 57,1 miliona funtów - najgorszy wynik finansowy w historii klubu i drastyczne odejście od zysków rzędu 206,6 miliona funtów wypracowanych między 2017 a 2019 rokiem.

Jak wyglądają finanse Liverpoolu – i jaka jest sytuacja klubu w kontekście zasad PSR?

Przejęcie Liverpoolu przez Fenway Sports Group (FSG) w październiku 2010 roku nastąpiło w momencie, gdy klub znajdował się w głębokim kryzysie. Łatwo zapomnieć, w jak poważnych tarapatach finansowych był wtedy Liverpool. Podczas gdy rodzina Glazerów stała się już symbolem wykupów lewarowanych w angielskiej piłce, nie minęło dużo czasu, zanim znaleźli się naśladowcy.

Przejęcie Liverpoolu przez Toma Hicksa i George’a Gilletta w lutym 2007 roku bazowało na tym samym schemacie, co wykup Manchesteru United w 2005 roku, ale katastrofalne skutki dla klubu przyszły znacznie szybciej. Trzy lata po ich pojawieniu się na Anfield, Liverpool miał na karku dług w wysokości 378,4 miliona funtów - z czego 234 miliony trzeba było spłacić natychmiast bankom, i to na niekorzystnych warunkach. Co do reszty tej kwoty, klub był ją winny spółce holdingowej zarejestrowanej na Kajmanach. Roczne odsetki wynosiły 29,8 miliona funtów, co pochłaniało aż 16 procent całkowitego przychodu klubu i przyczyniło się do rekordowej straty wynoszącej 54,9 miliona funtów. Kiedy audytorzy ostrzegali przed możliwością bankructwa Liverpoolu, a kibice wyrażali otwarty sprzeciw, dopiero decyzja sądu najwyższego pozwoliła wyrwać klub z rąk amerykańskich właścicieli.

Nowym nabywcą zostało FSG. Grupa wydała 230,4 miliona funtów na dodanie klubu Premier League do swojego portfolio. Początki były trudne - Liverpool zanotował łączną stratę w wysokości 139,6 miliona funtów w pierwszych trzech sezonach pod nowymi rządami i krążył w tabeli między szóstym a ósmym miejscem. Ostatecznie jednak FSG zdołało przeobrazić klub, który był na skraju upadku. Ostatni sezon przyniósł co prawda najgorszy wynik finansowy przed opodatkowaniem, ale w całym okresie rządów FSG klub jest bliski wyjścia na zero.


Co więcej, nawet z tą pokaźną stratą, Liverpool pozostaje najbardziej dochodowym klubem w Anglii w ostatniej dekadzie. 136,2 miliona funtów zysku przed opodatkowaniem między sezonami 2014/15 a 2023/24 pozostaje wynikiem nieosiągalnym dla konkurencji - tylko Manchester City (126,4 miliona funtów) jest w stanie się do niego zbliżyć. Liverpool zupełnie odwraca trend - w tym czasie zysk zanotowało jedynie siedem innych klubów z Premier League lub Championship.

Określanie firmy mianem będącej w dobrej kondycji może się wydawać dziwne, gdy ta ma 60 milionów funtów straty, jednak Liverpool - przynajmniej na tle piłkarskiego świata - radzi sobie dobrze. Na wynik ostatniego sezonu wpłynęło wiele czynników, zwłaszcza brak Ligi Mistrzów i decyzja o wypłacie pełnych wynagrodzeń Kloppowi i jego sztabowi. Zyski ze sprzedaży zawodników wprawdzie spadły, ale powinny wzrosnąć w tym sezonie, poza tym koszty amortyzacji graczy powinny pozostać stabilne lub nawet spaść po spokojnym letnim oknie transferowym. Poza spadkiem wpływów z transmisji, największym czynnikiem zwiększającym straty Liverpoolu było 29,2 miliona funtów wydatków niezwiązanych z personelem (nie licząc amortyzacji) - to efekt zwiększonej aktywności komercyjnej, kosztów organizacji meczów na powiększonym stadionie oraz generalnie presji inflacyjnej. Żadne z tych kosztów wprawdzie nie znikną w tym sezonie, ale wzrosty przychodów powinny zrekompensować te obciążenia.

Z perspektywy zasad zysku i zrównoważonego rozwoju (Profitability and Sustainability Rules, w skrócie PSR), Liverpool nie miał problemów w zeszłym sezonie, mimo dużej straty. Strata przed opodatkowaniem za trzyletni cykl PSR wyniosła 58,6 miliona funtów, czyli 43,6 miliona ponad dopuszczalny limit 15 milionów. Ten limit jest niższy od maksymalnych 105 milionów funtów, na które mogą sobie pozwolić kluby Premier League, ponieważ FSG nie dokonało w ostatnich latach żadnych dokapitalizowań. Mimo to Liverpool jest daleki od problemów - po odliczeniu dozwolonych kosztów, takich jak amortyzacja (która wyniosła 39,2 miliona funtów w tym cyklu), klub niemal wraca do dopuszczalnej granicy 15 milionów funtów. Nasze obliczenia PSR są siłą rzeczy oparte na szacunkach, ale według The Athletic Liverpool miał około 73 miliony funtów marginesu bezpieczeństwa w sezonie 2023/24.

