Torres: Liverpool jak Hiszpania
Fernando Torres przyznaje, że przechodząc do Liverpoolu jego marzeniem były tryumfy w Lidze Mistrzów, jednak teraz jego głównym celem jest pomóc the Reds w zdobyciu długo oczekiwanego tytułu mistrza Premier League.
Powracający po kontuzji ścięgna Hiszpan prawdopodobnie pojawi się w pierwszym składzie na derbowy mecz z Evertonem. El Nino wyznał, że chętnie wpisałby się do historii klubu pomagając drużynie Rafy Beniteza w osiągnięciu pierwszego miejsca w lidze.
Przechodząc latem 2007 roku na Anfield Road Torres wyznał, że marzy o sukcesach w Champions League, jednak kibice szybko przekonali go, co jest głównym celem Liverpoolu.
-Premier League, musimy wygrać Premier League - mówi Torres. - Czuję to. Wiem wiele o klubie i wiem także, jak ważną rzeczą jest zdobycie tytułu po 19 latach. Zdaję sobie sprawę, że jeśli to Manchester wygra ligę to zrówna się z nami ilością tytułów, dlatego nie możemy pozwolić, by tak się stało.
- Chociaż Chelsea i Arsenal to również są czołowe angielskie zespoły, to jednak nasz najważniejszy mecz w tym sezonie to ten z Manchesterem United. Bardzo ważna jest też wygrana z Evertonem.
- Wyobrażam sobie, że wygranie ligi byłoby tutaj jak zdobycie przez Hiszpanię tytułu mistrza Europy po 44 latach. Tylko 23 ludzi, a stało się w kraju bohaterami.
- Z lotniska do centrum Madrytu było 15 km, a cała droga wyglądała jak jedno wielkie czerwone morze. W centrum miliony ludzi, wszyscy z flagami Hiszpanii, ludzie po drugiej stronie autostrady zatrzymywali swoje samochody, wychodzili z nich, wchodzili na maskę, tylko po to by nam pomachać.
- To było dziwne. Po pierwszym, wygranym przez nas 4-1 meczu z Rosją pomyślałem, że ten turniej będzie dla nas taki sam jak każdy, gdy zaczynami dobrze, a potem i tak nic się nie dzieje.
- Potem, gry wygrywaliśmy pozostałe mecze grupowe, zaczęliśmy wierzyć w siebie, a punktem zwrotnym okazał się być ćwierćfinałowy mecz przeciwko Włochom. W przeciągu historii, Włosi zawsze pokonywali Hiszpanię. Byliśmy w grze, mieliśmy dobrych piłkarzy, ale zawsze przegrywaliśmy.
- A później, kiedy pokonaliśmy Italię, i to w rzutach karnych, cieszyliśmy się bardziej niż byśmy wygrali finał, gdyż zrozumieliśmy, co było kluczem.
- Tak samo jest z Liverpoolem. Zwycięstwa nad Chelsea czy United dają nam wiarę. Jeśli w marcu na Old Trafford uda nam się ponownie pokonać Manchester, będzie to niczym nasz włoski mecz.
Komentarze (0)