TAA będzie brakować… i nie będzie
Często żartuję, że za każdym razem, gdy próbuję wziąć wolne, wybucha wielka piłkarska historia. Może to dlatego, że dziś wielkie historie pojawiają się non stop. (Przynajmniej Real Madryt poczekał do zakończenia pogrzebu mojej mamy.)
Nie sądziłem, że w końcówce marca może wybuchnąć temat transferowy, ale wygląda na to, że Real Madryt jest coraz bardziej pewny sprowadzenia Trenta Alexandra-Arnolda – przynajmniej tak sugerują nagłówki z ostatnich dni, które wychodzą poza zwykłe plotki.
Nikt nie gra na prawej obronie tak jak Alexander-Arnold, ale jego sposób gry nie jest jedynym możliwym. Jego styl to nieustanna kalkulacja ryzyka i korzyści – i nie zawsze ta równowaga działa na jego korzyść. Choć oczywiście nic w piłce nie działa zawsze.
Jest unikalny, ale mam wrażenie, że Conor Bradley może okazać się jeszcze lepszy.
Chciałbym, aby Trent został w Liverpoolu, ale wydaje się, że ten statek już odpłynął. I jestem w stanie się z tym pogodzić – zwłaszcza że od trzech lat twierdzę, iż przyszłość należy do Bradleya.
Korzystając z danych Opta dostępnych w serwisie FBRef, stworzyłem poniższe wykresy radarowe. Oczywiście statystyki to tylko część historii – porównania są dokonywane względem prawych obrońców z pięciu czołowych lig Europy.
Dla Alexandra-Arnolda kluczowe są elitarne, wysokiego ryzyka podania, które częściej kończą się niepowodzeniem niż sukcesem (podobnie jak w przypadku Kevina De Bruyne w jego najlepszych latach). Ale gdy już się udadzą, to tak, jakby przenieść piłkę z własnej połowy i położyć ją pod nogami napastnika w polu karnym rywala.
- Liczba podań – 98. percentyl → Bradley wykonuje więcej podań niż 98% zawodników na jego pozycji.
- Celność podań – 22. percentyl → Trafia do celu rzadziej niż większość rywali.
- Progresywne podania – 99. percentyl → Jest w ścisłej czołówce pod względem podań przesuwających akcję do przodu.
Bradley, który ma lepsze statystyki defensywne, wyróżnia się przede wszystkim ruchem z piłką i bez niej:
- Progresywne prowadzenie piłki – 98. percentyl → Często dynamicznie przesuwa grę do przodu, dryblując.
- Kontakty z piłką w polu karnym rywala – 99. percentyl → Bardzo często znajduje się w ofensywnych sektorach boiska.
- Otrzymane progresywne podania – 82. percentyl → Często dostaje piłki w sytuacjach, które pomagają drużynie przesuwać akcję do przodu.
Co ciekawe, Bradley ma trzykrotnie więcej kontaktów w polu karnym przeciwnika niż Alexander-Arnold i niemal dwukrotnie częściej otrzymuje progresywne podania. A przecież porównujemy gracza w najlepszym wieku z kimś, kto dopiero zaczyna swoją karierę.
Uważam, że Bradley może być bardziej wszechstronny, a przy tym nie jest „szklany”. Choć statystyki wskazują na rosnącą liczbę kontuzji u młodych piłkarzy, nie oznacza to, że są oni podatni na urazy przez całą karierę. Wystarczy przypomnieć sobie młodych Stevena Gerrarda czy Ryana Giggsa, którzy na początku kariery często borykali się z urazami, ale później cieszyli się długą i zdrową grą.
W przypadku Bradleya wiele kontuzji wynikało z naturalnych problemów związanych z okresem dojrzewania, które powinny zniknąć do 22-23 roku życia. Dodatkowo, sztab medyczny Arne Slota pomoże mu w unikaniu urazów mięśniowych.
Trent także zmagał się z wieloma kontuzjami w ciągu ostatnich 20 miesięcy, więc nie jest zawodnikiem w 100% odpornym na urazy.
Problemy zdrowotne Alexandra-Arnolda w zeszłym sezonie pozwoliły Bradleyowi się wybić – podobnie jak wcześniej kontuzja Nathanaela Clyne’a utorowała Trentowi drogę do pierwszego składu, choć później musiał dzielić minuty z Jamesem Milnerem.