Podobnie bezpieczni The Reds powinni być również w tym sezonie. Prognozy są w tej chwili jeszcze bardziej hipotetyczne, bo bieżący rok finansowy nie dobiegł końca, ale Liverpool pozostanie w zgodzie z przepisami. Szacujemy, że klub mógłby zanotować 75 milionów funtów straty w tym sezonie i nadal spełnić wymogi Premier League PSR - a znacznie bardziej prawdopodobne jest, że The Reds wykażą solidny zysk w sezonie 2024/25.

PSR UEFA różni się od krajowych zasad, ma niższy limit strat i reguluje, ile kluby mogą wydawać na swoje kadry. Tu Liverpool również jest bezpieczny, do tego stopnia, że nie ma sensu zagłębiać się w szczegóły. Jednak, żeby mieć szerszy obraz: według The Athletic wskaźnik kosztów składu (SCR), który UEFA nakazuje utrzymać klubom, wynosił w przypadku Liverpoolu około 61 procent w zeszłym sezonie i spadnie do 53 procent w tym roku - oba wyniki są znacznie poniżej wymaganych limitów, wynoszących odpowiednio 90 i 80 procent.

Rosnące przychody komercyjne

Liverpool, notując przychody na poziomie w wysokości 613,8 miliona funtów w zeszłym sezonie, ustanowił pod tym względem nowy klubowy rekord, a kluczowym czynnikiem wzrostu były dochody komercyjne. Po raz pierwszy w historii stanowią one ponad połowę całkowitych przychodów klubu. Co więcej, Liverpool zajmuje teraz drugie miejsce w Anglii pod względem przychodów komercyjnych, ustępując jedynie Manchesterowi City. Co istotne, z wynikiem 308,4 miliona funtów Liverpool wyprzedził w tej kategorii Manchester United - jest to wyczyn, którego klub z Anfield nigdy wcześniej nie osiągnął (przynajmniej w erze Premier League). Jeszcze w sezonie 2015/16 komercyjne przychody United przewyższały te notowane przez Liverpool o 153 miliony funtów. Widać więc, że postęp, jaki Liverpool poczynił na tym polu, jest naprawdę znaczący.


Liverpool zanotował wyższe przychody komercyjne nawet w zeszłym sezonie, mimo że piłkarze United grali w Lidze Mistrzów, a Anfield gościło tylko mecze Ligi Europy. Może to odzwierciedlać, jak sponsorzy oceniają długoterminowe perspektywy obu klubów.

Przychody komercyjne Liverpoolu napędza kilka dużych umów, w tym kontrakt z dostawcą strojów - Nike - obowiązujący do 31 lipca tego roku. Umowa z Nike gwarantowała klubowi jedynie podstawowe 30 milionów funtów rocznie, ale dodatki, w tym 20 procent tantiem netto ze sprzedaży klubowych produktów, podniosły całkowite przychody z tej współpracy powyżej 60 milionów funtów. Nowa umowa z Adidasem ma przynieść jeszcze więcej, choć jej struktura oparta na wynikach sportowych i globalnej sprzedaży oznacza, że konkretne kwoty mogą się wahać.

Inne kluczowe kontrakty komercyjne, które składają się na tę imponującą sumę, to sponsoring na froncie koszulek od Standard Chartered (50 milionów funtów rocznie), prawa do nazwy centrum treningowego i sponsoring stroju treningowego od AXA (20 milionów funtów, niedawno odnowione na nieco lepszych warunkach) oraz umowa sponsorska z firmą Expedia, widniejącą na rękawach koszulek The Reds (warta 15 milionów funtów).

Liverpool zawarł nowe umowy w sezonie 2023/24 z UPS, Orion Innovation, Google i Peloton, które mają łącznie przynieść ponad 45 milionów funtów rocznie. Do tego dochodzą wieloletnie współprace z Carlsbergiem, EA Sports i Niveą. Sezon 2024/25 przyniósł kolejne partnerstwa, tym razem z Engelbert Strauss, Husqvarną, Japan Airlines i Visit Maldives.

Rosnące wynagrodzenia - za to niższe opłaty za transfery w porównaniu z rywalami

Gdy Deloitte opublikował swój coroczny raport Football Money League pod koniec stycznia, wielu kibiców Liverpoolu było zaskoczonych informacją, że roczne wydatki klubu na pensje faktycznie wzrosły, mimo gry w mniej prestiżowych europejskich rozgrywkach i odejścia kilku wysoko opłacanych zawodników latem. W zeszłym roku tylko Manchester City miał wyższe wydatki na pensje w Premier League.

Późniejsze ujawnienie pełnych wyników finansowych pomogło wyjaśnić ten wzrost - w wydatki na pensje wliczono odprawę dla Kloppa. Nawet bez tej kwoty budżet płacowy Liverpoolu wzrósł jednak o 3,6 miliona funtów. Głównym powodem tego wzrostu było zakwalifikowanie się do tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Awans do rozgrywek zapewniono w sezonie 2023/24, co oznaczało, że klub musiał wypłacić premie związane z tą kwalifikacją, które zaksięgowano w najnowszym raporcie finansowym.

Liverpool jest również jednym z największych pracodawców w angielskim futbolu. Na koniec ostatniego sezonu tylko Manchester United zatrudniał więcej pracowników administracyjnych - a United są właśnie w trakcie szeroko komentowanej redukcji zatrudnienia. Liverpool miał średnio 782 pracowników administracyjnych, zaledwie o 30 mniej niż United i o 21 procent więcej niż Chelsea (646 osób), która była na trzecim miejscu. Klub nie rozdziela płac zawodników od całkowitego budżetu płac, a UEFA nie ujawnia tego w swoich raportach, jednak na podstawie wcześniejszych danych szacuje się, że pensje osób niezwiązanych bezpośrednio z grą stanowią 21-22 procent całkowitych kosztów płac. W sezonie 2022/23 przełożyło się to na około 109 milionów funtów - niewiele mniej niż szacowane 115 milionów funtów, jakie na pensje pozasportowe wydaje Manchester United.

Oba kluby zatrudniają także ponad 2000 pracowników meczowych i te koszty również wliczają się do kategorii wynagrodzeń niezwiązanych bezpośrednio z grą. Chociaż liczba pracowników administracyjnych Liverpoolu wzrosła w zeszłym sezonie tylko o 12 osób, rozmiar klubu jest na tyle duży, że jego budżet płacowy na same pensje dla pracowników (wyłączając pensje graczy) przewyższa cały budżet płacowy każdej drużyny z Championship, a nawet niektórych zespołów z dolnej części tabeli Premier League.

Liverpool, mimo że jest jednym z największych płatników wynagrodzeń w angielskiej piłce, utrzymuje ścisłą kontrolę nad wydatkami na transfery. Koszt amortyzacji zawodników - księgowy wpływ opłat transferowych rozłożony na czas trwania kontraktu - wyniósł w zeszłym sezonie 114,5 miliona funtów, co było klubowym rekordem, jednak wynik ten nadal znacznie odbiega od rywali.

Liverpool zajmuje pod tym względem piąte miejsce w Anglii, ale dzieli go ponad 50-milionowa przepaść od czwartego w tym zestawieniu Manchesteru City (165,1 miliona funtów). Ekstremalna aktywność Chelsea na rynku transferowym sprawiła, że ich rachunek amortyzacyjny (203,3 miliona funtów w sezonie 2022/23) jest niemal dwukrotnie wyższy niż Liverpoolu.

Amortyzacja zawodników Liverpoolu niemal nie drgnęła, wzrastając zaledwie o 2,7 miliona funtów (dwa procent) od sezonu 2018/19. To zdecydowanie najniższy wzrost wśród klubów z tzw. wielkiej szóstki Premier League. W rzeczywistości to jeden z najniższych wzrostów w całej lidze - tylko Everton i Crystal Palace zmniejszyły swoje koszty amortyzacji w ciągu ostatnich sześciu lat.


Wydatki transferowe Liverpoolu w ostatnich latach były niższe niż u głównych krajowych rywali - 562 miliony funtów brutto na zawodników w ciągu ostatnich pięciu sezonów i 376,3 miliona funtów netto w tym samym okresie dają im dopiero siódme miejsce w Anglii, za wszystkimi pozostałymi klubami z Big Six oraz Newcastle United. The Reds mogą nawet spaść pod tym względem na ósme miejsce, gdy Aston Villa opublikuje swoje wyniki finansowe za sezon 2023/24. Stosunkowo niskie wydatki transferowe wyjaśniają, dlaczego koszty amortyzacji rosną znacznie wolniej niż u konkurencji.

Jednocześnie Liverpool jest jednym z największych płatników wynagrodzeń, co pokazuje, że klub woli zatrzymać gwiazdy na dłużej, zamiast regularnie przeprowadzać drogie transfery.

Koszt kadry Liverpoolu wynosił 749,4 miliona funtów (stan na 31 maja 2024 r.), co daje siódme miejsce w europejskim futbolu i piąte w Anglii, za Chelsea, Manchesterem City, Manchesterem United i Arsenalem. Strata do czołowej czwórki jest znacząca - skład Arsenalu na koniec maja 2024 roku kosztował o 133 miliony funtów więcej niż ten Liverpoolu.

Wartość kadry Liverpoolu faktycznie spadła w zeszłym sezonie, mimo wydania 194,5 miliona funtów na nowych zawodników. Po drodze sprzedano jednak graczy, którzy kosztowali klub łącznie 232,2 miliona funtów - w tym Naby’ego Keitę, Fabinho, Alexa Oxlade-Chamberlaina, Roberto Firmino i Jordana Hendersona.

Kadra Liverpoolu jest na dobrej drodze, by zostać najtańszą ekipą, która zdobędzie tytuł mistrzowski, odkąd klub dokonał tego ostatnio w sezonie 2019/20.