Chciałbym, aby TAA (skąd w ogóle ten trend na trzyinicjałowe pseudonimy piłkarzy i trenerów?) otrzymał godne pożegnanie, ale mam wrażenie, że Real Madryt skusił go już przed rozpoczęciem tego sezonu. To się zdarza.
Madryt to klub dla największych ego – z całą swoją „Big Jude Energy”. Wydawało się, że Trent sprowadzi swojego przyjaciela Jude’a Bellinghama do Liverpoolu, ale wygląda na to, że to Jude sprowadzi go do Madrytu. (Ostatecznie Liverpool nie wyszedł na tym źle – zamiast wydawać fortunę na Bellinghama, odbudował całą linię pomocy.)
Jeśli patrzeć na prestiż, Real to szczyt. To prawdopodobnie najbardziej medialny klub świata, ale czasem aż przesycony gwiazdami, co nie zawsze działa na jego korzyść. Bellingham, choć niezwykle utalentowany, wydaje się coraz mniej skromny – co może być niepokojącym sygnałem. Sława zdobyta w nastoletnim wieku potrafi mocno zmienić człowieka.
Dla Alexandra-Arnolda to także nowe wyzwanie – co jest zrozumiałe, gdy zdobyło się już wszystko z Liverpoolem i pojawia się obawa przed stagnacją.
(Odejścia z Liverpoolu do Realu lub Barcelony to nic nowego – to trwa już od 25 lat. Pytanie brzmi: jeśli coś pójdzie nie tak, do którego angielskiego klubu Trent mógłby wrócić? Liverpool, jeśli odejdzie za darmo i zespół pójdzie naprzód bez niego, raczej nie będzie już dla niego opcją. To może być największe wyzwanie – zarówno dla niego, jak i dla kibiców.)
Rok 2023 był dla Liverpoolu jak idealna burza problemów. Kolejni dyrektorzy sportowi odchodzili, ponieważ – jak to często bywa w przypadku ultra-sukcesów – Jürgen Klopp zaczynał przejmować coraz więcej kontroli. Po zdobyciu wszystkiego chciał mieć większy wpływ, ale jednocześnie zaczynało go to przytłaczać. W końcu pod koniec roku ogłosił, że odchodzi – choć, jak sam przyznał, myślał o tym już na początku 2023 roku, widząc, jak jego zespół wygląda na zmęczony i wypalony.
To trochę jak czas pandemii – trudniej było wtedy negocjować nowe kontrakty, bo nikt nie wiedział, kiedy chaos się skończy.
Liverpool stoi przed nową erą. Alexander-Arnold był jej symbolem przez lata, ale czasem trzeba pozwolić historii się toczyć – nawet jeśli oznacza to rozstanie z ikoną.
Podobna sytuacja dotyczy teraz Ibrahima Konaté – w poprzednim sezonie rzadko pojawiał się w składzie, więc przedłużenie jego kontraktu nie było priorytetem, a na dodatek nikt się tym na początku nie zajął. Teraz prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek, ale w sezonie 2023/24 pierwszeństwo miał Jarell Quansah, który ma wszelkie predyspozycje, by z czasem stać się zawodnikiem światowej klasy. Z pewnością warto zatrzymać Konaté, nawet jeśli nie podpisze nowej umowy, aby latem uniknąć zbyt dużych zmian w składzie.
Przez długi czas sytuacja w klubie była skomplikowana. W 2023 roku pojawiły się spekulacje o możliwej sprzedaży Liverpoolu, a wszystko wydawało się rozpadać. Ostatecznie jednak wszyscy w klubie zjednoczyli siły, by doprowadzić erę Jürgena Kloppa do końca w sposób godny, przeprowadzając jednocześnie gruntowną przebudowę zespołu. Wśród jej efektów było m.in. odkrycie Conora Bradleya, a odejście wyczerpanego Kloppa, który zdążył już dokonać wielkiej rewolucji w składzie, otworzyło drzwi do powrotu Michaela Edwardsa. On z kolei, po latach gigantycznych sukcesów w latach 2018–2020, stopniowo tracił wpływy, lecz teraz wniósł do klubu stabilizację i dawne know-how.