Skład tegorocznych pretendentów do tytułu kosztował około 350 milionów funtów - to o 32 procent mniej, niż drużyna Manchesteru City, która w zeszłym roku zdobyła rekordowe, czwarte z rzędu mistrzostwo.


Te 194,5 miliona funtów wydanych na nowych zawodników i przedłużenia kontraktów w sezonie 2023-24 - głównie na Dominika Szoboszlaia, Alexisa Mac Allistera, Ryana Gravenbercha i Wataru Endo - nie było rekordem klubu pod względem wydatków na jeden sezon. Jednak ilość gotówki, jaką Liverpool faktycznie wyłożył na nowych graczy, była już rekordowa. Klub wydał w ubiegłym roku 181,6 miliona funtów w gotówce, podczas gdy ze sprzedaży zawodników odzyskał jedynie 49,1 miliona funtów. Ten transferowy bilans wydatków netto na poziomie 132,5 miliona funtów stanowi nowy rekord, znacznie przewyższając dotychczasowy wynik 89,5 miliona funtów z sezonu 2019/20.


Ma z tym związek fakt, że Liverpool znacznie rzadziej niż rywale stosuje płatności ratalne w swoich transferach. Zobowiązania z tytułu opłat transferowych netto wynoszą w Liverpoolu 69,9 miliona funtów - to mniej niż u 11 innych klubów Premier League.

Dla porównania, Manchester United ma do spłacenia 300,1 miliona funtów (stan na grudzień 2024), Tottenham 268,7 miliona funtów (czerwiec 2023), a Arsenal 229,3 miliona funtów (maj 2024). Chelsea, która nie ujawnia swoich długów transferowych, prawdopodobnie również wydaje na opłaty transferowe ponad 200 milionów funtów. Dużo niższe zobowiązania Liverpoolu powinny oznaczać więcej gotówki na nowe transfery – w końcu klub nie jest ograniczony przez duże płatności za wcześniejsze transakcje.

Jeszcze jedna uwaga na temat transferów i zdolności Liverpoolu do sprzedawania piłkarzy. Ogromna sprzedaż Philippe Coutinho do Barcelony w styczniu 2018 roku była prawdopodobnie najbardziej udanym interesem w historii klubu, zapoczątkowując serię wydarzeń, które doprowadziły do krajowych i europejskich tytułów. Jednak zysk z Coutinho również zaburza ogólny obraz i może maskować problem, jakim jest obecna trudność Liverpoolu w czerpaniu pieniędzy z rynku transferowego.

W ciągu ostatniej dekady zysk Liverpoolu ze sprzedaży zawodników wyniósł 453,9 miliona funtów - lepsze wyniki mają tylko Chelsea (755,4 miliona funtów, 2014-23) i Manchester City (583,7 miliona funtów, 2015-24).

Jednak jeśli spojrzymy tylko na ostatnie pięć lat, sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Od początku sezonu 2019/20 Liverpool wypracował 150,1 miliona funtów zysku ze sprzedaży zawodników - to wynik, który przebija aż dziewięć innych angielskich klubów.

Częściowo jest to wynik świadomej decyzji, ponieważ Liverpool generalnie zatrzymuje swoje gwiazdy. Mimo to jest to obszar, w którym klub ryzykuje pozostanie w tyle. Najbardziej widocznym przykładem jest tu Trent Alexander-Arnold - Liverpool jest niebezpiecznie blisko utraty go za darmo tego lata.

Alexander-Arnold ma zaledwie 26 lat, a jeszcze na początku sezonu jego wartość rynkowa wynosiła 75 milionów funtów - i to pomimo tego, że miał mniej niż rok do końca kontraktu z Liverpoolem.

Znaczące inwestycje długoterminowe

Liverpool wydał 56 milionów funtów na projekty kapitałowe w zeszłym sezonie, głównie na dokończenie rozbudowy trybuny Anfield Road End oraz odkupienie swojego dawnego ośrodka treningowego Melwood, który ma teraz służyć pierwszej drużynie kobiet i akademii. To trzecie co do wielkości wydatki kapitałowe wśród klubów Premier League w najnowszych danych finansowych, ustępujące jedynie Evertonowi (budowa stadionu Bramley-Moore Dock) i Manchesterowi City (rozbudowa Etihad Stadium i prace wokół niego).

Co ważniejsze, całkowite inwestycje Liverpoolu w infrastrukturę w ciągu ostatniej dekady wyniosły 368,4 miliona funtów. Dla porównania - jest to najwięcej spośród wszystkich angielskich klubów, które w tym czasie nie budowały nowego stadionu. Więcej wydały jedynie Tottenham Hotspur i Everton. Wydatki Liverpoolu były o ponad 100 milionów funtów wyższe niż Manchesteru City (choć ten zmniejszy tę różnicę w tym sezonie dzięki rozbudowie Etihad) i o ponad 200 milionów funtów większe niż Manchesteru United, Arsenalu i Chelsea. Większość tych kosztów pochłonęły prace nad modernizacją i rozbudową Anfield. Pojemność stadionu Liverpoolu wynosi teraz 61 276 miejsc - o ponad 16 000 więcej niż 10 lat temu.


Zrównoważony rozwój - kluczowy filar strategii FSG

Biorąc pod uwagę tak duże wydatki na projekty kapitałowe w zeszłym roku i ogromny odpływ gotówki na piłkarzy, a także saldo gotówkowe na koniec maja 2023 roku wynoszące zaledwie 3,4 miliona funtów, nasuwa się dość oczywiste pytanie: skąd Liverpool wziął na to wszystko pieniądze?

Po pierwsze, klub pozostaje silnym generatorem gotówki, odnotowując przepływy z działalności operacyjnej (tj. przed wydatkami na transfery i inwestycje kapitałowe) na poziomie 83,7 miliona funtów. To dobry wynik, choć również oznaka, że brak Ligi Mistrzów odbił się na finansach. Poza sezonem 2020/21, naznaczonym pandemią COVID-19, był to najniższy wynik Liverpoolu od 2017 roku - a każdy z pozostałych klubów wielkiej szóstki (poza City, które nie publikuje rachunku przepływów pieniężnych) przekroczył 100 milionów funtów w swoich najnowszych sprawozdaniach.

Choć to solidny wynik, ta kwota wraz z niskim saldem gotówkowym wyraźnie nie wystarczyły, by pokryć koszty transferów, nie mówiąc już o dokończeniu prac na Anfield i wykupieniu Melwood. Potrzebne pieniądze pochodziły z pożyczki w wysokości 127,3 miliona funtów od FSG - to pierwszy raz od 2016 roku, kiedy właściciele dostarczyli klubowi środki finansowe. Ta suma niemal podwoiła łączną kwotę, jaką FSG zainwestowało w klub od czasu przejęcia. W sumie FSG przekazało Liverpoolowi 263,6 miliona funtów gotówki. Po połączeniu z pierwotnym kosztem zakupu ich całkowite nakłady wynoszą teraz 494 miliony funtów.


Sprawa nie jest jednak aż tak prosta. Choć zeszłoroczna pożyczka w wysokości 127,3 miliona funtów rzeczywiście wpłynęła do klubu za pośrednictwem FSG, same środki pochodziły z umowy zawartej we wrześniu 2023 roku, kiedy Dynasty Equity nabyło niewielki pakiet udziałów w FSG. Dochody ze sprzedaży zostały następnie przekazane do Liverpoolu. Wielkość sprzedanego pakietu nie została ujawniona, ale szacuje się, że wyniosła około trzech procent. Dynasty nie kupiło bezpośrednio akcji klubu i nie jest jasne, którą jednostkę przejęło. Logiczne wydaje się jednak, że mogła to być FSG Football LLC, biorąc pod uwagę, że jedynym realnym aktywem tej spółki jest klub (podczas gdy szersza grupa FSG posiada na przykład drużynę baseballową Boston Red Sox).

Transakcja została ogłoszona jako "inwestycja mniejszościowa w Liverpool FC", a ponieważ żadna akcja klubu nie zmieniła właściciela, bardziej sensowne jest założenie, że Dynasty kupiło udziały w spółce nadrzędnej, zarządzającej tylko piłkarską częścią działalności FSG. Zakładając, że tak się stało, inwestycja wycenia piłkarską część FSG na imponujące 4,24 miliarda funtów - ponad 18 razy więcej, niż wyniosła cena zakupu Liverpoolu w 2010 roku.

Osobno, w tym samym ogłoszeniu podano, że spłata długu bankowego była priorytetem, jeśli chodzi o wykorzystanie tych środków. Jednak zadłużenie bankowe klubu spadło w zeszłym sezonie tylko o 9,8 miliona funtów. Większość zastrzyku gotówki została zamiast tego przeznaczona na finalizację rozbudowy trybuny Anfield Road End i pokrycie znacznych płatności transferowych.

FSG zainwestowała w Liverpool już ponad 250 milionów funtów podczas swojego zarządzania klubem (nawet jeśli połowa tej kwoty pochodziła ze sprzedaży udziałów, więc można argumentować, że nie były to ich własne środki). Wielu kibiców od dawna jednak zastanawia się nad strategią grupy dotyczącą finansowania klubu. W zestawieniu z ogromnymi sumami wpompowanymi w rywali przez lata, dyrektorzy FSG byli czasem postrzegani jako skąpcy - szczególnie podczas niedawnych negocjacji kontraktowych z Mohamedem Salahem.

Czy to sprawiedliwa ocena właścicieli Liverpoolu? Trudno powiedzieć. Z jednej strony, ich wkład blednie w porównaniu do Manchesteru City i Chelsea, które od czasu przejęcia przez FSG otrzymały ponad 800 milionów funtów od swoich właścicieli. Z drugiej strony, grupa uratowała Liverpool z bardzo trudnej sytuacji, odwracając losy klubu zarówno na boisku, jak i poza nim. Jedynym klubem, który w ostatnich latach konsekwentnie prześcigał Liverpool, jest City - mający w razie potrzeby znacznie głębsze rezerwy do wykorzystania.