Edwards odegrał też kluczową rolę w powierzeniu funkcji trenera Arne Slotowi, co odbyło się przy wsparciu Richarda Hughesa. Chaos roku 2023 miał jednak swoje konsekwencje – wśród nich było m.in. zaniedbanie kwestii kontraktowych, bo klub nie wiedział, kto w ogóle będzie podejmował decyzje.
Jeśli na początku 2024 roku ktoś powiedziałby, że Klopp odejdzie, a Liverpool będzie niemal pewny mistrzostwa Anglii w 2025 roku, trudno byłoby w to uwierzyć. Jednak gdyby taka prognoza padła wiosną 2023 roku, wydawałaby się wręcz niemożliwa. Dziś, patrząc na sytuację, klub zmierza po swoje 20. mistrzostwo kraju, choć niemal na pewno straci swoją legendarną „66” – Trenta Alexandra-Arnolda.
Warto jednak spojrzeć na historię. Liverpool przez ostatnie 35 lat zdobył tylko jedno mistrzostwo Anglii, ale w tym czasie wielokrotnie tracił kluczowych zawodników, którzy – według powszechnej opinii – „nie mieli godnych następców”. Steve McManaman, Robbie Fowler, Michael Owen, Xabi Alonso, Javier Mascherano, Fernando Torres, Luis Suárez, Philippe Coutinho czy Sadio Mané – wszyscy odeszli, będąc wciąż w swoich najlepszych latach. A mimo to klub przetrwał. W tym kontekście utrata nawet wielkich piłkarzy nie powinna budzić strachu – znacznie rzadsze są bowiem mistrzostwa Anglii, które należy celebrować.
Liverpool ma także dobrą historię związaną z zatrzymywaniem zawodników do końca ich kontraktów, jeśli jest to korzystne dla drużyny. Często pozwalało to wygrywać trofea lub przynajmniej zapewnić miejsce w Lidze Mistrzów. Zawodnicy dostawali też ciepłe pożegnania na Anfield. Tak było choćby w przypadku Gini Wijnalduma w 2021 roku, gdy pożegnano go w wyjątkowych warunkach – przy zaledwie 10 tysiącach kibiców w erze dystansu społecznego. Wtedy mówiono, że jego odejście to błąd. Dziś? Liverpool ma najlepszą i najmłodszą linię pomocy od dekad.
Obecnie podstawowa czwórka pomocników ma 22, 24, 24 i 26 lat – to niezwykle rzadkie zestawienie w historii klubu. Ostatni raz porównywalna sytuacja miała miejsce prawdopodobnie w latach 2004/05, gdy młodzi Steven Gerrard i Xabi Alonso tworzyli fantastyczny duet w środku pola. Choć Liverpool miał wówczas świetny kręgosłup drużyny aż do 2009 roku, nigdy nie dysponował aż tak szeroką gamą utalentowanych zawodników na każdej pozycji.
Jeśli chodzi o przyszłość, coraz bardziej prawdopodobne wydaje się, że Virgil van Dijk i Mohamed Salah pozostaną na Anfield, mimo że zbliżają się do wieku, w którym wielu graczy traci swój najwyższy poziom. Jednak nawet jeśli latem obaj odejdą – jako liderzy drużyny, która zdobyła mistrzostwo – nie będzie to tragedia. Jeszcze latem 2024 roku Liverpool nie był pewny nawet gry w Lidze Mistrzów, więc klub musi kierować się rzeczywistością, a nie nierealnymi wizjami.
Nawet jeśli Arne Slot w ciągu trzech lat zdobędzie tylko jedno mistrzostwo Anglii, będzie to uznawane za sukces. A jeśli osiągnie to już w pierwszym sezonie, naturalnie oczekiwania będą wywindowane jeszcze wyżej. Trzeba jednak pamiętać, że to nadal okres przejściowy – i prawdopodobnie takim będzie także kolejny sezon.
Liverpool mimo imponującej formy wciąż ma pewne braki w składzie. Drużynie brakuje szybkości, zwłaszcza na skrzydłach. Nie ma też idealnego środkowego napastnika, który byłby zarówno inteligentny, jak i dynamiczny. Andy Robertson również nie jest już tym samym lewym obrońcą co dawniej.