Kibice Liverpoolu mogą się zastanawiać, czy Klopp miałby na koncie więcej niż jedno mistrzostwo Premier League, gdyby tylko udało się zredukować tę różnicę 350 milionów funtów w kosztach budowy składu. Może tak by było - ale nie można powiedzieć, że Liverpool był oszczędny. Jak widzieliśmy wcześniej, klub z Anfield to drugi największy płatnik wynagrodzeń w Anglii, zaś na rynku transferowym najczęściej działał sprytnie, budując światowej klasy drużynę za mniejsze pieniądze, niż udało się to komukolwiek innemu.

FSG nie było bezbłędne. Ale trudno się nie zastanawiać, czy Amerykanie byliby bardziej doceniani, gdyby futbol nie był sportem, w którym - z wielu różnych powodów - samo wydawanie pieniędzy często jest postrzegane jako godne pochwały, niezależnie od tego, czy przynosi pożądane rezultaty.

Co dalej?

Po powrocie do Ligi Mistrzów i z największym kawałkiem nagrody pieniężnej Premier League w zasięgu ręki, Liverpool pobije kolejny klubowy rekord przychodów w tym sezonie. Powinni przekroczyć 700 milionów funtów dochodu w sezonie 2024/25 - granicę, którą na krajowym podwórku do tej pory złamał jedynie Manchester City.

W połączeniu z minimalnym, jeśli w ogóle, wzrostem płac i amortyzacji, lepszymi zyskami z transferów oraz większymi wpływami z dnia meczowego - teraz, gdy rozbudowana trybuna Anfield Road End działa przez pełny sezon - Liverpool powróci do ogólnej rentowności. Przewidywanie ostatecznego wyniku finansowego klubu zawsze wiąże się z ryzykiem, ale według szacunków The Athletic, zysk przed opodatkowaniem w tym sezonie może sięgnąć 40-50 milionów funtów.

Wielką niewiadomą pozostaje, gdzie wyląduje tegoroczny rachunek płac. Nawet jeśli osiągnie poziom 400 milionów funtów, Liverpool wciąż mógłby wypracować około 30 milionów funtów zysku.

Obliczenie, ile swobody finansowej Liverpool będzie miał pod kątem PSR na przyszły sezon, jest jeszcze trudniejsze, ponieważ wymaga połączenia szacunkowych odliczeń z poprzednich lat z prognozami zysków za sezon 2024/25. Mimo to wszystko wskazuje na jeden wniosek: The Reds mają w kontekście PSR duże pole manewru na wydawanie pieniędzy tego lata - czy to na przedłużenie kontraktów Salaha, Alexandra-Arnolda, Virgila Van Dijka i Ibrahima Konate (któremu został tylko rok umowy), czy też na sprowadzenie Alexandra Isaka z Newcastle, nawet przy jego rzekomej cenie wynoszącej 150 milionów funtów.

Oczywiście swoboda w kontekście ograniczeń PSR a rzeczywista zdolność do wydawania gotówki to dwie zupełnie różne rzeczy. Czy Liverpool ma pieniądze do wydania? Na pierwszy rzut oka - powinien mieć. Klub, przynajmniej względnie, ma niskie zaległe zadłużenie z tytułu transferów i powinien odnotować skok przepływów pieniężnych z działalności operacyjnej po powrocie do Ligi Mistrzów. Wydatki kapitałowe spadną, ponieważ wiele dużych projektów zostało już ukończonych, więc będą dostępne wolne środki.

Jednak ruszenie po kogoś takiego jak Isak prawdopodobnie będzie uzależnione od zebrania dodatkowych funduszy poprzez sprzedaż Darwina Núñeza - Liverpool raczej nie zgodzi się na zakup drogiego napastnika, nie pozbywając się wcześniej innego ofensywnego gracza.

To, ile z tych środków zostanie przeznaczone na nowe transfery, może zależeć od podejścia FSG do zadłużenia. Wiadomo, że decydenci chcą zmniejszyć dług bankowy Liverpoolu (115,6 miliona funtów na koniec maja ubiegłego roku), choćby po to, by ograniczyć 8,7 miliona funtów odsetek zapłaconych w zeszłym roku. To, czy będą chcieli odzyskać część wolnych od odsetek 198,7 miliona funtów, które sami pożyczyli klubowi, to już inna sprawa.

Próba przewidzenia, ile Liverpool wyda, jest niemożliwa, ale jedno jest jasne - mają możliwość inwestowania w zespół, jeśli zdecydują się na taki ruch. Pod względem finansowym FSG wyprowadziło klub na prostą, nawet mimo zeszłorocznego potknięcia. Na boisku przez większą część tego sezonu drużyna Slota wyglądała na niemal niepokonaną, ale w ostatnich tygodniach ta aura nieco przygasła. Slot wykonał świetną robotę, pracując z tym, co miał. To lato byłoby dobrym momentem, żeby dać mu do ręki kilka nowych narzędzi.

Chris Weatherspoon

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (29)

Czerwony_Liverpooczyk 22.03.2025 11:46 #
Czyli kasa jest to czas na poważne transfery
Radbug 22.03.2025 12:15 #
To pisałem ja - Chris "Radbug" Weatherspoon.
josif 22.03.2025 12:33 #
Jak to jest, że Klopp z ekipą sami zrezygnowali z pracy, a Liverpool musiał im jeszcze zapłacić prawie 10 mln funtów? Cały czas mnie to zastanawia.
FranekDolas 22.03.2025 12:49 #
Klopp pracował do końca sezonu, więc chyba normalne, że dostał pieniądze za ten czas? A być może chodzi o jakiś rodzaj premii za wiele lat współpracy?
Spectre 23.03.2025 11:44 #
Nalezalo im sie z przyzeoitosci ale ze nie chca zaplacic Salahowi i Virgilowi tyle ile chca to juz nie jest zrozumiale.
Brodwej 22.03.2025 13:00 #
Polem sukcesów klubu zarządzanego przez Fenway Sports Group jest przestrzeń cyfrowa. Liverpool w komunikacie napisał, że stał się najbardziej zaangażowanym zespołem Premier League w mediach społecznościowych – wygenerował 1,5 mld aktywności fanów.
Wystąpił przy tym potężny napływ nowych obserwujących. Kanały Liverpoolu zasubskrybowało 37 mln osób. Najszybciej rozwijającą platformą zespołu z Anfield Road stał się profil na WhatsApp. Rok 2024.
My jesteśmy w III najbardziej lubianych klubów na Świecie i LFC generuje zyski dla fsg (Bostońska firma, która w październiku 2010 roku nabyła Liverpool za 300 milionów funtów -Magazyn Forbes w roku 2024 szacował wartość klubu na około 4 miliardy funtów , wniosek- kasy to my mamy w h...j , wystarczy sprzedać parę % udziałów, a to, że z takim podejściem do kontraktów odejdzie nasza Trójka to ja się nie dziwię, na wiosnę sezonu 25/26 Slot też już będzie zmęczony tą karuzelą i tyle w temacie . Robbo będzie Kapitanem, Endo nasz waleczny samuraj na środku defensywy i Tsimikasa też zobaczymy w następnym sezonie)))
lfcarty 22.03.2025 13:29 #
Kto oszczędza to ma kasę.Jeszcze sezon takiego oszczędzania i będziemy najbogatszym klubem w Championship.
adam479462 22.03.2025 16:11 #
Dlaczego najlepszy klub w kraju miałby grać w championship?
Spectre 23.03.2025 11:43 #
Najbogatszy klub nie jest w stanie zatrzymac finansowo najlepszych zawodnikow. Troche sie to nie trzyma kupy.
Szmuggi 22.03.2025 13:41 #
Takie nagłówki jedynie mi przypominają, że jako kibice jesteśmy robieni na transferach. Kasa jak widać wpływa ale najwidoczniej tylko spływa do kieszeni właścicieli bo piłkarzy to my za to nie kupujemy...
Brodwej 22.03.2025 13:48 #
Tylko LM i Puchar Ligi poszli bokiem,,oszczędzamy funciki , teraz dla Kibicow co dwa lata wieszają makaron o przebudowę Klubu,,w realu to wzmacniają co sezon zespół
Brodwej 22.03.2025 13:56 #
Sorry Szmuggi,to była odpowiedź na wątek z Lfcarty)
lfc257 22.03.2025 16:07 #
To jest tekst propagandowy w stylu: "Jest dobrze a będzie jeszcze lepiej". A fanów nie interesuję to że klub zwiększa wartość i nabija kabzę FSG. Kibiców interesuje żeby zatrzymać nasze gwiazdy, wzmacniać skład, walczyć o trofea i je zdobywać. FSG interesują tylko tabelki w Excelu
czerwonyy 22.03.2025 16:13 #
Cyk do gablotki, Plymouth, PSG i Newcastle nigdy tego pucharu nie wygrają!
Man_In_Red 22.03.2025 17:00 #
Klub zostanie sprzedany, jak tylko właściciele uznają, że jest na to odpowiedni moment. Sytuacja podobna do tej w Boston Celtics.
Brodwej 22.03.2025 17:25 #
Na razie to kapitalizacja LFC rośnie stabilnie w gorę, Jurgen był tym Trenerem co swoją osobowością przyciągnął do Liverpoolu setki milionów kibiców z całego świata, fsg to zrobili mega biznes świetny grandę interes i w najbliższych parę lat to oni będą LFC trzymali jak złotą kurę
MaxPower 22.03.2025 17:46 #
Odkąd jesienią 2022 roku ogłosili chęć sprzedaży, ta wydaje się kwestią czasu. Tyle że wtedy w porę się połapali, że Liverpool nie osiągnął jeszcze szczytu wartości sprzedażowej i cichaczem wycofali się z tych planów. Musieli sobie skalkulować, że przy nowej wersji Ligi Mistrzów, nowym kontrakcie telewizyjnym Premier League, umowach sponsorskich, otwarciu przebudowanej Anfield Road stand i rosnących przychodach komercyjnych, da się znacznie zwiększyć wartość klubu i jeszcze lepiej zarobić na jego sprzedaży.
Tommyy 22.03.2025 17:02 #
Drażliwy temat.
RedTom 22.03.2025 18:16 #
Bardzo zaradni biznesmeni. Nie rozumiem tylko,, dlaczego ma nas to interesować? Przecież ich pieniądze - dochody nie będą przeznaczone na sportowe potrzeby Liverpool FC. Nie po to zatrudniają tego modela Richarda Hughesa, który jest od robienia dobrej miny, a nie od transferów .
Kasa pełna - ale chude lata nadchodzą.
Kijoraptor 22.03.2025 18:27 #
Pod względem finansowym jest pięknie, pod względem sportowym jest słabo. Fsg pięknie zyskuje, podnosi wartość i przychody, ale nie inwestuje w zespół, w piłkarzy.
zawad2 22.03.2025 22:44 #
Przecież to mistrzowski sezon, więc jakie słabo.
Spectre 23.03.2025 11:42 #
Przejebany sezon a nie mistrzowski. Przegralismy 3 puchary w ciagu miesiaca. Jeszcze nie jest powiedziane ze wygramy tego mistrza patrzac na nasze obecne problemy.
mayro78 23.03.2025 07:10 #
Chelsea , MU, Totenham, Newcastle wydali mnóstwo pieniędzy na transfery, a jaki jest efekt to chyba wszyscy widzą.
Kibice tych klubów z wielką zazdrością patrzą w stronę Liverpoolu, a tutaj wielki lament, że właściciele skąpi.
Tylko można podziękować i cieszyć się chwilą.
Kijoraptor 23.03.2025 08:19 #
Można powtarzać 100 razy. Nie chodzi o nie wiadomo jakie drogie transfery, tylko o dołożenie jednego - dwóch brakujących ogniw kiedy tego wymagała sytuacja, a nie liczyć jakoś to będzie, zobaczymy, przecież jesteśmy świetni. Jak pokazuje obecna sytuacja jedziemy na oparach, zmienników nie ma jakościowych, a trójka nadal bez kontraktów. Przykłady United, Chelsea to jedyne, które są przedstawiane, bo pasują pod tezę, że przewalili kupę kasy i my chcemy tego samego.
Ps. Jedni cieszą się chwilą, inni by chcieli by trwało to dłużej niż jeden sezon i żebyśmy walczyli co rok o mistrza, niezależenie od formy rywali.
mnk2 23.03.2025 08:58 #
Z tym Newcastle to już bym nie przesadzał. Tak jak kolega powyżej napisał nie chodzi o wydawanie dla wydawania. Trzeba po prostu przewietrzyć kadre co jakiś czas i zagwarantować wymianę starzejącej się kadry.
Spectre 23.03.2025 11:40 #
Jest roznica miedzy robieniem madrych transferow a dziadowaniem i przegrywaniem pucharow przez to.