Rozwiązania są jednak w zasięgu ręki. Conor Bradley wnosi do zespołu energię i szybkość, co już teraz może poprawić dynamikę drużyny. Liverpool jest na fali – i choć przyszłość, jak zawsze, niesie pewne znaki zapytania, jedno jest pewne: to klub, który potrafi sobie radzić z największymi wyzwaniami.
Przyszłość Liverpoolu
Bez względu na to, czy Liverpool zdecyduje się na nowy transfer, widać, że Jarell Quansah potrafi pełnić rolę zmiennika. Może nie wyróżnia się w ofensywie pod względem finezji i gry skrzydłami, ale świetnie prowadzi piłkę i potrafi dynamicznie budować akcje. Jest mobilnym, dobrze operującym piłką środkowym obrońcą, który potrafi się dostosować.
Niepewność wokół Joe Gomeza
Nie można w pełni polegać na zdrowiu Joe Gomeza, ale – jak już wcześniej wspominałem – jeśli pozostanie w drużynie, to na pewno okaże się przydatny w pewnych momentach sezonu. Warto pamiętać o krótkim powrocie jego partnerstwa z Virgilem van Dijkiem z sezonu 2019/20, zwłaszcza jeśli Liverpool sięgnie po mistrzostwo w tym roku. Gomez wrócił do składu na wygrane 2:0 starcie z Manchesterem City, a jego seria występów obejmowała także cenny remis na trudnym terenie w Newcastle. Był również w składzie na efektowne zwycięstwa 6:3 z Tottenhamem i 5:0 z West Hamem, choć w tym ostatnim meczu musiał opuścić boisko z powodu kontuzji przy wyniku 1:0.
Quansah nie miał jeszcze wielu okazji do gry w tej roli, by w pełni się jej nauczyć, ale wydaje się świetną opcją – zwłaszcza w spotkaniach, gdzie Liverpool musi zagrać bardziej zachowawczo. Nie powinno się go oceniać na podstawie meczu finałowego Pucharu Ligi, w którym drużyna była wyczerpana i niespójna, a Mohamed Salah pościł i niemal nikt nie zaprezentował się na wysokim poziomie.
Wyciąganie wniosków z takiego pojedynczego występu byłoby absurdem – tak samo jak twierdzenie, że Salah nie jest świetnym piłkarzem albo że Liverpool w ogóle nie jest dobrą drużyną, co przeczy przebiegowi całego sezonu.
Quansah wciąż nie jest w pełni ukształtowanym zawodnikiem, zarówno jako środkowy obrońca, jak i boczny defensor. Jednak jego powołanie do reprezentacji Anglii tuż po 22. urodzinach to znak, że znajduje się na właściwej ścieżce.
Młodzi zawodnicy wkraczający na najwyższy poziom
Wciąż mam duże nadzieje związane ze Stefanem Bajčeticiem – zaledwie 20-letnim zawodnikiem, który może grać także na prawej obronie. Obecnie wraca do formy na wypożyczeniu w Hiszpanii. Choć kontuzje w tak młodym wieku nie są niczym niezwykłym, powinien je przezwyciężyć w kolejnych latach.
Conor Bradley skończy 22 lata latem. Średnio, wyłączając wyjątkowe talenty pokroju Wayne’a Rooneya czy Romelu Lukaku, zawodnicy osiągają fizyczny szczyt formy około 23. roku życia. Poza zdobywaniem doświadczenia i rozwijaniem umiejętności, w tym okresie zazwyczaj stają się szybsi, silniejsi i bardziej wytrzymali, a urazy wynikające z procesu wzrostu ustępują.
Światowe rekordy w lekkoatletyce należą głównie do mężczyzn powyżej 23. roku życia. Najlepsze wyniki w różnych konkurencjach osiągane są w przedziale 23–30 lat, a wytrzymałość i siła szczytują jeszcze później niż szybkość.
Bradley już teraz imponuje dynamiką, ale wciąż może stać się jeszcze szybszy i silniejszy. Dysponuje znakomitą wytrzymałością, co jest kluczowe w systemie Arne Slota, gdzie boczni obrońcy muszą angażować się w atak i błyskawicznie wracać do defensywy.
Różnice między Bradleyem a Trentem
Trent Alexander-Arnold rozgrywa piłkę niczym maestro, natomiast Bradley wyróżnia się dynamicznymi wejściami w pole karne i jest lepszym obrońcą. Jeśli Salah pozostanie w Liverpoolu, dodatkowa szybkość i energia Bradleya mogą być dla niego wsparciem na prawym skrzydle, ponieważ Egipcjanin coraz częściej oszczędza siły, by skutecznie odnajdywać wolne przestrzenie.
Salah wyraźnie obniżył intensywność gry podczas postu, ale możliwe, że po prostu odczuwa skutki długiego sezonu, w którym rozegrał mnóstwo minut. Dotychczas wydawało się, że jest niemal niezniszczalny dzięki swojej fenomenalnej kondycji fizycznej.
Bradley wnosi do drużyny agresję w starciach jeden na jeden – coś, czego Liverpoolowi czasem brakuje. Jego mocne, zdecydowane wślizgi mogą nie tylko wyzwalać energię na trybunach, ale też zapewniać zespołowi przewagę w pojedynkach fizycznych.
Liverpool to drużyna silna fizycznie, ale nie zawsze dominuje w starciach 50/50. W meczach z Newcastle czy Evertonem rywale często pozwalają sobie na brutalniejszą grę, a Bradley jest jednym z tych, którzy potrafią odpowiedzieć podobną intensywnością. Oczywiście istnieje ryzyko, że czasem przekroczy granicę i narazi się na kartki, ale czasem trzeba odpowiedzieć ogniem na ogień.
Bradley ma mentalność wojownika, coś na wzór Stevena Gerrarda, podczas gdy Trent wciąż ma problemy w pojedynkach fizycznych, choć w tym sezonie lepiej odzyskuje piłkę. Pod względem podań Alexander-Arnold przypomina Gerrarda, ale brakuje mu jego siły i dynamiki. Gdyby miał również tę cechę, prawdopodobnie nigdy nie zostałby przesunięty do obrony jako nastolatek.
Czy Liverpool przystosuje się do życia bez Trenta?
Czasami Trent sprawiał wrażenie zawodnika grającego na pół gwizdka – nieco apatycznego i leniwego. Oczywiście, nie zawsze było to uzasadnione, ale momentami taka ocena wydawała się słuszna.
Żaden inny obrońca nie potrafił jednak operować piłką w taki sposób jak on – jego 60-metrowe podania były kluczowe dla błyskawicznych kontrataków Liverpoolu. W duecie z van Dijkiem działali jak rozgrywający w defensywie, co było ogromnym atutem. To element, którego będzie brakować, ale Bradley wniesie większą intensywność.
Co więcej, Bradley może z czasem zacząć zdobywać więcej bramek z gry. Już na wypożyczeniu pokazał, że potrafi strzelać, a liczba jego kontaktów w polu karnym rywala sugeruje, że ma potencjał ofensywny. Może nie jest tak utalentowany jak Trent – ale kto jest? Jego młody wiek i ogromne możliwości sprawiają jednak, że Liverpool może z czasem stać się lepszą drużyną z nim w składzie.
Jego asysta dla Dominika Szoboszlaia w półfinale Pucharu Ligi przeciwko Tottenhamowi była technicznym majstersztykiem – subtelne zagranie, którego nie powstydziłby się żaden piłkarz na świecie.
Liverpool bez Trenta – nowy rozdział
Odejście Trenta za darmo boli, ale trudno mieć pretensje do kogoś, kto chce spróbować swoich sił w Realu Madryt po zdobyciu wszystkiego z Liverpoolem.
Jeśli Liverpool utrzyma wysoki poziom, brak Alexandra-Arnolda zostanie z czasem zapomniany, ale jego dziedzictwo pozostanie. Klub może mieć latem duże środki na transfery, ale Bradley – jeśli ominą go problemy zdrowotne – może zaoszczędzić im ogromne wydatki i stać się najlepszym prawym obrońcą świata.
Paul Tomkins
Komentarze (24)
Quansah nowym Maldinim, VVD i Ramosem w jednym?
Bradley nowym Cafu, Trentem i Carvalajem w jednym?
Szkoda że cała trójka jest tak podatna na masowe kontuzje, i potem będzie grana narracja że mamy złote pokolenie dzisiejszej akademii?
Co następne panie Paul? Po odejściu Salaha artykuł że Elliott i Doak to nowe wersje cr7 i messiego?