Przypominam ze przespalismy 3 okienka z rzedu. Nie ma na to usprawiedliwienia.
Spectre 23.03.2025 11:39 #
Liverpool:
- najbardziej dochodowy klub w Anglii
Też Liverpool:
- nie stać nas na nowe umowy dla najważniejszych zawodników,
- nie stać nas na przyzwoitych graczy,
- targujemy się o grosze i przez to przegrywamy walke o istotnych zawodników.

Dziady j3ban3
lfc257 23.03.2025 12:13 #
Dokładnie. Taki dochodowy klub a potem kupują tylko Chiesę i to dlatego że jest w promocji. A w środku pola nie ma kim rotować bo zawodnicy z ławki są dużo słabsi od tych z pierwszego składu.
Adihaa 23.03.2025 22:12 #
Krótko mówiąc , mamy robić pieniądze dla Amerykanów a nie wygrywać trofea. Taka polityka będzie z nami jeszcze cholera wie ile, bo skunksy z USA prędko nie sprzedadzą swojej dojnej krowy. Rzeczywiście jesteśmy jednym z najbardziej rozpoznawalnych klubow, bo chyba już kazdy kibic słyszał o naszych możliwościach, jak w dwa tygodnie potrafimy wykraczyć się z kilku trofeów. Niemniej pozdrawiam kibiców, którzy dalej z uśmiechem na twarzy są gotowi calować Edwardsa I fsg po dupach. Jezeli ktoś nadal wierzy w historię o tym, że Klopp mial dosyć futbolu, to podziwiam. Chłop szedł na spotkanie z zarządem - widział slupki zysków bijące o sufit, a wzmocnień brak.

Pozostałe aktualności

Benayoun o meczu legend  (0)
23.03.2025 19:19, BarryAllen, liverpool.com
Możliwe plany Liverpoolu na okres przygotowawczy  (1)
23.03.2025 16:50, Wiktoria18, thisisanfield.com
Warnock: Liverpool potrzebuje pięciu zwycięstw  (1)
23.03.2025 15:24, FroncQ, Four Four Two
Fabio Capello o niesamowitej pracy Arne Slota  (0)
23.03.2025 13:46, MaksKon, Liverpool Echo
Skrót meczu legend  (0)
23.03.2025 12:47, AirCanada, liverpoolfc.com